Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Cross Pamięci Janusza Kusocińskiego

21-09-2022 21:58 | Autor: Bogusław Lasocki
Wrzesień to jeden z wyjątkowych miesięcy pamięci narodowej, upamiętniający bohaterów obrony Polski przed najeźdźcami . Zrealizowany w sobotę 17 września I Cross Forteczny Pamięci Janusza Kusocińskiego miał na celu upamiętnić postać wybitnego sportowca i żołnierza oraz jego heroiczną zarówno podczas współzawodnictwa olimpijskiego, jak i podczas wojennej służby wojskowej.

We współzawodnictwie uczestniczyło łącznie 149 zawodników - 104 mężczyzn i 45 kobiet. Jednym z uczestników biegu był Rafał Miastowski, burmistrz Dzielnicy Mokotów. Preludium do imprezy było złożenie przez burmistrza Miastowskiego i reprezentującego organizatorów Michała Hasika – wiązanki kwiatów pod tablicą pamiątkową poświęconą Januszowi Kusocińskiemu.

Sceneria w klimacie militarnym

Wykorzystując unikatową scenerię Fortu Czerniaków, obecnie Muzeum Polskiej Techniki Wojskowej, zawodnicy musieli przebyć pięciokilometrową trasę z licznymi utrudnieniami, zarówno terenowymi, jak i przeszkodami w postaci wozów bojowych, samolotów czy czołgów. Biegnąc przez całą trasę z 7 -kilogramowym woreczkiem piaskiem, pokonując ostre zakręty, strome górki, zasieki, dla urozmaicenia należało pokonać kilkunastometrową fosę, wypełnioną błotnistą wodą, miejscami głęboką do pasa. Do tego należało wykonać również szereg zadania siłowych. Jakby tego było mało, na mecie woreczki z piaskiem były ważone, i gdyby piasku było mniej, zawodnik musiałby wykonać sporo kondycyjnych ćwiczeń karnych "berpisów".

– Śmiałkowie będą startować na własną odpowiedzialność. Nie będzie łatwo, a zmierzenie się z ciężkim sprzętem będzie wymagać skoczności, czujności i gibkości – przestrzegał Sławek Jagnyziak, dyrektor sportowy Crossu Fortecznego.

Nie ma co się dziwić takim utrudnieniom, gdyż wydarzenie, odtwarzające w jakimś zakresie warunki bojowe żołnierzy, zawierało pewne elementy forsownych działań na polu walki. Typowe pełne wyposażenie żołnierza, które ma na sobie, waży nawet ponad 30 kilogramów, a sama broń przynajmniej kilka kilo. Dlatego też jeden z punktów trasy wymagał - po odstawieniu woreczka z piaskiem - podniesienia dwóch rolek stalowych o wadze po 8 kilogramów i przebiegnięcia z nimi około 500 metrów.

– Cieszę się, że wszyscy się tutaj znaleźliśmy - rozpoczął imprezę burmistrz Rafał Miastowski. - Wiem, że to wydarzenie jest nowością dla tego otoczenia, ale mam nadzieję, że na stałe wpisze się w to miejsce. A po upływie roku znów spotkamy się, by oddać cześć Januszowi Kusocińskiemu. Przed nami jest wiele niespodzianek takich, że radzono mi zastanowić się nad udziałem. No, ale postaram się zadziwić głosy, które tak mówią. Liczy się zabawa, liczą się wrażenia - zachęcał burmistrz Rafał Miastowski.

- Trasa jest ciekawa, atrakcyjna, chociażby pod względem tego, co tam zobaczycie - włączył się dyrektor sportowy Crossu Sławek Jagnyziak. - Chciałbym żebyście sobie wyobrazili, że jesteście żołnierzami i macie donieść pewien bardzo ważny towar na tyły wroga. Na dodatek startujecie z workiem i wracacie z tym workiem. I uważajcie - jeżeli z tego worka wysypie się chociaż źdźbło, to będziecie robić tyle "berpisów", ile brakuje w worku ("berpis" - z ang. burpees - sekwencja kilku forsownych ćwiczeń kondycyjnych: wyprost, przysiad, pompka, deska, przysiad, wyskok, wyprost - i tak ileś razy...). Najważniejsze, żeby się dostać się tam do Muzeum, do którego będziecie musieli donieść ten ważny towar i odłożyć go na miejsce. I pamiętajcie, przede wszystkim to jest zabawa. Na trasie będą sędziowie, którzy będą was oceniać. Jeżeli jakiś sędzia powie "walicie 20 berpisów", to wy je robicie, i głośno liczycie je sami! - przypominał dyrektor sportowy Crossu.

Zabawa przygodowo-przeszkodowa

Kilka minut przed rozpoczęciem biegu wszyscy zawodnicy przeprowadzili intensywną rozgrzewkę, po której, tuż przy linii mety, czekały przygotowane woreczki z piaskiem. Może 7 kg to nie jest bardzo dużo, ale już samo zarzucenie na ramię to jakiś wysiłek. - Wiesz, to sprawa przyzwyczajenia - opowiadał już po zaliczeniu całej konkurencji Andrzej, który przyjechał na zawody z Woli. - Jak już zarzucisz woreczek i potem przebiegniesz te kilkadziesiąt metrów, to po prostu zapominasz o ciężarze. Biegniesz, biegniesz. Trzeba tylko uważać pod nogi żeby o coś się nie potknąć. No i nie zapomnieć o woreczku, nie rozerwać go, bo wtedy "berpisy" i punkty karne - opowiadał zawodnik Andrzej.

Równo o godzinie 9 zawodnicy wystartowali. W pierwszej fali czyli grupie (było ich razem 11) biegło 12 zawodników, w tym burmistrz Rafał Miastkowski i jedna kobieta. Proste odcinki liczyły na ogół nie więcej niż kilkadziesiąt metrów. A za zakrętem znajdowały się liczne niespodzianki, np. wielkie opony od ciężarówek wojskowych, które należało przeturlać bokiem, metalowe stoły, pod którymi należało przepełznąć, przejście przez wysoki płot po mocno ukośnej płycie. I znów - górki i dołki na zboczach fosy i terenach po drugiej stronie fortu. Po drodze rzutnie granatem - za nietrafienie groziły karne "berpisy". Kawałek dalej znów czołganie się pod ciężkim sprzętem wojskowym wojskowym. Jedną z atrakcji było do przebycia kilkunastometrowe pole z poziomymi zasiekami tuż nad ziemią. Potem jeszcze wejście po grubej linie na drzewo, przejście po desce przez ponad 2 -metrowy płot i linia mety. Sprawdzenie na wadze woreczków (kilka osób miało braki, więc były nieśmiertelne "berpisy"), medal na szyję i uffff! Odpoczynek, gorący posiłek, rozmowy ze współtowarzyszami crossu. I ciągłe uśmiechy.

Najszybszy zawodnik potrzebował na przebycie trasy nieco ponad 33 minuty, zaś najszybsza kobieta około 46 minut. Ostatni zawodnik pokonał szlak w ciągu godziny i 42 minut.

- Biegłem w drugiej fali - opowiadał zawodnik Paweł, który przyjechał spod Lublina. - Biegło się świetnie, terasa bardzo ciekawa, dobrze wyznaczona, przeszkody militarne, dużo czołgania. Z woreczkiem na początku biegło się trochę ciężko, ale potem to już jakby z własnym ciężarem. Pod czołgami było trudno, bo mały prześwit no i dużo osób chciało zaliczyć to w jednym czasie. Ale jestem bardzo zadowolony - opowiadał uśmiechnięty Paweł.

Obok stoją Celina z Woli - uzyskała świetny czas 48 minut, i jej mąż Wojciech 50 minut . - Biegło mi się bardzo dobrze, ale te worki 7 -kilowe to było zaskoczenie. Ogólnie fajny bieg i organizacja. - opowiada zawodniczka. - Teren też ciekawy, bo wcześniej chodziłam tylko po muzeum. No i jeszcze ta fosa z błotem po uda, i strach, żeby tam butów nie zgubić. - Żona była dziś szybsza - włącza się do rozmowy Wojciech. - Jeszcze na dodatek musiałem robić 20 "berpisów" za rzucanie granatem. Ale było świetnie. No i za rok mam nadzieję, że znów się tu spotkamy - opowiada zadowolony Wojciech.

Wszyscy w doskonałych nastrojach, zadowoleni, bo choć momentami było trudno, ale ciekawie. Bardzo podobał się zarówno urozmaicony teren, jak i oryginalne konkurencje, atrakcyjniejsze niż podczas zwykłych biegów odległościowych.

Janusz Kusociński sportowiec i żołnierz

Patron imprezy crossowej to postać znana i wybitna. Do wszystkiego dochodził ciężką pracą i wytrwałością, nie zważając na przeciwności losu. Drogę sportową rozpoczął od gry w palanta, dochodząc stopniowo do sukcesów w lekkoatletyce. Bardzo przeżył niezakwalifikowanie na olimpiadę w Amsterdamie, ale było to bodźcem do skupienia się na intensyfikacji treningów. Złoto olimpijskie w Los Angeles w 1932 roku uzyskał biegnąc na 10 000 m w butach pełnych krwi. Wielokrotnie bił rekordy Polski w biegach na średnich i długich dystansach, dwukrotnie ustanowił rekord świata. Pomimo licznych kontuzji, po rehabilitacji ambitnie wracał do sportu.

Podczas kampanii wrześniowej ochotniczo zgłosił się do wojska. Walczył w obronie stolicy, był dwukrotnie ranny, m. in. 25 września w obronie Fortu Czerniaków ulicy Powsińskiej. 28 września 1939 roku został odznaczony Krzyżem Walecznych rozkazem gen. Juliusza Rómmla. W czasie okupacji czynnie uczestniczył w ruchu oporu. Aresztowany przez Gestapo, brutalnie torturowany i przesłuchiwany, nie wydał nikogo. Został rozstrzelany ok. 21 czerwca 1940 r. w Palmirach wraz z dwoma innymi olimpijczykami. Dobrze, że Cross Forteczny umożliwił znów - choć ciągle na zbyt krótko - pojawienie się w mediach postaci Janusza Kusocińskiego. Kusociński, Kusy, bohater tragiczny. Niezapomniany...

Wróć