Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Jak wyglądali polscy rycerze pod Grunwaldem?

27-04-2022 20:58 | Autor: Piotr Celej
Wydawałoby się, że każdy potrafi wyobrazić sobie rycerza spod Grunwaldu. Okuty zbroją, z błyszczącym napierśnikiem i przyłbicą - taki obraz zapewne miałoby wielu z nas. Prawda jest taka, że w podobnej zbroi walczyło tylko kilka procent uczestników bitwy. Jak więc wojowano pod Grunwaldem?

Grunwald to ostatnie wielkie zwycięstwo tzw. pospolitego ruszenia, czyli rycerstwa. Zastąpiło ono piastowską drużynę książęcą w czasach księcia Kazimierza Odnowiciela. Rycerz na wezwanie swojego seniora musiał stawić się na zbrojną służbę w zamian za nadania ziemskie. System ten działał aż do XV wieku, zaś ostatnim udanym jego zastosowaniem na dużą skalę była właśnie bitwa pod Grunwaldem.

Sienkiewicz, Matejko i Ford to fantaści

Zaczynając opis wojskowości średniowiecznej z czasów bitwy pod Grunwaldem należy podkreślić, że mity społeczne są bardzo mylne w tym wypadku. Zarówno Jan Matejko, jak i Henryk Sienkiewicz żyli w czasach, gdy wiedza historyczna nie była na takim poziomie jak dzisiaj. Obaj polscy artyści tworzyli też “ku pokrzepieniu serc”, więc wierność wydarzeniom historycznym nie była najważniejsza. Podobnie jak w przypadku “Krzyżaków” Aleksandra Forda. Film był bowiem propagandowym przekazem mitu o Niemcu najeżdżającym wschód, którego odpędzają dzielnie mieszkańcy.

Jak więc wyglądali rycerze sprzed Grunwaldu? By odpowiedzieć na to pytania, zajrzymy do ikonografii, archeologii, a także źródeł pisanych. Pierwszą rzeczą, którą należy nadmienić, jest fakt, iż bitwa pod Grunwaldem była starciem kawalerskim. Naprzeciw siebie stanęło prawie 60 tysięcy konnych wojowników, którzy w kilka godzin rozstrzygnęli starcie. Pole walki musiało więc być ogromne - pamiętajmy, że konie musiały się swobodnie poruszać - obie armie założyły także umocnione obozy. Dzisiejsze odkrycia archeologiczne pozwoliły na odkrycie pozostałości kaplicy, którą Krzyżacy wznieśli na miejscu bitwy. Obok są pochowani wojownicy spod Grunwaldu. Badania archeologiczne przyniosły też wiele pojedynczych odkryć takich jak: ostrogi, groty bełtów do kuszy, żeleźce topora. Cały obszar bitwy musiał mieć jednak kilkadziesiąt kilometrów kwadratowych więc z pewnością organizowane przez Muzeum Bitwy pod Grunwaldem wykopaliska przyniosą ciekawe rezultaty.

Drugą rzeczą, o której należy wspomnieć, jest organizacja ówczesnej wojskowości. Grunwald był bitwą kawaleryjską, piechota obu stron pozostawiona została w obozie. Rycerze owszem walczyli, ale tak naprawdę stanowili zaledwie kilka-kilkanaście procent obu armii, zaś samych braci krzyżackich w białych płaszczach było zaledwie 250. Wynikało to z organizacji - podstawą kawalerii rycerskiej była kopia. Pod tym określeniem kryje się powołany do służby zbrojnej rycerz lub wójt wraz ze swoim pocztem. Był on zobowiązany pojawić się ze swoim giermkiem oraz konnymi strzelcami. W efekcie jedna kopia mogła liczyć zarówno 2-3 osoby, jak i 20 w przypadku zamożnych rycerzy. Kilkanaście - kilkadziesiąt kopii tworzyło chorągiew. Pod Grunwaldem starło się 50 polskich i 40 litewsko-ruskich chorągwi oraz 51 krzyżackich.

Strzelaj, atakuj, przełam

Bardzo istotną rzeczą przy analizie uzbrojenia jest strategia walki. Chorągwie po obu stronach ustawiono w szyk nazwany kolumnowo-klinowym. Przypominał on kolumnę marszową zwieńczoną na czele szpicą złożoną z najwaleczniejszych i najlepiej uzbrojonych rycerzy. Boki kolumny tworzyli pozostali rycerze, a wewnątrz ugrupowania ustawiono giermków i lżej uzbrojonych konnych strzelców. Proporcje kopijników do kuszników wynosiły zazwyczaj 2:1, w chorągwi zwanej Gończą było jednak odwrotnie.

Chorągiew taka zbliżała się do przeciwnej na odległość szarży. Wówczas konni kusznicy rozpoczynali ostrzał tzw. nawiją. Wypuszczali bełty wysoko w powietrze. Te następnie opadały pionowo na chorągiew przeciwnika. Groty bełtów były tak skonstruowane by grawitacja “odzyskała” część siły wytraconej w wysoki strzał. Spadające w ten sposób bełty nie były groźne dla opancerzonego rycerza, ale dla jego giermków i sług już tak. Przede wszystkim jednak grot rozcinał skórę końską, co miało doprowadzić do chaosu i zamętu w szeregach przeciwnika. Następnie chorągiew przystępowała do ataku. Zazwyczaj była to szarża kopijnicza – miecze, buzdygany i tasaki przydawały się dopiero gdy jedna ze stron zdobywała przewagę i rozpoczynał się pościg. Jeśli starcie było wyrównane, chorągwie często dokonywały przegrupowań celem kolejnej szarży lub powrotu do obozu czy wyznaczonych miejsc. Atak na chorągiew przeciwnika, która oddala się do swoich linii, była wielce ryzykowna, bowiem w pobliżu znajdowały się wypoczęte jednostki wroga. Rycerze wracali więc na swoje pozycje, gdzie pili piwo i wino, wymieniali kopie, a bogatsi nawet wierzchowce.

Dlatego taktyka średniowiecznej bitwy kawaleryjskiej wymagała stałej kontroli nad chorągwiami? Wiedział to Władysław Jagiełło, który dowodził polsko-litewsko-tatarską armią ze wzgórza, z którego roztaczał się widok na pole walki. Wiedział o tym i Wielki Mistrz Ulryk von Jungingen. Ten po około trzech godzinach bitwy zadecydował o ruszeniu całym posiadanym odwodem – 16 chorągwiami na polskie oddziały. Jungingen był bardzo doświadczonym rycerzem, z pewnością zdawał sobie sprawę z hazardu, jaki podejmuje. W przypadku przełamania polskich oddziałów odniósłby zwycięstwo. Nie miał jednak żadnych możliwości przegrupowania lub osłaniania odwrotu. Dla Mistrza Zakonu Krzyżackiego ważniejsza od zwiększenia szansy na przeżycie było stworzenie okazji dla zwycięstwa. Oddziały krzyżackie zdobyły nawet na chwilę najważniejszą chorągiew polską - Krakowską, ale “ugrzęzły” w masie polsko-litewskiego wojska i zaczęła się rzeź, która kosztowała życie około 8 tysięcy żołnierzy zakonnych. Z 250 dostojników - braci zakonnych biorących udział w Bitwie pod Grunwaldem zginęło aż 203. Polskie straty to około 2-3 tysiące poległych.

Takie samo uzbrojenie?

Po tym, nieco przydługim wstępie, wróćmy do uzbrojenia jednostek. Wbrew mitom, Krzyżacy nie byli wcale bardziej opancerzeni. Wynika to ze strategii walk zakonu w XIV i XV wieku – walczono głównie z Litwinami i Żmudzinami w ciężkim terenie co doprowadziło do adaptowania przez zakon uzbrojenia przeciwników. Sam mistrz Ulryk von Jungingen walczył nie kopią, a sulicą - litewską włócznią, krótszą i wygodniejszą. Zamiast zachodnioeuropejskiej tarczy miał mini-pawęż, jak litewscy bojarzy.

Podobieństwo wojsk obu stron było na tyle duże, że Władysław Jagiełło polecił swoim wojskom założyć słomiane opaski, aby odróżnili się od przeciwnika. Polskie oddziały miały krzyczeć również “Kraków”, by uniknąć pomyłek.

Najzamożniejsi rycerze do bitwy przystąpili w pełnych zbrojach płytowych. Składały się na nie: metalowe trzewiki (sabatony), stalowe ochrony łydek i ud (bigwanty), kirys bądź napierśnik, metalowe osłony rąk oraz hełm typu przyłbica lub tzw. polska krata. W czasach Grunwaldu nie było jeszcze mody na odsłanianie zbroi – ta przyszła dopiero kilkanaście lat później. Napierśniki były więc osłonięte tabardami - suknią wierzchnią z herbem walczącego.

Podstawową bronią była kopia rycerska, w Polsce zwana drzewem, miała od 4,5 do 5,5 m długości z grotem najczęściej czwórgraniastym i przeciwwagą blisko tylca oręża. Były to egzemplarze twardsze od tych używanych na turniejach i pozwalały na zsadzenie przeciwnika z konia, a co za tym idzie - wzięcia go w niewolę celem pozyskania okupu. Konni kusznicy oraz część wojsk korzystała z włóczni i sulic, które często umożliwiały rzut w przeciwnika. Następne w kolejności do użycia były: miecze, buzdygany, topory i inne bronie sieczne oraz obuchowe. Przydawały się w fazie bitwy, gdy oddziały przeciwnika szły w rozsypkę.

Inaczej ubrani byli Litwini, Rusini i Tatarzy pod wodzą księcia Witolda. Nosili oni kapaliny o stożkowym kształcie i zbroje łuskowe złożone z rzędów stalowych płytek łączonych rzemieniami. Tak wyglądała jednak tylko elita, podobnie jak polscy rycerze mieli zbroje płytowe. Jak ubrani byli pozostali wojownicy? Opisy zbrojowni zamkowych naprowadzają nas na wyobrażenie uzbrojenia konnych kuszników, na które składały się przede wszystkim: pikowana zbroja (przeszywanica) oraz łebka bez zasłony lub kapalin. W przypadku bogatszej kopii uzbrojenie to zapewne zwiększało się o elementy kolczugi oraz płytowe.

Również i wielu rycerzy musiało zadowolić się zbroją, która była swoistym miksem kolczugi oraz zbroi płytowej. Z pewnością wielu Polaków nosiło płaty - zbroję, która osłania korpus wojownika poprzez naniesienie na płótno lub skórę płytek metalowych. Pewien obraz jak mogły wyglądać osłony mniej zamożnych rycerzy dają nam wykopaliska z bitwy pod Visby z 1362 roku. Archeolodzy odkryli w pozostałościach po bitwie wiele elementów zbroi, które są przejściem od zbroi kolczej wzmacnianej osłonami stawów do pełnej zbroi płytowej. Z pewnością dalsze badania archeologiczne pod Grunwaldem będą mogły odpowiedzieć na więcej pytań dotyczących uzbrojenia użytego w bitwie.

Koszt przyzwoitej jakości uzbrojenia kopijniczego wynosił 35-50 grzywien srebra. Naukowcy przeliczyli niegdyś tę kwotę na ceny z 1997 roku i było to 35-53 tys. - co przy uwzględnieniu inflacji oscylowałoby w kwocie około 100 tysięcy dzisiejszych złotych. Z kolei luksusowy ekwipunek rycerski kosztował do 200 grzywien, co daje prawie pół miliona złotych. Do tego dochodzą inne koszty. Najważniejszym był koń. W XV wieku średnia wartość koni sołtysów, na których stawiali się w ramach swoich powinności, wynosiła 2 - 4 grzywny, konie wójtów warte były już średnio 3 - 6 grzywien. Z kolei każdy rycerz o dochodzie rocznym powyżej 100 grzywien zobowiązany był stawić się na koniu za co najmniej grzywien 10. Do tego dochodzi wyposażenie konnych kuszników, koń do jazdy tzw. podjezdek (wierzchowca bojowego używało się dopiero w bitwie), namioty, wozy, żywność, posłania, futra i oczywiście wino, miód i piwo. Wyprawa na wojnę była więc niezwykle kosztownym zajęciem, ale często przynosiła również krociowe zyski w postaci łupów i nadań od seniora. System oparty na feudalizmie jednak miał również bardzo dużo minusów i bitwa od Grunwaldem była ostatnim triumfem pospolitego ruszenia. 18 września 1454 Kazimierz Jagiellończyk pod Chojnicami na własnej skórze przekonał się, że niezawodowa armia potrafi zawieść na całej linii.

Wróć