Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Czy rosyjska kamienica będzie Pałacem Saskim?

04-01-2023 20:43 | Autor: Prof. dr hab. Lech Królikowski
Na Placu Piłsudskiego trwają prace przygotowawcze do odbudowy istniejącej tu niegdyś zabudowy. Zakończenie inwestycji planowane jest w 2030 r., chociaż nie sporządzono jeszcze projektu, a podobno [?] nie ma nawet założeń (do projektu). Można odnieść wrażenie, że w związku z niepewnymi dla PiS-u wynikami wyborów w 2023 r., postanowiono postawić opinię publiczną przed faktem dokonanym.

Ponownie odkopano zasypane niedawno fundamenty, a na płocie wokół umieszczono fotografie i opisy istniejących tu wcześniej budynków, co, jak podała TVN (7.11.2022), kosztowało około miliona złotych. Zadałem sobie nieco trudu i przeczytałem te informacje. Solidna wiedza przemieszana jest tu z totalną demagogią i nachalną propagandą.

Na jednej z plansz napisano, m. in.: „… Początkowo był siedzibą magnacką, z czasem stał się rezydencją królewską władców z dynastii Wettinów: Augusta II i jego syna Augusta III. W XIX wieku jego pomieszczenia wynajmowane były na mieszkania, przez instytucje oraz funkcje handlowe. Z tym okresem wiąże się pobyt w Pałacu najsłynniejszego polskiego pianisty i kompozytora Fryderyka Chopina, który jako dziecko mieszkał tam z rodzicami i rodzeństwem ...”. Na innej tablicy: „Barokowy pałac uległ znacznym zniszczeniom w czasie insurekcji kościuszkowskiej, a powstanie listopadowe przyniosło jego dalszą dewastację. Projekt przebudowy Pałacu Saskiego wyłoniono w drodze plebiscytu, który można przyrównać do dzisiejszych konkursów architektonicznych. Warunkiem przebudowy było stworzenie możliwości przejścia między placem a Ogrodem Saskim. Inwestor, którym był kupiec z Brześcia Litewskiego Jan Skwarcow został zobligowany do zrealizowania wytycznych magistratu ...”.

Wiele w tych opisach jest prawdy, ale przemilczano wszystko, co nie pasowało do tworzonej legendy, w tym nawet prawdziwe imię inwestora. Rzeczywiście, w 1713 r. August II nabył nieruchomość (z resztkami starszej zabudowy). Na tej posesji sascy architekci Karol Fryderyk Pöppelman i Joachim Daniel Jauch zaprojektowali i wznieśli prywatną rezydencję dla króla. Pałac z obszernym ogrodem błyszczał królewskim blaskiem, jak długo saska dynastia sprawowała władzę w Polsce. Nieruchomość była własnością rodziny Wettynów do 1816 r., gdy przeszła na własność Królestwa Polskiego. Mieściły się tu wówczas różnego rodzaju instytucje, m. in. sztab rosyjskich wojsk. Mieściło się tu także Liceum Warszawskie, w którym Mikołaj Chopin (ojciec Fryderyka) uczył francuskiego, a rodzina mieszkała w służbowym mieszkaniu na terenie pałacu. Po zniszczeniach z okresu Powstania Listopadowego, obiekt wymagający ogromnych nakładów, przeszedł pod zarząd miasta, które w 1836 r. zadecydowało o jego sprzedaży. W sierpniu 1837 r. nieruchomość nabył, za 115 200 złp, rosyjski kupiec Iwan Skwarcow (1788-1850). Biznesmen ten, trudniący się dostawami materiałów budowlanych do wznoszonych przez Rosjan twierdzy Modlin oraz Cytadeli Warszawskiej, dorobił się gigantycznego majątku i na stałe osiadł w Warszawie. Ożeniony był z Anastazją z Popowych, która była właścicielką domu przy Marszałkowskiej 75 (nr hip. 1065a), gdzie najprawdopodobniej mieszkał także Iwan. Rodzina była wyznania prawosławnego, a potwierdza to imponująca rodzinna kaplica, istniejąca do naszych dni na Cmentarzu Ewangelicko-Augsburskim, przy Młynarskiej w Warszawie.

Skwarcow postanowił w miejscu byłej królewskiej rezydencji wybudować luksusowy, tzw. dom dochodowy. Istotne jest to, że nie była to przebudowa, ale budowa całkowicie nowego obiektu w miejscu rozebranego do fundamentu Pałacu Saskiego. Finalny projekt autorstwa Adama Idźkowskiego – „nadwornego” architekta Iwana Paskiewicza – zatwierdzony został przez tegoż – 3 marca 1839 r. Trzeba pamiętać, że Paskiewicz był pogromcą Powstania Listopadowego oraz inicjatorem i wykonawcą popowstaniowych represji. Będąc ulubieńcem cara Mikołaja I, rządził Królestwem Polskim żelazną ręką. Projekt zawierał zespół dwóch czworobocznych bloków mieszkalno-biurowych z dziedzińcami pośrodku. Budynki te połączone były klasycystyczną kolumnadą, osadzoną na ciągu arkad (proj. Wacława Ritschla), co przydawało budynkom monumentalności. Historycy sztuki określają styl budowli mianem „petersburskiego klasycyzmu”. 29 listopada 1841 r., przed powstającą kamienicą Skwarcowa odsłonięty został 30-metrowy obelisk-pomnik, upamiętniający śmierć siedmiu polskich oficerów, którzy wierni carowi odmówili przystąpienia do Powstania. Pomnik stał do czasu budowy soboru św. Aleksandra Newskiego. Zespół budynków Skwarcowa oddany został do użytku w 1842 r. W 1854 r. naliczono ponad pięćdziesięciu głównych jego najemców. Wynajem pomieszczeń wyraźnie nie spełniał oczekiwań spadkobierców inwestora (Skwarcow zmarł w 1850 r.), toteż w 1862 r. budowla została sprzedana władzom rosyjskim, które w 1863 r. przeznaczyły ją na siedzibę dowództwa i sztabu Warszawskiego Okręgu Wojennego. Obiekt był w użytkowaniu rosyjskiego wojska do 5 sierpnia 1915 r. (łącznie 52 lata), kiedy to Rosjanie opuścili lewobrzeżną Warszawę.

Z tego gmachu – przez ponad pół wieku – rosyjscy generałowie kierowali pacyfikacją, m. in. Powstania Styczniowego, a w latach 1905-1907 kolejnych, polskich wystąpień niepodległościowych. 5 sierpnia 1915 r., „z marszu” zajęły go niemieckie władze wojskowe, które urzędowały w nim do 11 listopada 1918 r. Niemcy podciągnęli do budynku, nowoczesne (wówczas) systemy linii telegraficznych i telefonicznych, dające łączność z zarówno z Berlinem, ale przede wszystkim z niemieckimi placówkami na froncie wschodnim. Ten fakt był nadzwyczaj istotny po odzyskaniu niepodległości przez Polskę i zainstalowaniu się w budynku polskiego Sztabu Generalnego (Głównego).

Konsekwencją objęcia gmachu przez WP było ustawienie przed nim (3 maja 1923 r.) pomnika księcia Józefa Poniatowskiego, zwróconego przez Rosję Sowiecką, a 2 listopada 1925 roku oficjalne „odsłonięcie” Grobu Nieznanego Żołnierza, urządzonego pod arkadami łączącymi obydwa korpusy. Wojsko Polskie administrowało gmachem od 11 listopada 1918 r. do kapitulacji Warszawy, tj. 28 września 1939 r. - łącznie niecałe 21 lat. Od października 1939 r. do Powstania Warszawskiego w kamienicy Skwarcowa urzędowała niemiecka administracja wojskowa, po czym obiekt został doszczętnie zniszczony.

Przejrzałem większość przewodników po Warszawie, wydanych przed pierwszą wojną światową oraz w okresie międzywojennym. Na tej podstawie stwierdziłem, że w okresie panowania Rosjan oraz w okresie międzywojennym, majestatycznego budynku na Placu Saskim nie określano mianem „Pałacu Saskiego”. W międzywojniu budynek ten nazywano zazwyczaj „Gmachem Sztabu Głównego”. Takiej też nazwy użył, np. gen. Okulicki w informacji z 11 stycznia 1945 r. o zniszczeniach Warszawy. Nazwa „Pałac Saski” pojawia się w prasie i oficjalnych dokumentach dopiero po II wojnie światowej, to jest za rządów komunistów, którzy unikali „rosyjskich” skojarzeń. Od tego czasu hasło „Pałac Saski” jest odmieniane na wszelkie sposoby, a Prezydent RP wniósł nawet projekt ustawy w sprawie jego odbudowy.

W tym miejscu powracam do zasadniczego pytania – co ma być odbudowane: królewska rezydencja, czy dom dochodowy Iwana Skwarcowa? Z tytułu ustawy (Dz.U. 2021 poz. 1551 - Ustawa z dnia 11 sierpnia 2021 r. o przygotowaniu i realizacji inwestycji w zakresie odbudowy Pałacu Saskiego, Pałacu Brühla oraz kamienic przy ulicy Królewskiej w Warszawie) wynika, że królewski Pałac Saski; natomiast z uzasadnienia, że chodzi o gmach moskiewskiego biznesmena.

Równocześnie z kamienicą Skwarcowa ma być odbudowany Pałac Brühla, który po utworzeniu Królestwa Polskiego stał się rezydencją wielkiego księcia Konstantego. W tej sprawie nie wnoszę uwag; takie były nasze losy, a pałac rzeczywiście wyróżniał się architekturą najwyższej klasy. Do uruchomionej, przywołaną ustawą, inwestycji dołączono trzy kamienice przy Królewskiej (nr 6, 8 i 10/12). Podobno, kamienice przeznaczone mają być na siedziby „… podmiotów prowadzących działalność kulturalną, edukacyjną lub społecznie użyteczną z przeznaczeniem na prowadzenie tej działalności” (Art. 3, ust. 2 ustawy).

W odbudowywanym kompleksie gmachów mają także znaleźć się biura Kancelarii Senatu RP oraz biura Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego. Należy więc założyć, iż użytkownicy oraz interesanci potrzebować będą dużej liczby miejsc parkingowych i garażowych. Odkopane fundamenty „Pałacu Saskiego” wpisane zostały do rejestru zabytków, toteż trudno założyć, iż pod nimi zbudowany zostanie parking [?]. Czy wystarczą parkingi pod kamienicami przy Królewskiej? Jedynym miejscem na parking (garaż) wydaje się być sam Plac Piłsudskiego, a raczej przestrzeń pod nim. Trzeba jednak pamiętać, że pod nawierzchnią placu kryją się fundamenty soboru św. Aleksandra Newskiego (rozebranego w latach 20. XX w.).

Obserwując zastosowane środki bezpieczeństwa (m. in. metalowe płoty i zapory) wokół budynków Belwederu, Sejmu, Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i innych obiektów rządowych, trudno sobie wyobrazić bezpośredni i powszechny dostęp (po odbudowie) do Grobu Nieznanego Żołnierza, jak ma to miejsce obecnie.

O urbanistycznym zagospodarowaniu terenu decyduje Rada Warszawy, uchwalając odpowiednie plany. W planach zagospodarowania teren przyszłych kamienic przy Królewskiej 6, 8 i 10/12 oznaczony jest jako zieleń publiczna, toteż dopiero uzyskanie zmiany przeznaczenia terenu może otworzyć możliwości wzniesienia tu czegokolwiek. Aby uniknąć tego rodzaju komplikacji, 31 października 2017 r. ówczesny szef MSWiA - Mariusz Błaszczak podpisał decyzję w sprawie ustanowienia Placu Piłsudskiego terenem zamkniętym. Uzasadnieniem było powołanie się m. in. na kwestie związane z obronnością i bezpieczeństwem państwa. Korzystając z tej decyzji, bez problemów wzniesiono na placu Pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010. Podobną „technikę” zastosowano, planując odbudowę gmachów wzdłuż zachodniej pierzei Placu Piłsudskiego. Żeby uprościć proces inwestycyjny i go przyśpieszyć, a także uniknąć trudnych sytuacji prawnych, zastosowano tzw. specustawę (Dz.U. 2021 poz. 1551). Ma ona charakter jednostkowej i szczególnej regulacji. Inwestycja określona jest jako inwestycja użytku publicznego (w rozumieniu ustawy z 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami), takich jak budowa dróg publicznych lub lotnisk użytku publicznego. Rozwiązanie to ma na celu „ograniczenie prawa własności lub innych praw rzeczowych podmiotów innych niż Skarb Państwa” (z uzasadnienia). Oznacza to, że „inwestor” ma, m. in. wręcz nieograniczone prawa także do nieruchomości sąsiednich. Tym bardziej, że decyzje o ustaleniu lokalizacji, decyzję o pozwoleniu na budowę i inne, ma wydawać wojewoda mazowiecki, a więc organ podległy „inwestorowi”, a jednocześnie przyszły użytkownik części inwestycji. Inaczej mówiąc – wojewoda mazowiecki będzie tu sędzią we własnej sprawie. W uzasadnieniu (s. 19, pkt 3) stwierdzono jednoznacznie, że wprowadzone specustawą regulacje mają na celu: „ograniczenie możliwości stwierdzenia nieważności decyzji przez właściwy organ administracji lub sąd administracyjny” (!).

Warto zwrócić uwagę na pompatyczne, ale częściowo fałszywe uzasadnienie decyzji o odbudowie, m.in. kamienicy Skwarcowa. Napisano w niej, że odbudowa jest konieczna: „… aby te gmachy i budowle, które przed stu laty (podkreślenie -LK) dumnie wyrażały suwerenność państwa polskiego, ...”. Natomiast w uzasadnieniu napisano, m.in.: „… Odbudowany Pałac Saski ma stanowić „trwały pomnik niepodległości” i symbol ciągłości państwowej (co Autor miał na myśli?) oraz przywiązania obywateli do rodzimej kultury i dziedzictwa ...”.

Załóżmy teoretycznie, że po zrealizowaniu inwestycji, administracja zrezygnuje z odbudowanych kamienic przy Królewskiej. Najprostszym rozwiązaniem byłoby przystosowanie ich do celów mieszkalnych. Ciekaw jestem jednak, kto w ekipie sprawującej władzę, przydzielałby te mieszkania. Apartamenty zlokalizowane w tym miejscu miałyby bowiem najwyższą wartość w stolicy! Odnoszę wrażenie, że w związku z topniejącą przewagą obecnie rządzącej ekipy, podjęcie odbudowy „pałacu polskich monarchów” ma dać efekt narodowej mobilizacji i jedności z władzą, na wzór poparcia dla ekipy Edwarda Gierka po decyzji o odbudowie Zamku Królewskiego w Warszawie (1971). Są jednak tacy, co w decyzji widzą analogię do słynnej ustawy „Koryto Plus” z przełomu października i listopada 2022, albowiem apartamenty w kamienicy przy Królewskiej, to iście królewska lokalizacja.

Ciekaw jestem także, jak zachowają się władze państwa po zmianie przeznaczenia (przez wojewodę) części obecnego Ogrodu Saskiego i uznanie go za teren inwestycyjny? Przecież natychmiast pojawią się roszczenia byłych właścicieli (lub ich następców prawnych), które mogą okazać się nadzwyczaj kosztowne dla Skarbu Państwa.

Skłonny byłbym nie narzekać, gdyby oficjalnym powodem odbudowy „kamienicy Skwarcowa” były tylko względy estetyczne. Ten budynek był rzeczywiście monumentalny; robił wrażenie. Natomiast wmawianie Narodowi, że odbudowuje się cenną narodową pamiątkę, jest – w moim przekonaniu – nadużyciem. Decyzja o odbudowie zachodniej pierzei Placu Piłsudskiego, nawet bez zastosowania „bogoojczyźnianego” lukru, moim zdaniem – byłaby wystarczająca. Należało po prostu podać prawdę, a nie tworzyć pseudopatriotyczną legendę!

Uważam, że zachodnia pierzeja Placu Piłsudskiego wymagała i wymaga uporządkowania, w sposób, który wyeksponuje obecną formę Grobu Nieznanego Żołnierza – niepowtarzalną ikonę naszego miasta i państwa. Była minister kultury, prof. Małgorzata Omilanowska, na łamach „Wyborczej” (w 2014 r.) napisała, m. in.: „Grób Nieznanego Żołnierza to ostatnia i jedyna naprawdę wielka i ważna ruina z czasów wojny. Wielka swą niewielką skalą i wielka przejmującą wymową skromniutkiego w istocie upamiętnienia”.

Marzyło mi się, aby do zaprojektowania zachodniej pierzei Placu Piłsudskiego zaprosić najlepszych polskich i zagranicznych architektów i pozwolić im stworzyć – zachowując (w obecnej formie) Grób Nieznanego Żołnierza – obiekt, który byłby wyrazem naszych narodowych ambicji, naszej kreatywności oraz artystycznych, materialnych i materiałowych możliwości III RP. Taki projekt to nadzwyczaj trudne zadanie, m. in. ze względu na skomplikowaną tradycję tego miejsca, ale tylko w ten sposób można by wykreować coś, co byłoby świadectwem naszych czasów, a nie wspomnieniem czasów niewoli.

Plac Piłsudskiego z Grobem Nieznanego Żołnierza to ideowo najważniejsze miejsce w naszym państwie. Nie ma w Polsce ważniejszego, dlatego przywracanie w tym miejscu kamienicy rosyjskiego kupca Iwana Skwarcowa – jako polskiej, narodowej świętości - uważam za, świadome fałszowanie historii.

Wróć