Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Czas przyśpiesza

06-03-2024 20:50 | Autor: Mirosław Miroński
Powiedzieć, że czas płynie szybko, to naprawdę nic nie powiedzieć. Tak naprawdę czas pędzi jak szalony i to stwierdzenie jest według mnie znacznie bliższe prawdy. Poczucie upływu czasu jest dla większości z nas subiektywne, choć według fizyków płynie on równomiernie w całym Wszechświecie, przynajmniej w teorii. Właściwie, trudno się z tym nie zgodzić patrząc na zegarek, który wydaje się tę opinię potwierdzać. Pamiętajmy jednak, że pomiar czasu, którym się posługujemy, to wymysł człowieka. Znany ze swych wiekopomnych odkryć naukowych Isaac Newton twierdził, że czas płynie w jednostajnym tempie i nic nie wywiera nań wpływu. No cóż, ten siedemnastowieczny geniusz zapewne zmieniłby zdanie, gdyby przyszło mu żyć dzisiaj.

Według zasad mechaniki relatywistycznej (cokolwiek dla przeciętnego człowieka to pojęcie znaczy) czas to czwarta współrzędna czasoprzestrzeni, a upływ czasu zależy od obserwatora i miejsca, w którym znajduje się on w danym momencie. Nie ukrywam, że ten pogląd jest mi bliższy z kilku powodów. Po pierwsze, kiedy byłem jeszcze dzieckiem, czas zdecydowanie płynął wolniej, choć i tak za szybko. Przynajmniej w mojej ocenie. Np. wakacje, które trwały w czasach mojej dość odległej edukacji szkolnej dwa miesiące, wydawały się na początku wystarczającą przerwą od nauki, ale już bliżej 1. września oznaczającego koniec laby i początek kolejnego roku szkolnego, czas pędził nieporównanie szybciej. Zanim się obejrzałem, już maszerowałem wraz z innymi dziećmi z plecakiem wypełnionymi ciężkimi podręcznikami i zeszytami zasobnymi w niezbędną wiedzę. Kiedy byłem starszy, czas tak przyśpieszył, że trudno było nadążyć z obowiązkami, które na mnie spadały. Jeśli więc porównać te dwa okresy w moim życiu, to z pewnością czas nie płynął tak samo. Tak czy inaczej, w mojej ocenie upływ czasu w dużej mierze od naszego położenia w danym momencie.

Nie ukrywam też, że bliższe mi są poglądy na temat czasu i jego właściwości wyrażane przez niejakiego Leibniza, który nie zgadzał się z poglądami i teorią Newtona. Leibniz utrzymywał, że czas to takie coś, co zależy od różnych zdarzeń zachodzących na świecie. Podobnie rozumował George Berkeley uważając, że aby mówić o czasie, potrzebny jest ktoś z zewnątrz, posiadający umysł pozwalający obserwować ruch i mogący to ocenić. Bez tych czynników czas według Berkeleya jest tylko iluzją.

Nie zagłębiając się w meandry naukowych teorii, zadam jedno pytanie, które mam nadzieję uzmysłowi szanownym czytelnikom prostą regułę związaną ściśle z czasem. Otóż: czy czas płynie jednakowo dla skazańca odsiadującego długi wyrok i dla kogoś zażywającego kąpieli słonecznych i wielu innych nadzwyczajnych atrakcji na plażach Majorki, albo w pozostałych kurortach na Balearach? Odpowiedź nasuwa się sama. Czas będzie płynął zdecydowanie inaczej w obu przypadkach.

Zapewne zastanawiasz się drogi czytelniku, skąd u mnie takie refleksyjne podejście do kwestii upływu czasu? Już wyjaśniam. Nie trzeba być fizykiem ani filozofem, żeby zauważyć, że w Polsce czas przyśpieszył. I to nie tylko w Warszawie, w której płynie on zazwyczaj szybciej niż w innych miejscach w naszym kraju. Ponadto, wystarczy wziąć cokolwiek pod przysłowiową lupę, żeby zauważyć wielkie przyśpieszenie w każdej dziedzinie. Dotyczy to nie tylko naszych spraw krajowych. Zjawisko przyśpieszenia obserwujemy na całym świecie. To jak włączyć turbodoładowanie do dotychczasowego ciągu wydarzeń płynącego własnym rytmem.

Podam przykład z własnego podwórka. Jeszcze niedawno zalegały na nim choinki wyrzucone w przeznaczonym po świętach Bożego Narodzenia. Za sprawą firmy odbierającej śmieci zostały właśnie zabrane. Opóźnienie odbioru choinek wynikało też z tego, że niektórzy lokatorzy dość długo mieli je w mieszkaniach, jakby nie chcąc się z nimi rozstać. Świerki, jodły i inne temu podobne urodziwe drzewka wylądowały gdzieś na śmietniku, a tu już nowe święta na horyzoncie - Wielkanoc. Za trzy tygodnie na nasze stoły wjadą kolejne potrawy i ozdoby tym razem związane z Wielkanocą.

Święta to specyficzna cezura czasowa. Oznaczają one zimę, a następnie jej koniec manifestujący się odrodzeniem życia. Już wkrótce przyroda da znać o sobie pąkami liści i kwiatami na krzewach, drzewach, rabatkach, trawnikach. Już teraz wystarczy otworzyć okno o świcie, aby usłyszeć nostalgicznie śpiewające kosy. Czas leci. Nieuchronnie przemija to, co stare, a na jego miejsce nadchodzi nowa rzeczywistość. Przyszłość pokaże, co nas czeka. Jednego możemy być pewni - czas się nie zatrzyma. Oby nie był on czasem straconym, jak ten z siedmiotomowego cyklu powieściowego „W poszukiwaniu straconego czasu”. Nasz czas nadal pędzi, przynosząc rzeczy, na które nie jesteśmy jeszcze przygotowani, ale o tym w kolejnych felietonach.

Wróć