Trzy tygodnie wcześniej, w nagrodzie Strzegomia (kat. B), Fabulous Las Vegas wypadł na pozór bezbarwnie, zajmując przedostatnie miejsce. Kto jednak dokonał dokładnej analizy gonitwy, musiał dojść do wniosku, że ogier był eksploatowany przez jeźdźca najwyżej na 70 procent. Prawdopodobnie Mazur kierował się wytycznymi trenera Krzysztofa Ziemiańskiego, który niczym stary doświadczony lis pozwolił rywalom wygrać wyścig niższej kategorii, by w kolejnej próbie, tym razem selekcyjnej i klasycznej, bezlitośnie ich ograć. Bo Fabulous Las Vegas nie pozostawił rywalom najmniejszych złudzeń, kto rozdaje karty w roczniku derbowym. Zwycięzcę udekorowała na padoku zastępca dyrektora Departamentu Sportu Wyczynowego MSiT pani Anna Kudera w towarzystwie prezesa Polskiego Klubu Wyścigów Konnych Tomasza Chalimoniuka.
Triumf podopiecznego trenera Ziemiańskiego był dużą niespodzianką, ale nie dla wszystkich. Gracze, typerzy i wyścigowi komentatorzy jak jeden mąż wieszczyli zwycięstwo ogiera Xawery, który został wykreowany na wielką gwiazdę. Tymczasem już poprzedni jego start w nagrodzie Strzegomia pokazał, że nie jest on tak wielki, jak się bywalcom Służewca wydaje. Nieznaczną przegraną z ogierem Medrock kładziono na karb dosiadającej Xawerego utalentowanej amazonki Joanny Wyrzyk, której zarzucano zbyt statyczną jazdę na końcowej prostej. W minioną niedzielę Xawerego dosiadł związany z warszawskim torem czeski internacjonał Tomaš Lukašek, który wielokrotnie dawał przykłady znakomitej technicznie i wyjątkowo skutecznej taktycznie jazdy. Okazało się, że porażka w nagrodzie Strzegomia nie była spowodowana kiepską jazdą Joanny Wyrzyk, lecz prawdopodobnie brakiem klasy u Xawerego. Jest to dobry, rzetelny wyścigowiec, ale do statusu gwiazdy sporo mu brakuje.
Kolejna porażka Xawerego wywołała wiele spekulacji na temat szans ogiera w tegorocznej gonitwie Derby. Panuje opinia, że jest to typowy "miler" najlepiej czujący się na dystansach od 1400 do 2000 m i dodatkowe 400 m może być dla niego dużym problemem. Rzeczywiście, szwedzka matka Xawerego była sprinterką, ale jej pochodzący ze słynnej stajni Godolphin ojciec biegał z sukcesami (G1 i G2) na 2100 m. Natomiast wyhodowany w Irlandii ojciec Xawerego ścigał się w gonitwach G1 i G2 także na dystansie 2400 m. Tak więc wcale nie jest pewne, że Xawery faktycznie boi się dystansu. Być może, nie jest to koń aż tak szybki, jak go oceniano, lecz bardziej wytrzymały i dopiero na dłuższym dystansie potwierdzi, że jednak ma klasę. W Derby bardziej zagrożony dłuższym dystansem wydaje się być Fabulous Las Vegas, którego ojciec ścigał się wyłącznie na dystansach od 1000 do 1500 m, a matka nie ma w dorobku wyścigowej kariery.
W odróżnieniu od prawdziwie selekcyjnego, rozegranego w znakomitym tempie wyścigu o nagrodę Rulera, gonitwę o nagrodę Kabareta dla czteroletnich arabów można śmiało nazwać kpiną z selekcji oraz ponurym żartem z publiczności. Przez większą część dystansu konie galopowały tempem spacerowym i przyspieszyły dopiero na końcowej prostej. Legitymująca się znakomitym rodowodem General Lady pokonała ostatnie 500 m w niespotykanym w wyścigach dla arabów czasie 30,6 sek! Takie czasy osiągają folbluty, i to te z wyższych grup. Ze względu na zaistniałe w tej gonitwie wyścigowe wypaczenia nie ma sensu wymieniania nazw kolejnych koni na celowniku.
W niedzielę nikt nie trafił kwinty (pięć zwycięskich koni w pięciu kolejnych gonitwach) i skumulowanej septymy (siedem zwycięskich koni w siedmiu kolejnych gonitwach). W następną sobotę do podziału będzie ponad 100 tys. zł w septymie i ponad 30 tys. w kwincie. Warto więc zajrzeć tego dnia na Służewiec, bo a nuż...