Nikogo nie interesuje fakt, że nie jest to już tak liczny gatunek, jak było to przed laty, gdy łatwo mógł gniazdować w pobliżu ludzkich domostw. Ba, wróbel przeżywa ciężkie chwile, choćby z powodu ocieplania budynków. W wyniku ocieplania nie mają one otworów ani załomków niezbędnych do założenia przez towarzyskiego, stadnego ptaka gniazda. Skromnie ubarwiony wróbel zdołał przeniknąć do polskiej kultury, co widać m.in. w popularnym powiedzeniu – Lepszy wróbel w garści niż kanarek na dachu. W istocie, kanarek postrzegany był jako bardziej interesujący obiekt pożądania, choć trudniej dostępny. Na tyle, że nie warto było po niego sięgać, gdyż wymagało to więcej zachodu.
A propos wspomnianej wcześniej papugi. Nasz wieszcz Juliusz Słowacki pisał w swym przejmującym poemacie Grób Agamemnona:
„Polsko! lecz ciebie błyskotkami łudzą!
Pawiem narodów byłaś i papugą;
A teraz jesteś służebnicą cudzą…”
Jakże prawdziwe to słowa, choć dla wielu współczesnych może niezbyt jasne i trudne do zrozumienia. Pomimo to, trafiają w sedno, jeśli chodzi o nasze przywary narodowe i zapatrzenie w to, co obce, ale też brak troski o to, co naprawdę ważne. Wieszcz nie tylko dostrzegał brak troski o to, co najważniejsze, ale podawał też przyczyny takiego stanu rzeczy. Jedną z nich było ślepe zauroczenie tym, co obce i nadzieja, że wystarczy zabiegać o przychylność i protekcje wielkich mocarstw, żeby zapewnić sobie życie na godnym poziomie i bezpieczeństwo. Dalsza historia Polski pokazała coś zgoła innego. Zostawmy jednak politologom i historykom ocenę naszych decyzji podejmowanych w przeszłości i wróćmy do tego, od czego zaczęliśmy – do naszego charakteru narodowego, jeśli coś takiego w ogóle istnieje. Dziś mamy wiele przykładów podobnych przywar, jak te, o których wspominał Juliusz Słowacki w swoim poemacie. Nie trzeba być znawcą historii ani językoznawcą żeby zauważyć, że bardzo chętnie czerpiemy z innych kultur. Ktoś powie – a dlaczego nie? W końcu dziś to konieczne.
Nie chcę wpadać w moralizatorski ton, ale chętnie odpowiem na tak postawione pytanie, dlatego mówię: I tak i nie. Otóż korzystanie z dorobku innych kultur jest dobre, pod warunkiem, że nie zapominamy o własnym dorobku, własnych zwyczajach i tradycjach. To dlatego kultura, muzyka czy sztuka pochodząca z za granicy jest atrakcyjna, bo nie znamy własnej. Ba, nie chcemy z powodu intelektualnego lenistwa wysilić się aby ją poznać. Powstaje więc przekonanie, że Polska ma niewiele do zaoferowania własnym obywatelom, a tym bardziej światu. Tymczasem jest na odwrót. Jesteśmy nie tylko pełnoprawnym uczestnikiem światowej kultury, ale w wielu dziedzinach staliśmy się wzorem, do którego zagraniczni twórcy starali się dorównać. Wystarczy przypomnieć sukcesy Polskiej Szkoły Plakatu. Piszę to używając wielkich liter, bo było to zjawisko wyjątkowe w dziejach sztuk wizualnych. Polskie Biennale Plakatu przyciągało rokrocznie wielkie rzesze artystów z całego świata. W tej dziedzinie wiedliśmy zdecydowanie prym. Dziś sytuacja zmieniła się za sprawą nowych technologii, które w oczywisty sposób miały wpływ na percepcję całych społeczeństw. No cóż, życie toczy się dalej. Dawne plakaty zostały zastąpione przez najróżniejsze wymyślne formy przekazu. Niektóre z nich pełnią podobną rolę, co plakat. Plakat i afisz pełniły rolę informacyjną. Były formą komunikacji z klientem, ze społeczeństwem. Wykształcił się plakat polityczny, kulturalny informujący o teatrze, filmie, muzyce etc. Dzięki swojej jakości artystycznej stał się samodzielną dziedziną sztuki. Tworzyli go często najwybitniejsi twórcy poczynając od Polski, poprzez Francję, Niemcy, Japonię i USA.
Czy dzisiejsze formy przekazu znajdą uznanie podobne, albo większe niż plakat jeszcze kilkadziesiąt lat temu? Zobaczymy. Zmienili się sami odbiorcy, do których wizualny przekaz jest kierowany. Współczesny mieszkaniec Azji, Ameryki, czy Europy chętniej ogląda podcasty niż czyta książki, czy ogląda długie filmy. Co będzie dalej pokaże najbliższa przyszłość. Zapewne decydujący wpływ odegra w tym procesie sztuczna inteligencja (AI). Nie wiadomo w jakim stopniu uda się Polakom dołączyć do elitarnego klubu, którego członkowie będą przy jej pomocy zmieniać dotychczasowy świat.
Mnie, człowiekowi wychowanemu na innych wartościach, wciąż podoba się sztuka nieco bardziej tradycyjna. W przeszłości nie musieliśmy się jej wstydzić, o czym świadczy niedawna wystawa obrazów Józefa Chełmońskiego w Muzeum Narodowym. Olbrzymia frekwencja podczas tej prezentacji zaskoczyła chyba wszystkich. Najwidoczniej nie jestem odosobniony w swoich upodobaniach. Dla wielu oglądających było prawdziwym zaskoczeniem, że mamy takiego wspaniałego malarza. Może czas już zamiast chwalić cudze, poznać swoje.