Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Idą święta...

13-12-2023 20:33 | Autor: Mirosław Miroński
Przedświąteczne dni obfitują w spotkania opłatkowe. Niemal nie ma firmy czy instytucji, w której pracownicy nie spotykaliby się na jakiejś uroczystości wigilijnej. Dzielenie się opłatkiem i składanie sobie życzeń to już niemal powszechny rytuał. Zwykle są to spotkania z przekąską, np. z tradycyjnym „śledzikiem”, czasem bywają one nieco zakrapiane, zwłaszcza w bardziej zażyłym towarzystwie. Ta ostatnia forma, czyli spożywanie napojów wyskokowych i innych używek w godzinach pracy, spotyka się z dezaprobatą dyrekcji większości firm, jak również z dezaprobatą społeczną. Z tego względu tego rodzaju niechlubne praktyki w ostatnich dekadach i latach zanikają. Niewielka to strata, bo w końcu, nie one były treścią wigilijnych uroczystości.

Na ogół nie zastanawiamy się, skąd w ogóle wzięła się tradycja wigilijna i dlaczego z domów przeniknęła ona również do instytucji? Najprawdopodobniej przyczyniły się do tego wigilie i święta spędzane poza domem, w pracy, w gronie osób z którymi z konieczności spędzano czas przedświąteczny i święta. Jest wiele zawodów i zajęć, które powodują, że zamiast świętować w gronie rodzinnym, świętujemy w pracy np.: w służbie zdrowia, w wojsku, w transporcie, w komunikacji etc. Ludzie, zobowiązani pracować w czasie świąt, korzystają więc z każdej nadarzającej się okazji, aby mieć choćby namiastkę atmosfery życzliwości i pojednania towarzyszącej świętom. W warunkach instytucji jest to też ważna forma integracji pracowników.

Mówiąc o wigilii mamy najczęściej na myśli dzień poprzedzający Święto Bożego Narodzenia, czyli przyjścia na świat Jezusa Chrystusa. W Kościele katolickim przypada on na 25 grudnia (według kalendarza gregoriańskiego). W Kościołach wschodnich, stosujących się do kalendarza juliańskiego (Cerkiew greckokatolicka i Kościół prawosławny), Boże Narodzenie przypada 13 dni później, czyli na 7 stycznia kalendarza gregoriańskiego. Boże Narodzenie poprzedza trzytygodniowy okres oczekiwania (są to dokładnie cztery niedziele), zwany adwentem. Choć daty te są uznawane od lat, wciąż trwają spory w środowiskach naukowych dotyczące ich zasadności.

Święto narodzin Chrystusa 25 grudnia zostało wprowadzone wg dostępnych źródeł najpierw w Rzymie w IV albo pod koniec III wieku. Co ciekawe, data narodzin Chrystusa nie jest wcale jednoznaczna i wciąż jest poddawana w wątpliwość przez historyków i badaczy tego tematu. Jak wynika z przekazów Klemensa Aleksandryjskiego, jako dzień narodzin Chrystusa podawano różne daty m. in.: 19 kwietnia, 20 maja, a nawet 17 listopada. W Egipcie w II wieku n. e. święto Bożego Narodzenia obchodzono 6 stycznia - w dniu narodzin boga Słońca Ajona. Po umocnieniu się chrześcijaństwa w Rzymie i na Bliskim Wschodzie zastąpiło ono kult Mitry. Święto narodzin Boga-Słońca obchodzone 25 grudnia zostało wprost zastąpione przez chrześcijan świętem narodzin Jezusa. Miało to osłabić znaczenie poprzedniego pogańskiego święta.

Pierwszą dostępną dziś informacją, dotyczącą celebracji liturgicznych święta narodzenia Chrystusa, jest wzmianka zawarta w dziele Chronograf z 354 roku, znajdującym się w zbiorach Biblioteki Watykańskiej. Notatka została umieszczona w części dzieła poświęconej wspomnieniom liturgicznym męczenników, wśród których jest też wymieniony Chrystus. Niektórzy badacze uważają, że święto Bożego Narodzenia zostało przyjęte przez Kościół po zwycięstwie cesarza Konstantyna Wielkiego nad Maksencjuszem w 312 albo nad Licyniuszem w 324 roku. Obydwie daty, zakładając wiarygodność takiej tezy, wskazywałyby na początki obchodu Bożego około roku 313. Być może były one wcześniejsze i przypadały na rok 300 lub nawet okolice roku 275.

Zostawmy jednak wątpliwości badaczom i skupmy się na samych świętach. Otóż Boże Narodzenie, jak mało które święto, charakteryzuje się niezwykłym kolorytem, bogactwem atrybutów i symboli. Nic dziwnego, że są one chętnie wykorzystywane przez wszechobecny marketing. Bez wątpienia, wiele z nich zasługuje na oddzielne omówienia, co postaram się uczynić w kolejnym numerze naszego Tygodnika Passa.

Tymczasem życzę owocnych przygotowań do nadchodzących świąt, aby przy tej okazji każdy z naszych czytelników w tym całym marketingowym szumie znalazł dla siebie czas choćby na krótką refleksję.

Wróć