Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Czy prawda zatriumfuje?

16-03-2022 20:43 | Autor: Maciej Petruczenko
Chociaż wszystko, co rosyjskie, akurat nie jest na czasie, zacytuję kilka przemyśleń pisarza Antona Czechowa (1860-1904):

„Obojętność to paraliż duszy. Przedwczesna śmierć.”

„Jeśli w pierwszym akcie na scenie wisi strzelba, to w ostatnim musi ona wystrzelić.”

„Mówi się: prawda wreszcie zatriumfuje; ale to nieprawda.”

Jak widać, Czechow nie pozostawia nam złudzeń. Czyżbyśmy, zgodnie z jego sentencją, nie mogli liczyć, że któregoś dnia nawet Talleyrand rosyjskiej polityki – minister spraw zagranicznych Siergiej Wiktorowicz Ławrow – porzuci swój skrajny cynizm i amoralne podejście do dyplomacji i przyzna, iż to nie ukraińscy faszyści zagrozili Rosji, tylko Rosja zaatakowała nastawioną pokojowo do współżycia z sąsiadami Ukrainę.

Co do strzelby, to autor „Wiśniowego sadu” ma stuprocentową rację. Wisiała ona bowiem na wschodniej ścianie Ukrainy od pierwszego aktu rosyjskiej agresji 2014 roku i w końcu przyszedł akt ostatni, w którym musiała wystrzelić. Huk jej kolejnych wystrzałów zaczyna być już stopniowo słyszalny nawet w Polsce. Napływ liczonej w milionach fali uchodźców z Kijowa, Charkowa, Dniepru, Czerkasów, Zaporoża, Winnicy, Iwano-Frankiwska (dawnego Stanisławowa), Łucka, Lwowa – nie zaskoczył Polaków, którzy przyjmują słowiańskich pobratymców z otwartymi ramionami. Uznany właśnie za zbrodniarza wojennego herszt uzbrojonej po zęby bandy, napadającej naszych wschodnich sąsiadów – niechcący – zrobił więcej dla pojednania narodów polskiego i ukraińskiego niż działacze piłkarscy obu krajów, którzy w 2012 zorganizowali pospołu mistrzostwa Europy. I pewnie też więcej niż genialny reżyser Jerzy Hoffmann – poprzez swój wzruszający film „Ogniem i mieczem”, oparty na motywach powieści Henryka Sienkiewicza.

Tymczasem prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden przygotowuje kolejne wsparcie dla zaatakowanej Ukrainy – w wysokości 800 mln dolarów. W mniejszym zakresie pomocy udzielają inne kraje, a jednocześnie Rosja jest nękana najostrzejszymi sankcjami prawnymi i ekonomicznymi w historii. Szerokim echem w całym świecie odbiła się nagła wizyta w okrążanym przez Rosjan Kijowie – premierów Czech i Słowenii oraz premiera Polski Mateusza Morawieckiego i wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. To bardzo piękny, choć tylko symboliczny gest, moralna zachęta do niesienia Ukrainie jeszcze większej pomocy. Jej bohaterski prezydent Wołodymyr Zełenski prosi natomiast o mogące wpłynąć na skuteczną obronę przestrzeni powietrznej konkrety. W tej materii jednakże wszystkie państwa nabierają wody w usta, utrzymując stan, jaki Anglicy lubią określać mianem „splendid isolation”. Czyli bijcie się chłopcy sami, my wam możemy co najwyżej podesłać rezerwowe rękawice i środki do przemywania ran na obitej mordzie.

Ukraińcy są na razie w obronie swojego terytorium tak samo skuteczni, jak byli na ringu dwaj słynni pięściarze Witalij i Wołodymyr Kliczkowie, którzy nawiasem mówiąc – już nie gołą pięścią, lecz uzbrojoną ręką dają odpór Rosjanom. Tyle że inicjator agresji Władymir Putin może – niczym ranny zwierz – odruchowo posunąć się do szaleństwa, czego świat się boi najbardziej, wiedząc, jak wielki potencjał broni chemicznej biologicznej i – co najgorsze – nuklearnej ma Rosja. Ze zrozumiałych względów zatem zachodnia cywilizacja podchodzi do ukraińskiego oblubieńca niczym dorastająca panienka, co to chciałaby, lecz boi się...

Na szczęście sami Ukraińcy nie tracą czasu i nie ograniczają się jedynie do niszczenia rosyjskich kolumn wojskowych. W dzienniku „Kijowskie Wiadomości” pojawiła się napawająca otuchą czołówka: „Ukraiński biznes zjednoczył się z ukraińskim narodem i robi wszystko dla odniesienia zwycięstwa w wojnie. Stąd kierownictwo kompanii „Metinwest” zdecydowało się pozostać w Kijowie” – poinformował dyrektor Jurij Ryżenkow, zaznaczając na dodatek, że w celu udzielania pomocy humanitarnej jego firma połączyła siły z funduszem Rinata Achmietowa, najbogatszego obywatela Ukrainy, w którego żyłach płynie tatarska krew. Sam Metinwest wyłożył 10 mln euro na pomoc dla jednostek obrony terytorialnej (zakup kasków, apteczek itd.). Wszystko to są wszakże tylko półśrodki.

Społeczeństwo ukraińskie, choć daje srogi odpór najeźdźcy, musi z konieczności patrzeć na bestialskie zachowania armii Putina. Wychodząca w Czerkasach „Antenna” informuje, że w Ługańsku ciała poległych Rosjan gromadzone są w supermarkecie i wydawane za pokwitowaniem do spalenia w... piecu hutniczym bez informowania rodziny – gdzie i w jakich okolicznościach konkretny żołnierz zginął. Emisariusze naczelnego bandyty moskiewskiego traktują zarówno zmobilizowanych przez siebie wojaków, jak i ukraińskich żołnierzy i cywilów po prostu jak mięso armatnie. W obwodzie donieckim prowadzi się brankę młodych nieprzeszkolonych mężczyzn do wojska i wysyła od razu na najbardziej gorące fronty wojny, zmuszając do atakowania w pierwszym szeregu. Nic dziwnego, że straty w tych oddziałach sięgają 70-80 procent. Żadne odszkodowania za śmierć takiego nowicjusza – nawet posiadacza paszportu rosyjskiego – nie są wypłacane, choć przy mobilizacji obiecuje się w takiej sytuacji rodzinie 12 mln rubli. Tak oszukują własny naród.

W tej sytuacji tym bardziej trzeba cenić braterski sojusz narodów polskiego i ukraińskiego. Przez mój podwarszawski dom przewinęło się już około 25 osób z Ukrainy, w tym dużo dzieci, które znajdują godziwe warunki do normalnego życia i korzystając z zabawek mojego wnuka – mogą choć przez chwilę zapomnieć o gehennie, jaką była pospieszna ewakuacja z rodzimego kraju. Może ta jednoznaczna postawa społeczeństwa polskiego wobec ukraińskich uchodźców przypomni władcom RP, jak bezlitośnie podchodzili do niedawna do innych ofiar wojny. A przecież przy wielu konfliktach zbrojnych Polacy byli również szukającymi schronienia uchodźcami i musieli prosić o pomoc...

Wróć