– po pierwsze, Kabaty reklamowano przed ich powstaniem jako „zieloną Warszawę”, z czym ten zakątek Ursynowa tak naprawdę nie ma nic wspólnego mimo bliskości Lasu Kabackiego;
– po drugie, gęstość zabudowy ma tam w gruncie rzeczy charakter śródmiejski, nietypowy dla peryferii miasta;
– po trzecie, wiadomo było od dawna, że stacja metra Kabaty jest idealnym punktem przesiadkowym dla pracujących w Warszawie mieszkańców Konstancina i dalszych miejscowości w kierunku Góry Kalwarii i że wielki parking przy dziś już nieistniejącym hipermarkecie Tesco posłuży tym przyjezdnym do stawiania tam każdego ranka swoich aut. Gdy parking został przez nowego właściciela zamknięty, zaczęło się parkowanie na dziko, w miejscach do tego nieprzeznaczonych. Jak temu zaradzić, nie wiem.
Wiem natomiast, że w planowaniu przestrzennym w tym rejonie od początku popełniano błędy, nie przewidując tam choćby miejsca pod największe obiekty sportowe Ursynowa (dojazd metrem!). Uległszy w minionym 25-leciu dyktaturze deweloperów, doprowadziliśmy (nie tylko na Ursynowie) do paradoksalnego stłamszenia zabudowy i ruchu kołowego jednocześnie. A sytuacja pewnie się pogorszy, gdy zabudową obejmie się cały ciąg zieleni pod skarpą ursynowską.