Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Jutro będzie futro? Ależ skąd!

23-09-2020 20:54 | Autor: Tadeusz Porębski
Miłościwie nam panujący pokłócili się o ustawy o ochronie zwierząt futerkowych oraz o ochronie urzędników przed odpowiedzialnością karną za grzechy popełnione podczas pandemii Covid-19 i zaczęli straszyć się rządem mniejszościowym lub przyspieszonymi wyborami. Tymczasem wieść gminna niesie, że spór pomiędzy panami Zbigniewem Ziobro i Jarosławem Kaczyńskim wcale nie dotyczy wymienionych ustaw. Kością niezgody ma być prokurator krajowy Bogdan Święczkowski, nazywany ze względu na potężne gabaryty "Godzillą". Ponoć prawa ręka Zbigniewa Ziobro jest w posiadaniu "kwitów" na małżeństwo Morawieckich. Ale Morawiecki jest kolei prawą ręką Prezesa i przewidywanym następcą na fotelu szefa PiS.

Oczywiście w koalicji rychło zapanuje zgoda, bo Ziobro, owszem, może zgrywać twardziela i ważniaka, ale w mediach. Dla Prezesa jest jedynie ogonem, który usiłuje kręcić psem – takim politycznym drobnoustrojem. Dlatego Zbyszek łacno spokornieje, a my będziemy obserwować co zrobi z "Godzillą". Jeżeli prokurator krajowy szybko zniknie z pola widzenia, potwierdzi się wieść gminna, że to on, a nie futrzaki, był powodem tarć w koalicji.

Co zaś do ochrony futrzaków przed nożem hodowców, to dla mnie jest to kolejna brednia wymyślona przez obrońców zwierząt. Nie podważam słuszności twierdzenia o cierpieniach hodowlanych norek czy innych łasicowatych. Wkurza mnie selektywność w działaniach obrońców zwierząt. Czy masowo szlachtowane świnie, prosięta, krowy, cielęta, barany, jagnięta i wszelkiego rodzaju drób mniej cierpią podczas ich zarzynania niż futrzaki? Pewien mądrala zawodowo trudniący się ochroną zwierząt starał się nieudolnie tłumaczyć, że świnie, krowy, drób i inne są niezbędnym pokarmem dla człowieka, dlatego (w domyśle) można je zarzynać i ćwiartować. Miałem ochotę wejść do telewizora i przegonić gościa solidnym kopniakiem w tyłek. Wygadywał bowiem bzdury, bo wcale nie jest prawdą, że wieprzowina, wołowina, drób i pozostałe są NIEZBĘDNE człowiekowi do życia. Miliony wegetarian i wegan są na to najlepszym dowodem. Dla mnie, człowieka wrażliwego, znacznie boleśniejszy jest widok zarzynanego cielęcia, prosięcia, czy jagnięcia niż futerkowego szczura, choć i jego żal. Moim zdaniem, przyjęcie ustawy o ochronie futrzaków w czasach pandemii i potężnego kryzysu gospodarczego jest ruchem absolutnie nieprzemyślanym.

Polska zajmowała drugie miejsce w produkcji i eksporcie futer m. in. z norek, co zasilało budżet państwa setkami milionów złotych. Po przyjęciu fatalnej ustawy na nasze miejsce wejdą najwięksi producenci skór norek na świecie – Dania, na którą przypada ponad połowa światowej produkcji, Holandia, Norwegia, Finlandia i Szwecja. Mądrzy zacierają ręce, głupcy natomiast cieszą się, że okazali serce i uratowali życie norkom z rodziny łasicowatych. Nie jesteśmy – jak sąsiedzi Niemcy – narodem odkrywców i wynalazców. Nie jesteśmy narodem postępowym – jak na przykład Skandynawowie, sąsiedzi zza Bałtyku. Nie jesteśmy pragmatyczni i zorganizowani jak graniczący z nami od południa Czesi, którzy odrzucili drogą ofertę zakupu amerykańskich samolotów bojowych F-16 i wzięli w leasing dużo tańsze szwedzkie wielozadaniowe SAAB JAS 39 Gripen, które potem kupili od Szwedów za bezcen. Koncentracja przemysłu motoryzacyjnego, czyli produkcji i projektowania w tym sektorze w Republice Czeskiej jest jedną z najwyższych na świecie. Z produkcją 107.5 samochodów na 1000 osób Czesi utrzymują wiodącą pozycję wśród czołowych producentów aut osobowych pod względem produkcji na mieszkańca. Natomiast pod względem ilości produkcji Czechy zaliczane są do pierwszej piętnastki(!) największych producentów samochodów osobowych.

Mało kto w Polsce wie, że nie Szwecja, nie Niemcy i nie Dania, ale właśnie Czechy przodują dziś w Europie w produkcji erotycznej, a Praga jest europejską stolicą erotycznego biznesu. Jedynym miastem na świecie, gdzie powstaje więcej erotyki niż w Pradze, jest Los Angeles. Ale w Czechach nie rządzą biskupi, a czescy politycy nie uczestniczą w mszach świętych, pielgrzymkach i w procesjach. Tam dawno przyjęto ustawę reprywatyzacyjną, wypłacono Bogu co boskie i odesłano kler do kąta na zasadzie "łapy precz od polityki i gospodarki". Jeśli dodamy do miliardowych zysków z erotyki równie wysokie zyski dla państwa ze sprzedaży znakomitego samochodu skoda, czy pożądanego na całym świecie pistoletu CZ 75, nie da się zaprzeczyć, że dla kilkumilionowych Czech licząca prawie 40 milionów mieszkańców Polska może być klasycznym "cienkim Bolkiem". Pod wieloma względami, także pod względem opieki zdrowotnej, której system został w Czechach w 2011 roku gruntownie zmodernizowany i sprawuje się jak szwajcarski zegarek.

My z małymi Czechami nie możemy równać się właściwie w niczym – nie mamy nawet własnej marki samochodu czy choćby motocykla. Byliśmy numerem dwa na świecie w produkcji i eksporcie futer z norek, to już coś. Niestety, dzięki aktywności kilkuset nawiedzonych polityków i aktywistów już nim nie jesteśmy. Tej wysokiej pozycji nigdy nie odbudujemy. Taka jest Polska, tacy jesteśmy my, Polacy. U nas produkcja, owszem, także wre, ale jedynie w szklanych biurowcach. Buduje się ich coraz więcej, choć produkuje się tam jedynie marzenia i coraz skuteczniejsze techniki oszustwa. I efekty są. To dzięki umiejętności łatwego wchodzenia do głów Polaków jesteśmy w czołówce światowej, jak idzie o nabywanie tak zwanych suplementów diety, czyli placebo pomagającego ludziom chorym niczym umarłemu kadzidło (czytaj też – bezwartościowego pseudomedycznego gówna). W 2018 r. wydatki Polaków na leki OTC (wydawane bez recepty) i suplementy diety sięgnęły prawie 13,3 mld zł, o 7 proc. więcej niż rok wcześniej. To najlepsze świadectwo poziomu naszej (nie)świadomości.

Na deser temat, który coraz częściej powoduje u mnie odruch wymiotny – wyczyny polskich celebrytów mianowicie. W dobie pandemii coraz więcej osób z tego grona zwraca się do ludzi z prośbą o wsparcie i pomoc. Pandemia wymusiła odwołanie wszystkich koncertów oraz zamknięcie kin, teatrów i innych centrów kultury. Już po czterech dniach od ogłoszenia pandemii nasi twórcy zareagowali licznymi apelami o wsparcie, w tym także o zrezygnowanie z domagania się zwrotów za kupione już bilety. To żenujące. Showman Krzysztof Skiba stwierdził, że ma już dość utyskiwania ludzi z branży. „Jęczą jak stare baby u lekarza, że odwołano im koncerty czy spektakle. Stękają jak dziady kościelne, że stracą pieniądze. No trudno, wszyscy, oprócz producentów maseczek ochronnych i płynów dezynfekujących, stracą. Nie tylko artyści są w trudnej sytuacji”. Zdaniem Skiby, przyzwoitość nakazuje w trudnych czasach myśleć nie tylko o sobie. Wezwał przy okazji koleżanki i kolegów do refleksji oraz przewartościowania życia podczas lekcji, jaką daje nam wszystkim koronawirus.

Zastanawiam się, jak ci ludzie żyją, skoro już po kilku tygodniach załamania rynku cierpią i skarżą się, że nie będą mieli za co płacić rachunków. Tym bardziej, że do chóru narzekających zapisali się wykonawcy, którzy za jeden koncert biorą po 60 tys. złotych i więcej! Krzysztof Skiba słusznie pyta: "Po jaką cholerę kupowaliście drogie auta i jak idioci braliście kredyty na luksusowe mieszkania i domy?". Ta żebranina wkurza mnie na maksa, bo świadczy o tym, że większość tak zwanych (dla mnie malowanych) gwiazd żyje ponad stan, a kiedy pojawi się smród przy tyłkach, błagalnie wyciągają łapy do nas, zwykłych ludzi pracujących za kilka tysięcy złotych miesięcznie i borykających się z codziennymi problemami. Jest to postawa odrażająca. W kontrze do tych darmozjadów i artystycznych miernot przedstawię artystycznego kolosa mającego serce na dłoni. Keanu Reeves, megagwiazda amerykańskiego kina, został porzucony przez ojca w wieku 3 lat. Jest dyslektykiem, a jego marzenie o zostaniu hokeistą zostało zniweczone przez ciężki wypadek motocyklowy. Córka aktora zmarła podczas porodu, żona zginęła w wypadku samochodowym, a najlepszy przyjaciel River Phoenix odszedł z powodu przedawkowania.

Ten ciężko dotknięty przez los artysta korzysta z każdej okazji, by wspierać potrzebujących. Na planie filmu '' Dom nad jeziorem '' przypadkowo usłyszał, że jedna z szatniarek straci dach nad głową, jeśli natychmiast nie spłaci 20 tys. dolarów zadłużenia. Tego samego dnia Keanu wpłacił tę kwotę na konto bankowe kobiety. W swoje urodziny 2 września kupił francuską bułeczkę drożdżową z jedną świeczką, którą spożywał przed piekarnią, stawiając kawę osobom chcącym z nim porozmawiać. Po zainkasowaniu gigantycznych gaży za rolę w trylogii "Matrix" przekazał ponad 50 milionów funtów (!) pracownikom, którzy dbali o kostiumy i efekty specjalne, bowiem jego zdaniem to oni byli prawdziwymi bohaterami tej trylogii. Podarował też po kultowym motocyklu Harley-Davidson każdemu z biorących udział w filmie kaskaderów. Dla pozyskania roli w filmach z udziałem swoich idoli ("Adwokat diabła" z Alem Pacino i "Sezon rezerwowych" z Gene'm Hackmanem) godził się na obniżenie swojego honorarium nawet o 90 procent. W 1997 roku paparazzi przyłapali go, jak beztrosko spędzał poranek z menelem na jednej z ławek w parku miejskim. Przez kilka godzin słuchał go i udzielał mu porad na życie.

Keanu Reeves jest wyjątkowy w aktorskim gwiazdozbiorze, ponieważ nigdy nie robi nic na pokaz. Corocznie przekazuje astronomiczne kwoty szpitalom, żądając w zamian jedynie dyskrecji. Nikt nie wie i nikt się nie dowie, ile milionów przekazał na leczenie bezdomnych chorych. Ten wspaniały facet mógłby kupić wszystko, ale zamiast kupować i opływać w luksusy, woli wspomagać bliźnich.

Wróć