Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Jak Grażyna Rabsztyn błysnęła 46 lat temu

03-03-2021 21:13 | Autor: Maciej Petruczenko
Mieszkająca na Ursynowie od ponad 40 lat dawna gwiazda biegu przez płotki Grażyna Rabsztyn zdobyła w 1975 r. złoty medal w pierwszych halowych mistrzostwach Europy lekkoatletów na ziemi polskiej.

W tym tygodniu emocjonujemy się już 36. wydaniem tej imprezy, które tym razem odbywa się w Arenie Toruń (4-7 marca). Dziś nasi lekkoatletyczni bohaterowie, oprócz wracającej do sportu po wyleczeniu kontuzji Anity Włodarczyk, warszawskiej młociarki (choć reprezentującej AZS AWF Katowice) to: startująca w barwach tego samego klubu Justyna Święty-Ersetic (400 m); to Ewa Swoboda (60 m); to Michał Haratyk (pchnięcie kulą); to Piotr Lisek (skok o tyczce); to Adam Kszczot (800 m); to Marcin Lewandowski (1500 m). Ale w naszej ekipie na HME w Toruniu są również dwie świetne biegaczki na 60 metrów przez płotki – Karolina Kołeczek oraz 20-letnia zawodniczka AZS AWF Warszawa Pia Skrzyszowska. O tej ostatniej była rekordzistka świata Grażyna Rabsztyn wyraża się z najwyższym uznaniem:

– Pia jest na dystansach sprinterskich dużo szybsza ode mnie, więc na płotkach może odnosić duże sukcesy. Czekam z niecierpliwością na jej występ w Toruniu. Zdążyła już złamać barierę 8 sekund, a to oznacza wejście do szerokiej czołówki światowej – powiada nasza ursynowska sąsiadka, która w 1980 roku doprowadziła rekord świata na 60 m pł do 7.84, a na 100 m pł popisała się na stołecznym stadionie Skry wprost bajkowym rekordem 12.36 sekundy.

Gdy w 1975 przyszło jej wystartować we wspomnianych mistrzostwach w katowickim Spodku, miała już na koncie tytuł halowej mistrzyni Europy, wywalczony rok wcześniej w Göteborgu, gdzie złoty medal w hali Scandinavium wręczał jej król Szwecji Karol XVI Gustaw. Na pierwszym miejscu została wtedy sklasyfikowana ex aequo z reprezentantką NRD Annerose Fiedler. W Katowicach natomiast 23-letnia naówczas zawodniczka Gwardii Warszawa, trenowana przez Sławomira Nowaka, okazała się już bezkonkurencyjna, zostając samodzielną mistrzynią Europy po wyprzedzeniu najsławniejszej w tamtym czasie płotkarki, rekordzistki świata i mistrzyni olimpijskiej Annelie Jahns-Ehrhardt z NRD.

– Ta wygrana była dla mnie wielką niespodzianką, bo jeszcze w roku poprzedzającym borykałam się z poważnymi kłopotami zdrowotnymi i trudno mi było pogodzić studia w Szkole Głównej Planowania i Statystyki ze sportem – wspomina pani Grażyna. Dopiero przyznanie indywidualnego toku studiów pozwoliło mi więcej czasu poświęcić na sport.

Pochodząca z Wrocławia płotkarka, która po zamieszkaniu w 1977 roku na Ursynowie i wyjściu za mąż doczekała się dwojga dzieci, a w karierze zawodowej sprawdzała się między innymi w roli trenerki, zdobywszy odpowiednie kwalifikacje podczas pobytu w RFN.

Chwalę sobie Ursynów jako miejsce stałego zamieszkania, ale powiem szczerze, że trudno mi zrozumieć, dlaczego nie ma w tej dzielnicy choć jednego stadionu, nadającego się do regularnego uprawiania lekkoatletyki. Ta dyscyplina sportu zaczyna w Warszawie niemalże zamierać – stwierdza trzykrotna uczestniczka igrzysk olimpijskich, której przed laty towarzyszyły w treningu młodsza siostra Elżbieta i Zofia Filip-Bielczyk – obie również ze świetnymi wynikami.

Trudno się dziwić rozgoryczeniu Grażyny Rabsztyn, skoro od jej czasów nic się w zasadzie w stolicy nie zmieniło. Jeśli chodzi o możliwości trenowania lekkoatletyki w hali – nadal jedynym nadającym się do tego obiektem – jest przebudowna po wojnie dawna wiata CIWF (dzisiaj AWF). Na domiar złego znacznie pogorszyła się letnia baza treningowa. Tym bardziej, że obecnie, z uwagi na postępującą dewastację, trzeba było zamknąć obiekt Skry przy Wawelskiej, w niewiele lepszym stanie znajduje się stadion Orła przy Podskarbińskiej, ze stadionów Polonii i Spójni lekkoatletów dawno już wygoniono, stadion Warszawianki został rozparcelowany pod mini-boiska piłkarskie, kompleks Gwardii w ogóle zlikwidowano, a Stadion Narodowy jest pozbawiony urządzeń lekkoatletycznych.

To już nie te czasy, gdy tylko na stadionie Skry kręciły się od rana do wieczora całe zastępy lekkoatletów, w tym czołówka płotkarek i płotkarzy – z Teresą Nowak, Danutą Straszyńską, Teresą Sukniewicz, a potem z Danusią Wołosz-Perką, Bożeną Nowakowską. W silnej warszawskiej grupie specjalistów biegu na 110 m przez płotki byli przecież Leszek i Mirek Wodzyńscy. Ten pierwszy został w Katowicach halowym mistrzem Europy na 60 m pł, a jego młodszy brat zdobył rok wcześniej wicemistrzostwo kontynentu i w hali, i na stadionie – przypomina Grażyna Rabsztyn. A my pamiętamy, że jej córka Kaja Tokarska była również płotkarką i startując w barwach AZS AWF Warszawa, należała do ścisłej czołówki krajowej. Teraz obie będą serdecznie kibicować Pii Skrzyszowskiej, która zaczynała w Skrze Warszawa, by z czasem zasilić bielański klub.

Fot. Janusz Szewiński

Wróć