Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Jak żyć bez windy?

20-03-2024 21:54 | Autor: Prof. Lech Królikowski (Otwarty Ursynów)
Szacuję, iż około połowy mieszkańców „Starego Ursynowa”, ma mieszkania w blokach o wysokości do pięciu kondygnacji. Oznacza to, że kilkadziesiąt tysięcy ludzi mieszka w budynkach, w których nie ma dźwigów osobowych, ale także, w których projektanci wykluczyli możliwość ich zamontowania.

Bloki, w większości, projektowane były w drugiej połowie lat 70. XX w., gdy gospodarka Polski Ludowej wchodziła w fazę kryzysu, w wyniku którego doszło – po kilku latach – do zmiany ustroju w Polsce. Narzucone wówczas przez władze normy projektowe nastawione były na maksymalne obniżenie kosztów. Obowiązywała więc zasada, że budynki z wielkiej płyty o wysokości do pięciu kondygnacji (włącznie), nie będą wyposażane w dźwigi osobowe. W związku z tym, nie tylko wind nie wstawiono, ale nawet nie przewidywano (przez rezerwację niezbędnej powierzchni), że w lepszych czasach, można by takie urządzenia zamontować. Na klatkach schodowych nie ma więc miejsca, gdzie można by zainstalować dźwigi, a w dużej liczbie bloków zewnętrzne ściany klatek schodowych wykonane są z betonowych prefabrykatów, co znacznie komplikuje ewentualne zainstalowanie windy na zewnątrz budynku (w zewnętrznym szybie). Do tego dochodzą problemy związane z koniecznością uzyskania prawa do kilku metrów kwadratowych gruntu poza obrysem budynku. Powstaje pytanie o prawo do gruntu i warunki jego pozyskania. Problemem na Ursynowie jest też kwestia uregulowania praw własnościowych poszczególnych spółdzielni itd., itd., itd.

Coraz większa liczba mieszkańców „Starego Ursynowa” osiąga wiek, w którym wejście po schodach na trzecie, czy czwarte piętro sprawia znaczne trudności. Znam przypadki z bliskiego sąsiedztwa wręcz uwięzienia lokatorów, którzy bez wind nie są w stanie wychodzić z mieszkań. Na brak wind narzekają doręczyciele przesyłek, ale także lekarze, których niekiedy trzeba wezwać. Osobną grupę „pokrzywdzonych” stanowią rodzice, dla których wnoszenie wózka z dzieckiem na czwarte piętro po schodach jest dużym wysiłkiem.

Problem znany jest od lat, ale władze, które swego czasu obiecały pomóc, umywają ręce. Budynki, o których mowa, w większości zaprojektowane są tak, iż w klatce schodowej na każdej kondygnacji znajdują się zazwyczaj tylko dwa lokale, obecnie zamieszkałe w większości przez emerytów. Gdyby chcieć przerzucić koszty budowy zewnętrznych wind na barki mieszkańców, to okaże się, że mieszkańcy parteru, pierwszego piętra, a niekiedy także drugiego, nie są zainteresowani windą, a szczególnie ewentualnym ponoszeniem kosztów z tym związanych. Pozostają więc (w jednej klatce schodowej), mieszkańcy trzeciego i czwartego piętra, a tych jest zazwyczaj ośmioro (a niekiedy jeszcze mniej), natomiast koszt dźwigu to ok. 200 - 300 tys. złotych. „Gazeta Wyborcza” z 22 lutego 2019 r., opisując inwestycję na ul. Dobosza 4/6 na Ochocie, poinformowała, że zainstalowanie zewnętrznego dźwigu osobowego „może kosztować 250 tys. zł, może 460 tys. zł”.

Z powyższego wyraźnie widać, że zdecydowana większość lokatorów „Starego Ursynowa”, mieszkających w budynkach do pięciu kondygnacji, nie jest w stanie ponieść kosztów instalacji dźwigów osobowych w swoich blokach. Pozostaje więc jedynie nadzieja, że dzielnica Ursynów, w porozumieniu z władzami gminy Warszawa oraz przy współpracy z rządem RP, a także przy wspomożeniu ze środków Unii Europejskiej oraz Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, mogłyby stworzyć i zrealizować program doposażenia bloków z czasów PRL w dźwigi osobowe, czyli urządzenia techniczne, wręcz niezbędne do życia. Warto jednak zauważyć, iż problem dotyczy nie tylko Ursynowa i Warszawy, ale całej Polski.

Praktycznie rzecz biorąc, ogólnopolska akcja to jedyna szansa na pomoc seniorom z wyższych kondygnacji (ale także młodym rodzinom z małymi dziećmi). Trzeba jednak zauważyć, że są przykłady ogromnej aktywności niektórych środowisk, które własnymi siłami i z własnych środków doprowadziły do zainstalowania wind. Przykładem jest czterokondygnacyjny blok na „Starym Ursynowie” przy ul. Nutki 3/5. Ten niezwykły wyczyn grupy zdeterminowanych mieszkańców opisał w 2018 roku redaktor Maciej Petruczenko na lamach „Passy” (numer z 4 kwietnia 2018 r. - tekst ten dostępny jest także w Internecie). Przykład z ulicy Nutki jest jedynym znanym mi na Ursynowie, a to potwierdza tezę, że bez pomocy „władz”, trudno nawet marzyć o dźwigach osobowych w blokach z okresu PRL-u.

Wróć