Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Dookoła na dwa koła...

28-06-2023 21:23 | Autor: MP
Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie działa od 1952 roku, ale chyba dopiero teraz rozwinęło się na pełny gwizdek pod dyrekcję Sławomira Majchra i świeżym współudziale znakomitego historyka wydarzeń sportowych – doktora habilitowanego Roberta Gawkowskiego. Dowodzą tego chociażby historyczne materiały, dotyczące rozwoju kolarstwa na ziemiach polskich.

W muzeum zaprezentowano właśnie ciekawą wystawę, dotyczącą rozwoju jazdy na rowerze pt. „Dookoła na dwa koła”, dodając do tego wydanie pasjonującej książki pt. „511 wiorst na rowerze”. Książka ta jest drukowaną wersją wzruszającego pamiętnika z podróży rowerem, napisanego przez 14-letniego Stasia Fertnera, który wraz z ojcem, wiceprezesem Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów Antonim Fertnerem (nie mylić z przedwojennym aktorem o identycznych personaliach) odbył w 1897 roku 511-wiorstowy (550-kilometrowy) Tour de Pologne po ziemiach Królestwa Polskiego. Rower był jeszcze wtedy nie mniejszą nowością niż samochód. Gdy ojciec i syn przejeżdżali przez kolejne wioski, musieli się oganiać od atakujących ich psów i unikać uderzenia kamieniem przez przestraszonych przejazdem szatańskich maszyn chłopów.

Rodzinny duet przejechał między innymi przez Sandomierz, Opatów, Chęciny i Lublin, a także Nowe Miasto nad Pilicą i Busko-Zdrój, przemieszczając się po drodze wraz z rowerami na pokładzie parowca płynącego Wisłą. Na wprost beznadziejnych w tamtym okresie drogach napotykali „dziury, wyboje, kałuże, błota, a przytem spadki i górki dość znaczne”. Wypada dodać, że nie mieli wtedy przerzutek... Przed deszczem chroniły ich nieprzemakalne pelerynki z kapturami na głowach. Co ciekawe, korzystali, niczym dzisiejsi kolarze wyczynowi, z odżywek w postaci tabletek bulionu Maggi'ego. W miejscach przypadkowych noclegów dokuczały im pluskwy, a oba rowery (Singera) psuły się od czasu do czasu i trzeba je było samemu reperować.

Czuwający nad naukową redakcją rękopisu Stasia Fertnera Robert Gawkowski zwraca przy okazji uwagę na zawarte w pamiętniku przejawy przejętego od ojca antysemityzmu. Zatem i od tej strony był to dokument epoki...

Z kolei w najświeższym magazynie MSiT znajdujemy nie mniej ciekawy artykuł pióra Piotra Banasiaka pt. „Rowerowa podróż dookoła świata”, na którą zdecydowała się w 1900 roku wraz z koleżanką Karolina Kocięcka, „pionierka polskiego kolarstwa kobiecego; triumfatorka kilkudziesięciu wyścigów kolarskich, rekordzistka świata w morderczym, dwunastogodzinnym wyścigu torowym, śmiała turystka, która z Warszawy pojechała do Paryża”. Obie panie dojechały na Wystawę Światową w Paryżu w 14 dni, pokonując 1700 kilometrów, a najbardziej były zdziwione tym, że po drodze minęły Berlin, w którym ulice aż roiły się od rowerów, również z kobietami na siodełkach, ale żadna z nich, tak jak Kocięcka, nie odważyła się jeździć w spodniach. Wszystkie pedałowały będąc odziane w suknie.

Gdy dziś jeździmy po Warszawie rowerami Veturilo albo szalejemy na rowerach górskich, doceńmy wysiłek tamtych kobiet, które trasę pokonywaną dzisiaj samolotem przejechały francuskimi rowerami Clement, nieposiadającymi, oczywiście, jakichkolwiek przerzutek.

Wróć