Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Czy państwo chcą Państwa Islamskiego?

23-03-2016 22:12 | Autor: Tadeusz Porębski
Świąteczny felieton powinien być przyjazny, ciepły i poprawny politycznie, ale niniejszy – niestety – taki nie będzie. Odniosę się do dwóch tematów zajmujących ostatnio pierwsze strony gazet zarówno elektronicznych, jak i papierowych. W gazetach zagranicznych – to temat uchodźców i nasilającego się terroryzmu. W krajowych – rozpoczęty właśnie proces przeciwko właścicielom złodziejskiej firmy Amber Gold.

W lutym czytałem z mieszanymi uczuciami doniesienia prasowe z przebiegu 52. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa (MSC). W organizowanej corocznie na początku lutego konferencji bierze udział kilkuset decydentów z całego świata – prezydentów, ministrów, szefów wpływowych organizacji pozarządowych, przedstawicieli wielkich korporacji i firm reprezentujących wielki przemysł, dziennikarzy oraz uczonych. Wiodącym tematem była, rzecz jasna, sytuacja w Syrii i problem migracji. Moje mieszane uczucia podczas lektury płynęły z tego, że znów skupiano się na skutkach, miast dyskutować o przyczynach. Przedstawiciele krajów Bliskiego Wschodu nawoływali Zachód do wspólnej walki z terroryzmem. Nie mogę już po prostu słuchać tego politycznego kitu, ponieważ nic za tym nie idzie. Król Jordanii Abdullah II straszył "ideologią przemocy i pogardy dla ludzkiego życia" oraz postulował stworzenie „globalnego sojuszu do walki z Państwem Islamskim". Tego rodzaju postulaty słyszymy od kilku lat i nic z nich nie wynika.

Do czczej i coraz bardziej irytującej gadaniny włączył się premier Iraku Hajder al-Abadi, który wyraził opinię, że rok 2016 jest ostatnim rokiem istnienia Państwa Islamskiego. Na jakiej podstawie Irakijczyk wywiódł swoją odkrywczą tezę? Prawdopodobnie z chmur, potwierdzeniem na to są kolejne ataki bojowników ISIS w Brukseli. Natomiast szef MSZ Arabii Saudyjskiej Adil ibn ad-Dżubeir objawił światu, iż ISIS jest organizacją terrorystyczną kierowaną przez psychopatów, sektą, którą należy zwalczać. Kolejna odkrywcza teza, wszak ostatni wypierdek z przedszkola wie, że terroryzm trzeba zwalczać. Jedynie szef tureckiego MSZ Mevlut Cavusoglu zaapelował do zebranych o skoncentrowanie się na zwalczaniu przyczyn migracji, a nie na jej skutkach. Jego głos utonął jednak w radosnym gęganiu uczestników tego nikomu niepotrzebnego i niczemu nie służącego kosztownego spędu.

Zielone światło do powstania Państwa Islamskiego i rozkwitu terroryzmu dały Stany Zjednoczone oraz ich najbliżsi sojusznicy –  Wielka Brytania, Francja i, niestety, również Polska. Inwazja Iraku, w której bezsensownie wzięliśmy udział, przeprowadzona była pod pozorem zniszczenia broni masowego rażenia. Miał ją rzekomo posiadać Saddam Husajn, ale się w końcu okazało, że jej nie miał... W rzeczywistości chodziło o przechwycenie bogatych irackich złóż ropy naftowej. Broni masowego rażenia nie znaleziono do dnia dzisiejszego. Napaść na Irak była największą polityczno - zbrojną hucpą w XXI wieku. Szybko wystąpił tzw. efekt kuli śnieżnej, czyli wybuch Arabskiej Wiosny, w wyniku której pozbawiono władzy trzymających przez całe dziesięciolecia arabską dzicz na krótkiej smyczy dyktatorów: Hosniego Mubaraka i Muammara Kaddafiego. Potem usiłowano dobrać się do władz Algierii, Jordanii, Jemenu i w końcu Syrii, ale te próby nie wypaliły. Warto zwrócić uwagę, że ISIS panoszy się wszędzie tam, gdzie mocarstwa zachodnie obaliły lokalnych watażków, zastępując ich dyktatorskie rządy demokracją, ustrojem obcym dla zdecydowanej części wyznawców islamu.

Państwo Islamskie, które powstawało zaledwie przed niespełna trzema laty, jest  dzisiaj liczącą się siłą. ISIS dysponuje solidnym finansowaniem, które zapewnia sprzedawana nielegalnie ropa. Rezerwy walutowe Państwa Islamskiego szacowane są na ponad 3 miliardy dolarów. Pod bronią znajduje się 50 tysięcy żołnierzy. ISIS zajmuje część Syrii i Iraku, ma też swoje kolonie w Afryce Północnej, zwłaszcza w Libii. Potęga Państwa Islamskiego rośnie z roku na rok, a jego moc to w dużym skrócie udane akcje paraliżowania życia publicznego w największych miastach Europy, gdzie żaden z mieszkańców nie może już czuć się całkiem bezpieczny.  

Radykałowie z ISIS opublikowali mapę, która przedstawia terytorium jakie Państwo Islamskie planuje przejąć do 2020 roku. Wynika z niej, że dżihadyści zakładają podporządkowanie sobie połowy Afryki i całego Bliskiego Wschodu. Co więcej, planują swoją ekspansję w Azji, z Indiami i częścią Chin włącznie. Dwie największe planowane prowincje Kalifatu to afrykański Maghreb i azjatycki Khurusan z całym Półwyspem Indyjskim w składzie. Mapa strefy wpływów ISIS w 2020 roku to ziemie, które "należą do muzułmanów". W Europie są to dwa dystrykty – Andalus składający się z dzisiejszej Hiszpanii oraz Orobpa – złożona z państw bałkańskich, a nawet Węgier i Słowacji. Jeśli dżihadystom udałoby się zrealizować swój złowieszczy plan, Polska graniczyłaby od południa z... Państwem Islamskim.

Już w 2014 r. czeski komentator tygodnika „Reflex” Viliam Buchert ostrzegał przed lekceważeniem zagrożenia płynącego ze strony fundamentalistów muzułmańskich, ogłaszających powstanie Kalifatu. Pisał m.in.: "Orobpa ma się składać z Austrii, Chorwacji, Grecji, Bułgarii, Rumunii, Węgier, Słowacji i zajętego przez Rosję Krymu. Rzeczywistym problemem naszej cywilizacji jest to, że fanatycy są zdeterminowani do walki o realizację tego zamiaru, podczas gdy my jesteśmy skłonni uważać go za „sen szaleńca”, czy „chwyt marketingowy”. Euroatlantyckie rozumienie idei demokracji jest nie do przyjęcia nawet dla wpływowych uczonych islamskich (zwłaszcza jeśli chodzi o prawa kobiet, mniejszości seksualnych czy wyznaniowych). Nacisk na islamizację wielu państw jest stały ze wszystkich stron, nie tylko ze strony radykałów. Pogląd muzułmanów na funkcjonowanie społeczeństwa jest zupełnie odmienny od naszego. Europa zachowuje jednak na ten temat cnotliwe milczenie i ukrywa się za multikulturalizmem oraz polityczną poprawnością. Problem stanowi to, że islamiści tych pojęć nie znają ani też znać nie chcą".

Nasuwa się pytanie, kiedy europejscy politycy skończą wreszcie z czczą gadaniną, rozdętym humanitaryzmem i poprawnością? Niezbędne jest podjęcie radykalne kroków i rozwiązań, bo inaczej za kilka lat strach będzie wsiąść w Warszawie do autobusu czy metra. W wielkich zachodnich metropoliach już dzisiaj przypomina to "rosyjską ruletkę". Życie w ciągłym strachu to nie jest życie. Patrząc z tego punktu widzenia należy docenić fakt, że władzę w państwie wzięło PiS. Gdyby krajem nadal rządzili liberałowie, mielibyśmy już zadekretowane przyjęcie na przykład 100 tysięcy emigrantów.

Na koniec coś z własnego podwórka. Wszystkie stacje telewizyjne w Polsce relacjonowały początek procesu właścicieli Amber Gold i wypowiedź jednego z poszkodowanych, żądającego, by "państwo zrekompensowało mu część strat". Ośmielam się zapytać: a niby z jakiego tytułu ja, wzorowy podatnik, mam czynić zadość frajerowi, który kierowany pazernością i żądzą maksymalnego zysku powierzył oszustowi 200 tys. złotych? Zmuszał go ktoś do takiego kroku? To był czysty biznes, a w biznesie można zyskać, ale również wszystko stracić. Gadki o tym, że państwo pozwoliło oszustowi na... ble, ble, pominę wyniosłym milczeniem. Oszuści są wszędzie, pod każdą szerokością geograficzną. Nawet w USA, gdzie fiskus i służby powołane do walki z przestępczością finansową działają wyjątkowo sprawnie. Bernard Madoff, amerykański finansista żydowskiego pochodzenia, oszukał na początku XXI wieku około 13 tys. indywidualnych inwestorów i organizacji na łączną kwotę prawie 35 miliardów(!) dolarów. Dzisiaj odsiaduje wyrok 150 lat w federalnym więzieniu Walla Walla. Żadnej z poszkodowanych osób fizycznych i prawnych do głowy nie przyszło, by żądać  zadośćuczynienia od amerykańskiego rządu. Nie bądźcie więc pazerni, Drodzy Czytelnicy Passy, bo to nie popłaca. To moje życzenia dla Was z okazji Świąt Wielkiej Nocy.

Wróć