Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

I jak tu kolędować?

16-12-2020 22:19 | Autor: Maciej Petruczenko
Święta Bożego Narodzenia w tym roku zapowiadają się bodaj jeszcze smutniejsze niż te w stanie wojennym 39 lat temu, chociaż wtedy władza państwowa ścigała i więziła tysiące ludzi, a teraz wygląda na to, że ściga głównie Romana Giertycha, który jawi jej się jako advocatus diaboli. Koronawirus wymusił globalną przemianę obyczajów i skazał cały świat na swoistą drogę krzyżową, przede wszystkim zaś ogromnie utrudnił bezpośrednie obcowanie człowieka z człowiekiem. Nie tylko u nas dozwolone są zgromadzenia co najwyżej kilku lub w niektórych wypadkach nieco większej liczby osób, jakkolwiek mamy w Polsce wyjątki. I na przykład gromadzenie się tysięcy policjantów w Warszawie oraz gości ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka w Toruniu wygląda na całkowicie legalne. Żaden prokurator nie wszczyna postępowania w tej materii.

Ponieważ w trakcie wieczoru wigilijnego, poprzedzającego Boże Narodzenie, dzielimy się opłatkiem, wybaczając sobie nawzajem przewiny i życząc pomyślności, ja już zawczasu to czynię wobec naszej Czytelniczki – pani Anny D., która zdrowo się po mnie przejechała w nadesłanym do redakcji e-mailu. Pani Anna pisze otóż takimi słowy (cytuję zgodnie z oryginałem):

„Nie rozumiem, dlaczego zabiera Pan miejsce w Tygodniku PASSA na komentowanie wypowiedzi o T. Rydzyka i Radia Maryja? Tygodnik Passa jest gazeta lokalną powinien zawierać informacje, dotyczące terenu mieszkańców, o którym mowa w tytule. Proszę pisać w PASSIE o lokalnych problemach i wydarzeniach, również w kościołach i o kapłanach z Ursynowa itd. a nie wylewać wiadra pomyj i brudów na zakonnika z Torunia i Radio Maryja. Jakim prawem nazywa Pan Radio Maryja „Cyrkiem”? Jakim prawem rzuca Pan inwektywy i określenia urągające kulturze na o. Tadeusza Rydzyka i na Radio Maryja? Jako mieszkanka Ursynowa i parafianka parafii św. Tomasza Ap. oczekuję od Pana przeprosin w następnym numerze o. Tadeusza Rydzyka i Zakon Redemptorystów, którego dzieło, Radio Maryja Pan opluwa. Z poważaniem – Anna D.(pełne brzmienie nazwiska znane redakcji).”

Żebym miał świadomość, jak zostanę skompromitowany, autorka listu zawiadamia mnie, iż to pismo posyła jednocześnie do samego Ojca Dyrektora, do rzecznika zakonu redemptorystów, do dwu księży z parafii św. Tomasza Apostoła oraz do naczelnika „Wydziału Kultury dla Dzielnicy Ursynów”. Nad wyraz wszechstronny to zatem donos, chociaż nie mam pewności, czy słuszny, bowiem nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek w swojej pisaninie używał inwektyw. Zwykłem natomiast nazywać rzeczy po imieniu.

Zwracam pani Annie uwagę, że inwektywami akurat to lubi się posługiwać bezkarnie sam ojciec Rydzyk – dlatego tydzień temu przypomniałem, jak pozwolił sobie nazwać śp. Pierwszą Damę Marię Kaczyńską – czarownicą, radząc jej poddanie się eutanazji. Jeśli duchowny tego pokroju pozostaje idolem naszej Czytelniczki, nic nam do tego, nie znaczy to jednak, że również ja powinienem go mieć za idola. Jak na ironię, to nie mnie przyszło przepraszać za moje słowa, tylko jemu – kilka dni po ekscesie, jakiego się dopuścił w obecności członków rządu, kornie schylających wobec niego głowy. Panowie jakby zapomnieli, że reprezentują godność Rzeczypospolitej i nie zwrócili uwagi, iż Ojciec Dyrektor – usprawiedliwiający ukaranego przez papieża za ukrywanie pedofilów biskupa Edwarda Janiaka – nazywa go „współczesnym męczennikiem”.

Mam nadzieję, iż to moje wyjaśnienie Szanowna Pani Anna potraktuje jako Dobrą Nowinę. W końcu Tadeusz R. poniekąd publicznie pokajał się za swoje grzechy, choć miał jak najlepsze intencje i został ponoć – jedynie „źle zrozumiany”. Tak naprawdę jednak – zamiast powiedzieć otwarcie: zero tolerancji wobec kościelnych pedofilów, stanął niejako w ich obronie (w końcu każdy jest narażony na pokusę...). Nazwanie takiej postawy faryzeuszostwem – to w tym wypadku bodaj najdelikatniejsze określenie. Inna sprawa, że wielu obywateli RP na swój sposób rozumie kopernikańskie odkrycie o obracaniu się naszej planety wokół Słońca, sądząc zapewne, iż tym Słońcem jest Tadeusz Rydzyk. A jego wierni słuchacze nie pytają, jakim cudem Radio Maryja ma ponoć swój nadajnik nawet w Rosji – aż na Uralu...

Powracając zaś do świąt Bożego Narodzenia, wypada się zastanowić, jaki w tym wyjątkowym roku będzie ich wymiar społeczny, rodzinny, a przede wszystkim duchowy, skoro są poważne ograniczenia zgromadzeń. Ludzie boją się koronawirusowej zarazy jak ognia. W minionych tygodniach zanotowano w Polsce rekordową liczbę zakażeń i zgonów. Eksperci ostrzegają, by nie lekceważyć covidowego niebezpieczeństwa. Mimo to przeciętny Polak nie przejmuje się skalą zachorowalności i umieralności. Opinią publiczną wstrząsa dopiero spowodowana koronawirusem śmierć jakiegoś celebryty – jak choćby znakomitego aktora Piotra Machalicy, którego pamiętam choćby stąd, że kiedyś ten bardzo wysoki mężczyzna wciskał się do malutkiego audi, prezentowanego na służewieckim torze, gdy organizowałem tam gonitwę konną aktorów.

W kościołach całej Polski, również na Ursynowie, msze święte odbywają się częściej niż zwykle – żeby za każdym razem w jednym miejscu gromadziła się dozwolona liczba osób. Trudno natomiast wyobrazić sobie tradycyjne obchodzenie domostw przez kolędników, a nawet rodzinne kolędowanie przy Wigilii (a tym bardziej duszpasterską peregrynację „po kolędzie”). I tu wszakże z pomocą przychodzi nam nowoczesność. Skoro przy wigilijnym stole nie zasiądziemy w szerokim składzie rodzinnym, to przynajmniej połączymy się z bliskimi poprzez elektroniczne komunikatory. Kwestią wyboru pozostaje tylko, czy to będzie WhatsApp, Zoom, czy też inny łącznik.W mediach społecznościowych coraz częściej pojawiają się zręczne montaże chóralnych występów w sytuacji, gdy każdy ze śpiewających pozostaje u siebie w domu. Niechże więc taki chór zdalnie kolędujących zabrzmi na całą Polskę w czwartek 24 grudnia. I nie mam nic przeciwko temu, żeby razem z nami śpiewał na chwałę Pana – również ojciec Rydzyk.

Wróć