Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Działając wspólnie i w porozumieniu...

20-03-2024 21:34 | Autor: Tadeusz Porębski
Środowisko związane z torem wyścigów konnych odetchnęło. W miniony czwartek minister rolnictwa i rozwoju wsi powołał nowego prezesa Polskiego Klubu Wyścigów Konnych (polski jockey club). Nominacja była zgodna z oczekiwaniami zdecydowanej większości osób na stałe związanych z wyścigami – hodowców folblutów i koni arabskich, właścicieli, trenerów, obsługi stajennej, jak również pasjonatów tej królewskiej dyscypliny sportu, stałych bywalców Służewca. Nowym prezesem PKWK jest pan Paweł Gocłowski, wieloletni pracownik działu selekcji na Służewcu, wytrawny znawca problematyki wyścigowej. To człowiek z cienia, niezbyt zainteresowany obecnością na forum wyścigowym, a szczególnie w mediach. Tym m. in. różni się od swojego głównego rywala Jarosława Zalewskiego, przedstawiciela wrocławskiego toru na Partynicach. Razem z popierającym jego kandydaturę Jerzym Sawką – dyrektorem Partynic stworzyli wyjątkowo krzykliwy i agresywny tandem, dążący wszelkimi dostępnymi metodami do osiągnięcia wytyczonego celu, którym było opanowanie całego segmentu polskich wyścigów konnych.

Tandem z Partynic miał właściwie genotyp wrocławsko – poznańsko – warszawski, bowiem wspierany był przez mieszkającego na stałe w Poznaniu dyrektora torów na Służewcu, dwóch trenerów z Warszawy oraz małżonkę jednego z nich. Małżonka była kilka lat temu prezesem PKWK – w mojej opinii, ale nie tylko, jednym z najgorszych od 2001 r., czyli od powołania do życia polskiego jockey clubu. W terminologii prawniczej istnieje termin „działając wspólnie i w porozumieniu” i jest to właściwe określenie na działalność grupy. Opanowanie całego segmentu polskich wyścigów konnych było dla jej członków celem samym w sobie, ale cel nr 2 to utrącenie kandydatury Gocłowskiego. Dezinformacja była głównym ostrzem skierowanym w rywala. Użyto do tego m. in. portalu TrafNews, którego właścicielem jest należąca do Grupy Kapitałowej Totalizatora Sportowego spółka Traf, organizująca zakłady wzajemne na wyścigach. Prezesem spółki Traf jest dyrektor torów na Służewcu, który tym samym siedzi na dwóch stołkach. Pan dyrektor to nadal funkcjonujący na Służewcu spadek po rządach PiS, bowiem do dnia, w którym piszę niniejszy felieton, nie zdołano wybrać nowego zarządu spółki Totalizator Sportowy, a jedynie ten organ jest władny powoływać i odwoływać dyrektorów oddziałów. Ale o tym później.

Grupa dowodzona przez Sawkę była krzykliwa, agresywna i bardzo pewna siebie. Rozpuszczano pogłoski jakoby Zalewski już został zaakceptowany przez ministra, urządzano „gospodarskie” wizyty w służewieckich stajniach głośno dywagując, co przyszły prezes zrobi w pierwszej kolejności. Była to błazenada granicząca z „papkinadą”, więc widząc orszak przyszłych „władców” polskich wyścigów konnych podśmiewałem się z nich wraz z dwoma najbliższymi kolegami. Już w połowie lutego wiedzieliśmy bowiem z wiarygodnego źródła, że, owszem, minister zadekretował kandydata na prezesa PKWK, ale nie był to Zalewski, lecz… Gocłowski. TrafNews skąpo o nim pisał, a jeśli już pisał, to po to, by wbić mu szpilę. „Gocłowski został dyscyplinarnie zwolniony z pracy przez prezeskę Agnieszkę M., obecnie Agnieszkę K.” (to wspomniana na początku felietonu żona jednego z warszawskich trenerów wspierających wrocławsko – poznańską grupę). Taki news sprzedawał TrafNews, ale ani słowem nie napisał o prawdziwych powodach zwolnienia. Rzeczywiście, Gocłowski został zwolniony dyscyplinarnie z pracy, ale za to, że sprzeciwił się skandalicznym, tendencyjnym warunkom egzaminu na trenerów, który zorganizowała prezeska Agnieszka M. Jednym z ubiegających się wówczas o trenerską licencję był ówczesny partner prezeski, obecnie jej mąż. Gocłowski został wyrzucony z roboty, a partner prezeski bez trudu zdał egzamin i trenuje konie do dnia dzisiejszego. Sieć wzajemnych powiązań niczym w osiedlowym maglu.

Panowie biegali do Sejmu i Senatu, by błyszczeć na parlamentarnym forum i zdobywać poparcie polityczne. Wbrew pozorom nie tam się je zdobywa. W Senacie Sawka raczył porównać wyścigi konne w Polsce do trupa, którego należy odłączyć od kroplówki (finansowania przez państwową spółkę TS), co pogrążyło go w oczach wyścigowego środowiska. Wspólnie z innymi przechwalał się w Internecie, jakie to Zalewski ma poparcie u najważniejszych osób w państwie. Grupa prężyła muskuły na potęgę. Rychło okazało się, że mięśnie są wątłe, a poparcie polityczne żadne. Cios spadł 26 lutego, kiedy minister poprosił Radę PKWK, w której zasiadają m. in. Jerzy Sawka, lider grupy wrocławsko – poznańsko – warszawskiej, a także trener małżonek byłej prezeski, o zaopiniowanie… Pawła Gocłowskiego na stanowisko szefa jockey clubu. To był szok i rada stosunkiem głosów rada negatywnie zaopiniowała Gocłowskiego. Tylko Jerzy Engel i Michał Romanowski poparli kandydata ministra. Pozostałych sześciu nie wzięło pod uwagę tego, że skoro minister wskazuje tylko jednego kandydata, to sprawa jest przesądzona i sprzeciw nic nie da, bowiem opinia Rady PKWK nie jest dla ministra wiążąca. To wyłącznie on decyduje, kto będzie prezesem jockey clubu i kto zasiada w radzie, by reprezentować jego interesy. Grupa przekonała się o tym boleśnie w miniony czwartek, kiedy minister oficjalnie zatwierdził kandydaturę Gocłowskiego.

Paweł Gocłowski to pierwszy od czasu Feliksa Klimczaka fachowiec na stanowisku prezesa PKWK, który zagadnienia dotyczące wyścigów konnych ma w małym palcu. Nie mniej ważne jest to, że wyścigi są jego życiową pasją, co daje nadzieję na ponadnormatywne zaangażowanie w pracę. Zgodna współpraca z członkiem zarządu TS, nadzorującym pracę służewieckiego oddziału spółki, to dla prezesa PKWK szansa na wyciągnięcie polskich wyścigów konnych z niszy. Dla niezorientowanych – TS dzierżawi od 2008 r. zabytkowy służewiecki hipodrom i organizuje tam gonitwy, jest więc kluczowym partnerem dla PKWK. Niestety, procedura wyboru na członków zarządu TS ciągle się przedłuża. A Służewiec wymaga podjęcia szybkich decyzji, tak personalnych, jak i organizacyjnych.

Nowy dyrektor oddziału będzie musiał uporać się z gigantycznym przerostem zatrudnienia w Oddziale TS Służewiec – Wyścigi Konne. Za czasów Włodzimierza Bąkowskiego w oddziale zatrudnionych było około 20 osób, dzisiaj… ponad 70. Potężne koszty generuje tzw. studio wyścigowe, które nikomu i niczemu nie służy i stało się areną niekończącej się paplaniny moderatorów. W ostatnich latach zredukowano do minimum liczbę gonitw – z 54 do 46. Osobną kwestią jest roczna pula nagród, która nie była rewaloryzowana od 2008 r.! To jednak nie leży w kompetencjach dyrektora oddziału, lecz zarządu TS. Opracowanie, wspólnie z prezesem PKWK, programu naprawczego dla polskich wyścigów konnych i wdrożenie go w życie, to szansa na zwiększenie rocznej puli nagród nawet o 100 proc.

Co zaś do pierwszych decyzji nowego prezesa jockey clubu, widzę jako najpilniejsze dwie: pierwsza, przepędzenie z Komisji Technicznej dyletantów i obsadzenie jej osobami znającymi na wylot wyścigowe prawidła. Może sięgnąć po starych, nieco zapomnianych praktyków, jak np. Andrzej Szydlik? Druga, wprowadzenie już od pierwszego dnia tegorocznego sezonu wyścigowego zasady wywieszania w ogólnodostępnym miejscu foto z finiszu gonitw, w których o kolejnych miejscach na celowniku decydują nosy, łby i szyje. To jest, moim zdaniem, warunek sine qua non dla funkcjonowania wyścigów konnych w XXI wieku. Kwestie personalne w PKWK to wyłącznie domena prezesa, jak każdy ma on prawo zatrudniać ludzi, na których może się oprzeć, jak również pozbywać się gadatliwych, przemądrzałych, objawiających jedyne prawdy teoretyków używających terminu „jest to niemożliwe”.

Głosowanie Rady Nadzorczej TS na członków zarządu spółki, które wyznaczono na piątek 15 marca, przełożono z niewiadomych powodów na wtorek 19 marca. Jednak w miniony poniedziałek oficjalnie ogłoszono nazwiska trzech nowych członków zarządu TS. Prezesem został Rafał Krzemień, były szef miejskiej spółki Pałac Kultury i Nauki, Szymon Gawryszczak będzie odpowiedzialny za sprzedaż, produkty i marketing, a Artur Kapelko za administrację. Stanowisko członka zarządu ds. finansów ma zostać obsadzone w najbliższym czasie. Jeszcze nie wiadomo, który z członków zarządu spółki będzie nadzorował prace Oddziału TS Służewiec – Wyścigi Konne.

Wróć