Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Czy Jarosław Mądry chce nas ogłupić?

23-03-2022 21:10 | Autor: Tadeusz Porębski
Nieoczekiwana wizyta Jarosława Kaczyńskiego w Kijowie daje dużo do myślenia. Facet kryjący się przed pokojowym marszem kobiet nagle doznaje przypływu heroicznej odwagi, by jechać w samo centrum krwawej wojny? Coś jest nie tak. Nie uwierzę, by zrobił to w trosce o los ojczyzny, czy też z pobudek altruistycznych dla zaprowadzenia pokoju w umęczonej Ukrainie. To nie ten typ – tak wynika z moich wieloletnich obserwacji działalności politycznej tego człowieka. Zagadkę próbuje rozwikłać mecenas Roman Giertych (przytaczamy go w osobnej publikacji), ale i do niego mam ograniczone zaufanie, ponieważ w publicznych wystąpieniach na FB zieje nienawiścią do Prezesa, więc nie może być całkowicie obiektywny.

Okazuje się, że wycieczkę do Kijowa zorganizował premier Słowenii Janez Janša, nazywany „drugim Orbanem”. Janša zwalcza LGBT i organizacje antykorupcyjne, jest zajadłym krytykiem instytucji unijnych, wszczął wojnę z mediami, a dziennikarki raczył nazwać „podstarzałymi prostytutkami”. W czerwcu 2013 r. został uznany winnym zarzutów korupcyjnych i skazany na karę 2 lat pozbawienia wolności. Wyrok został utrzymany w mocy przez sąd odwoławczy. Zaiste, odpowiedni towarzysz wycieczek dla szefa partii rządzącej 40-milionowym krajem zrzeszonym w UE.

Nasuwają się proste pytania – dlaczego Polska popierająca sankcje nakładane na Federację Rosyjską sama jeszcze ich nie nałożyła? Czemu nie blokuje się wjazdu na Białoruś tysięcy ciężarówek wiozących w kierunku Rosji nie wiadomo co? Dlaczego nadal kupujemy od Rosji węgiel, ropę naftową i gaz? Czemu jeszcze nie zajęliśmy aktywów rosyjskich oligarchów oraz tamtejszego banku centralnego i nie wyrzuciliśmy z kraju żadnego rosyjskiego dyplomaty, co niedawno uczynili na przykład Czesi? PiS z Kaczyńskim i Morawieckim na czele nagle zaprosiło do stołu opozycję, by przeprowadzić wymyślone naprędce na Nowogrodzkiej zmiany w Konstytucji RP, które miałyby rzekomo umożliwić konfiskatę majątków oligarchów i podmiotów rosyjskich. Znawcy prawa konstytucyjnego mówią – bzdura i przywołują przykłady wielu państw, w tym neutralnej Szwajcarii, gdzie zdołano zamrozić rosyjskie aktywa ustawowo, bez konieczności dokonywania zmian w Ustawie Zasadniczej. Coś złego dzieje się z Kaczyńskim i PiS, bo co strzał, to sromotne pudło.

Swoją niedorzeczną propozycją złożoną w Kijowie podstawił nogę prezydentowi Wołodymyrowi Zełeńskiemu, który zaskoczył świat podczas spotkania z liderami krajów zachodnioeuropejskich dając jednoznacznie do zrozumienia, że Ukraina jest jednak gotowa zrezygnować z członkostwa w NATO, by szybko zakończyć wojnę i zapobiec dalszej rzezi cywilnej ludności. A tu nagle pojawia się „przyjaciel” z Polski i ogłasza, że NATO powinno jednak działać w Ukrainie. Propaganda kremlowska natychmiast korzysta z okazji, by przekazać Rosjanom hiobową wieść: Ukraina nie wejdzie do NATO, ale NATO pod pretekstem niesienia oliwnej gałązki pokoju wejdzie do Ukrainy na długo i wymierzy broń w rosyjskich żołnierzy. Portal „Krasnaja Wiesna” pokazuje czytelnikom „trofea” zdobyte przez rosyjskich żołnierzy w Syrii, m. in. kamizelki z napisem PRESS należące do członków misji pokojowej. Przesłanie jest jasne: armia Rosyjskiej Federacji chętnie postrzela sobie do misji NATO w Ukrainie. Natomiast portal „Regnum” ilustruje słowa Kaczyńskiego karykaturalnie przedstawionym Napoleonem Bonaparte, będącym w Rosji symbolem zachodniej wrogości i pychy.

Miałem się za gościa ogarniętego i kumatego, o poziomie wiedzy i świadomości politycznej chyba powyżej średniej krajowej, ale ostatnich ruchów wykonanych przez Kaczyńskiego i Morawieckiego ni w ząb nie pojmuję. Czyżby teza przedstawiona przez Giertycha w jego wywodzie zatytułowanym "Plan Orbana" była trafiona? Naprawdę, trudno uwierzyć, bo na kilometr pachniałaby zdradą narodową. Ale kolejne wypowiedzi dochodzące z Kremla jakby potwierdzały logikę wydarzeń zaprezentowanych przez Giertycha. Minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow wpierw ocenił pomysł Kaczyńskiego dotyczący misji pokojowej NATO jako "demagogiczny", jednak w dalszej części wypowiedzi subtelnie zaznaczył, że taka misja pokojowa byłaby na korzyść Polski, która przejęłaby kontrolę nad zachodnią częścią Ukrainy. "Nie wykluczam, że gdyby nagle taka decyzja została podjęta, to podstawą sił pokojowych prawdopodobnie byłby polski kontyngent, który przejąłby kontrolę nad zachodnią Ukrainą, na czele z Lwowem. I pozostałby tam przez bardzo długi czas" – stwierdził szef rosyjskiej dyplomacji. Nie tylko Giertych, ale także wielu komentatorów życia publicznego odbiera wypowiedź Ławrowa jako zawoalowaną propozycję rozbioru Ukrainy.

Nasuwa się podstawowe pytanie: czy "plan pokojowy" Kaczyńskiego faktycznie Orban konsultował z Putinem, czy też nie? I pytanie uzupełniające: czy rzeczywiście jest to plan Kaczyńskiego, czy może on go tylko przedstawił jako własny, a w rzeczywistości plan powstał w Budapeszcie i w Moskwie, a Kaczyński dał się po prostu wciągnąć w brudną grę, zwabiony potencjalnymi zdobyczami terytorialnymi oraz korzyściami politycznymi na własnym podwórku? Podobny przykład znamy z polskiej literatury, kiedy tępak i nieokrzesany cham Nikodem Dyzma posłużył się na salonach koncepcją ratowania gospodarki państwa autorstwa Leona Kunickiego i został uznany za zbawcę, wybitnego ekonomistę oraz kanclerską głowę. W Polsce historia lubi się powtarzać. Cezary Michalski pisze bez ogródek na łamach „Newsweeka”: "Jarosław Kaczyński nie pojechał do Kijowa na pomoc Ukraińcom, ale by zebrać polityczny kapitał do dalszej wojny przeciwko Zachodowi. Gdyby traktował swoją propozycję wysłania na Ukrainę natowskich (a więc i polskich) żołnierzy poważnie, można by go uważać za samobójcę". Natomiast Zbigniew Parafianowicz wręcz wyśmiał na łamach "Gazety Prawnej" tezę Giertycha: "We wpisie Giertycha nie byłoby nic złego. Stałby się kolejnym głupstwem nierozsądnego mitomana i megalomana, gdyby nie to, że rzuciła się na niego znaczna część świata publicystyki, a ostatecznie stempel postawił na nim szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow". Parafianowicz dworuje sobie z mecenasa, wykpiwa jego pociąg do spiskowej teorii dziejów, szydzi z przeszłości politycznej, ale nawet jednym zdaniem nie podważa faktów i w ogóle się do nich nie odnosi.

A co piszą o prezesie Kaczyńskim najbardziej prestiżowe i wiarygodne media świata? W minioną sobotę na łamach New York Timesa ukazała się publikacja poświęcona wodzowi PiS. Główne przesłanie materiału jest takie, że "lider populistycznej partii rządzącej w Polsce przyjął nową, nieprawdopodobną rolę orędownika europejskiej solidarności w obronie Ukrainy i wartości demokratycznych". Rzeczywiście, kameleon z tego Prezesa. Od lat demoluje niezawisłe sądownictwo, sformował Trybunał Konstytucyjny naszpikowany takimi prawniczymi gwiazdami jak Julia Przyłębska, Stanisław Piotrowicz, czy Krystyna Pawłowicz, biernie przyglądał się jak minister Ziobro niszczy sędziów próbujących być niezależnymi, lekce sobie ważył wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, toleruje funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej SN, co uniemożliwia przekazanie Polsce miliardów euro z Funduszu Odbudowy, aż tu nagle pokazuje twarz demokraty pełną gębą. Która z tych twarzy jest prawdziwa? Również dziennikarze NYT są mocno zaskoczeni wyjazdem Kaczyńskiego do Kijowa. „Podróż koleją pomogła Kaczyńskiemu zatrzeć jego skojarzenie z najbardziej znanymi europejskimi fanami Putina, jeśli nie z samym rosyjskim przywódcą"

Dam już spokój Jarosławowi Kaczyńskiemu, wybitnemu znawcy problematyki międzynarodowej, jak również wojennej, bo mam mętlik w głowie. Chcę wiedzieć, co ze złożonymi przez rząd obietnicami obniżenia, bądź zniesienia akcyzy, a tym samym obniżenia cen paliw. Cena baryłki ropy spadła do cen sprzed wojny, a paliwo nadal jest bardzo drogie. Cena dolara w stosunku do ceny z 2013 r. jest wyższa o 1,15 zł, a paliwa o około 3 zł. W ostatnich dniach ceny paliw na stacjach urosły do absurdalnego poziomu. Nawet w czasie, kiedy pandemia się rozpędzała, ceny na stacjach spadały poniżej 4 zł za litr. Po rozpoczęciu wojny w Ukrainie ceny zaczęły rosnąć, a w zeszłym tygodniu kwoty przekraczające 8 zł za litr oleju napędowego nie były rzadkością. Jakie naprawdę są przyczyny tak dramatycznych wzrostów cen paliw na stacjach, a tym samym żywności i kosztów utrzymania naszych domostw? Niski kurs naszej waluty względem dolara, czy wzrost cen ropy na świecie? A może podstawowym powodem jest to, że marża rafineryjna spółki Lotos wzrosła zaledwie w ciągu miesiąca o... 700 procent, z poniżej pięciu do prawie 40 dolarów za baryłkę? Sprawą ma zająć się UOKiK. Czym jest modelowa marża rafineryjna? To przychody ze sprzedaży przerobionych produktów minus koszty (zakup ropy naftowej i własne zużycie gazu ziemnego). Marża ta jest konieczna, by przedsiębiorstwo mogło opłacać pracowników i przynosić zyski. Ale jej wzrost aż o 700 proc.? To się w głowie nie mieści.

Wróć