Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Fabryka Domów na Wyczółkach

15-10-2025 20:33 | Autor: Piotr Celej
16 października 1971 roku rozpoczęto budowę warszawskiego osiedla Stegny – symboliczny początek epoki prefabrykacji i wielkiej płyty w stolicy. Prefabrykaty pochodziły z nowo uruchomionej Fabryki Domów na Wyczółkach, jednej z największych inwestycji budowlanych początku dekady Gierka. Dla jednych był to triumf socjalistycznego modernizmu, dla innych – początek ery betonowych blokowisk. Dziś, po ponad pół wieku, historia fabryki i osiedla nabiera nowego znaczenia.

Początek epoki prefabrykacji

Lata 70. to czas, gdy władze PRL zapowiadały, że „każda rodzina w Polsce będzie miała własne mieszkanie”. Receptą miała być prefabrykacja – budowanie z gotowych elementów, które w zakładach takich jak ten na Wyczółkach powstawały niczym klocki. Pomysł był prosty: przyspieszyć budowę, zminimalizować koszty i wprowadzić jednolite standardy.

Fabryka Domów na Wyczółkach ruszyła jesienią 1971 roku. Zastosowano w niej tzw. system szczeciński, rozpoznawalny po charakterystycznych elewacjach z drobnych kamyków. Zakład był jednym z najnowocześniejszych w Polsce – proces produkcji nadzorował komputer Odra 1304, co w tamtym czasie stanowiło symbol technologicznego postępu.

Prefabrykaty z Wyczółek trafiały na największe stołeczne budowy: Stegny, Służewiec, Ursynów Północny. Zakład pracował pełną parą aż do końca lat 80.

Stegny – osiedle z betonu i nadziei

Stegny miały być wzorem nowoczesnego osiedla. Projekt opracowany przez Jadwigę Grębecką, Jana Szpakowicza i Romualda Weldera przewidywał różnorodną zabudowę – od czteropiętrowych bloków po szesnastopiętrowe wieżowce, przeplecione pasami zieleni i korytarzami powietrznymi. Architekci starali się uniknąć monotonii, łącząc funkcjonalność z humanistycznym myśleniem o przestrzeni.

W 1974 roku, w jednym z budynków przy Marsylskiej 3, oddano milionowe mieszkanie spółdzielcze w Polsce, będące jednocześnie 150-tysięcznym lokalem w Warszawie. Wydarzenie to upamiętniono tablicą, która do dziś znajduje się na fasadzie budynku.

Wbrew propagandowym przekazom, Stegny nie stały się enklawą dla „ludzi władzy”. Mieszkania otrzymywali warszawiacy z list oczekujących – wśród nich wielu krytycznie nastawionych do systemu. Z czasem osiedle zyskało opinię jednego z miejsc, gdzie tliła się niezależna myśl społeczna i polityczna.

Osiedle opozycji

W mieszkaniach na Stegnach spotykali się działacze Komitetu Obrony Robotników, a przy ul. Neseberskiej 3 Ludwika i Henryk Wujcowie organizowali wykłady Latającego Uniwersytetu. Tam powstawały również redakcje dwóch podziemnych pism – „Robotnika” i „Biuletynu Informacyjnego”.

Andrzej Zieliński, jeden z mieszkańców osiedla, wspominał, że drukował „Robotnika” metodą sitodruku, wykorzystując ramkę zawieszoną na gumce od majtek – pomysł prosty, ale skuteczny. Tak w środku typowego bloku z wielkiej płyty rodziła się niezależna prasa.

Fabryka i jej losy

Wraz z upadkiem PRL Fabryka Domów na Wyczółkach zakończyła działalność. Zmieniał się ustrój, a wraz z nim – podejście do budownictwa. Z końcem lat 80. produkcja prefabrykatów została wygaszona, a w latach 90. teren zakładu przejęła Poczta Polska. Dziś w dawnych halach produkcyjnych działa Centrum Ekspedycyjno-Rozdzielcze – największa stołeczna sortownia listów i paczek.

Po fabryce pozostały tylko wspomnienia i nieliczne elementy dawnej infrastruktury. Miejsce to, niegdyś tętniące przemysłowym życiem, jest teraz jednym z wielu logistycznych punktów Warszawy.

Pamięć, która nie znika

Dziś, kiedy minęło ponad pięćdziesiąt lat od rozpoczęcia tej wielkiej budowlanej przygody, warto spojrzeć na nią z dystansem, ale i z pewną nostalgią. Fabryka Domów i Stegny to symbole epoki, w której wierzono, że można zbudować przyszłość z betonu i entuzjazmu. To historia ludzi, którzy w tych blokach zakładali rodziny, tworzyli wspólnoty i walczyli o wolność słowa. Choć wiele się zmieniło, duch tamtego czasu wciąż unosi się między betonowymi ścianami. To nie tylko relikt przeszłości, lecz część naszej miejskiej tożsamości.

Fot. NAC

Wróć