Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Co to znaczy stanąć w prawdzie?

01-06-2016 21:36 | Autor: Maciej Petruczenko
Nasz sąsiad z Ursynowa, od wielu lat znany i ceniony lekarz, a od niedawna minister zdrowia Konstanty Radziwiłł to nie pierwszy urzędnik państwowy, który wpadł w pułapkę negocjacji ze strajkującymi pielęgniarkami.

W roku 2007 ówczesny premier Jarosław Kaczyński, lider pierwszych rządów Prawa i Sprawiedliwości, musiał długo znosić oblężenie swojej kancelarii w Alejach Ujazdowskich przez „siostry”, które utworzyły na wiele dni Białe Miasteczko, a cztery z nich zaczęły bezpośrednio okupować kancelaryjne pomieszczenia. W przeprowadzonej wówczas przez sondażownię Pentor ankiecie aż 55 procent respondentów orzekło, iż nie daje on sobie rady w sporze z siostrami, którym – jak podawały media – w końcu kazał zagłuszać telefony komórkowe. Była to swoista realizacja pamiętnej recepty Lecha Wałęsy: „stłucz pan termometr, nie będziesz pan miał gorączki”.

Obecny rząd Beaty Szydło ma za sprawą pielęgniarek z Centrum Zdrowia Dziecka polityczną gorączkę, a w takiej sytuacji stłuczenie termometru już nie pomoże. Nic dziwnego, że na tle sporu z pielęgniarkami doszło do zaskakującego qui pro quo. Tego samego dnia usłyszeliśmy z ust oficjeli dwie skrajnie różne opinie. Rano minister Radziwiłł ogłosił, że są one wynagradzane wprost po królewsku i nie wiadomo czego się właściwie czepiają, narażając CZD na coraz większe kłopoty, a kilka godzin później pani premier – po wysłaniu ministra na rozmowy z siostrami – powiedziała, że za ciężką pracę należy im się z pewnością godziwe wynagrodzenie. I bądź tu mądry, człowieku!

Bo przecież strajk w CZD ma tylko symboliczne znaczenie, a w skali całego kraju pielęgniarki, jak były słabo wynagradzane, tak są. I niech się rząd oraz Sejm martwią, komu ująć kasy, żeby pielęgniarkom dogodzić. Może wydawać mniej na zbrojenia albo samorząd lekarski? A może zabrać blisko półtora miliarda złotych, przeznaczanych rocznie na opłacanie katechetów? Czy dla społeczeństwa ważniejsze jest moralne uzdrawianie młodzieży, czy zdrowie sensu stricto? Wszak katecheci nie szarpią się zanadto ani nie miewają nocnych dyżurów...

Nawykliśmy już do tego, że w sektorze państwowym większość grup zawodowych jest niedoceniana przez rząd, ale górnikom i pielęgniarkom nawet włos nie może spaść z głowy. Jeśli się którykolwiek premier postawi, zaraz ma pod kancelarią albo armię wymachujących oskardami, mutrami i łańcuchami silnych mężczyzn ze Śląska, albo tłum wyjątkowo pyskatych kobiet. Nie zagwarantować pieniędzy górnikom? No nie, to już lepiej od razu sobie w łeb strzelić. Zresztą Śląsk jeszcze za rządów Platformy Obywatelskiej zaczął przebąkiwać, że czas już odłączyć się od Polski, więc politycy każdej partii staną na głowie, żeby separatystyczne tendencje powstrzymać. Nawiasem mówiąc, strajkujące w 2007 siostry zostały wsparte przez górników i zdesperowany wicepremier Przemysław Gosiewski wykrzykiwał, że strajk ma charakter polityczny i rząd nie będzie prowadzić negocjacji „pod pistoletem”. A dzisiaj możemy zapytać: co nam przypomina widok znajomy ten?

Strajk pielęgniarek zechce zapewne wykorzystać Komitet Obrony Demokracji, który planuje 4 czerwca potężne manifestacje, upamiętniające faktyczny upadek PRL po wyborach w 1989 roku, chociaż obecna władza krzywo na to patrzy, uważając, że był to efekt przeprowadzonego za plecami narodu spisku w Magdalence, w którym brał wprawdzie udział brat dzisiejszego wielkorządcy Polski Lech Kaczyński, ale on jeden powinien być z całego grona owych spiskowców ułaskawiony (prezydent Duda – do usług), bo przecież nie mógł mieć tak złych intencji, by doprowadzić ojczyznę do upadku, z którego musi teraz ją podnosić Jarosław.

Po 27 latach Naród dowiaduje się, że rewolucja solidarnościowa była błędem, a najmądrzejsza z profesorów Krystyna Pawłowicz odradza podobno stosunkowanie się z tą „szmatą” Unią Europejską. Jeszcze chwila, a ktoś zarządzi: Unię z Polski wyprowadzić! Unijny sztandar został zresztą całkiem niedawno w prestiżowym momencie wyprowadzony, ale go przyniesiono z powrotem, wiadomo bowiem, że sama Unia komuś u nas śmierdzi, ale unijne pieniądze już nie.

W całym tym zamieszaniu na naszej scenie politycznej, gdy pisze się historię całkiem na nowo i gdy zaczynają obok siebie obowiązywać jakby dwa różne systemy prawne (jeden wedle Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego, drugi zaś według interpretacji rządu), zwykłemu obywatelowi naprawdę coraz trudniej się połapać, a co dopiero powiedzieć o młodzieży szkolnej i studentach prawa? Wbrew pozorom jednak polityczna ofensywa PiS na wszystkich frontach ma chociaż po części racjonalne uzasadnienie ze społecznego punktu widzenia, jakkolwiek może przerażać pomiatanie ludźmi, niszczenie wielu prawdziwych autorytetów i dążenie do tego, żeby na każdym szczeblu rządzili sami swoi. Tak szeroko zakrojona akcja wywoła wszak po pewnym czasie podobnej miary reakcję, co spowoduje kolejną destabilizację państwa.

Co ciekawe, na tle tych wszystkich politycznych swarów, w które uwikłał się między innymi Konstanty Radziwiłł, oazą świętego spokoju wydaje się inny nasz sąsiad – rezydujący w klasztorze na Służewie zakon dominikanów, który jako całość obchodzi w tym roku 800-lecie założenia przez Dominika Guzmana. Chociaż chłopaki mają w swojej historii nie tylko czyste karty – jak choćby uwikłanie w procesy Świętej Inkwizycji, upamiętnione paleniem ludzi na stosach (nie oni jednak podkładali ogień, jak twierdzą) – dziś w swoim służewskim oddziale prezentują się bardzo fajnie, mając znakomity kontakt z ponad 20 tysiącami parafian. Prowadzą świetną robotę edukacyjną i społeczną, a ich niedawne popisy muzyczne i sportowe, jak również wygłoszone w sposób zmultiplikowany w tłumie krótkie kazania, wywołały po prostu aplauz publiczności. Dziś znamy już chyba odpowiedź na słynne pytanie: quo vadis Domine? Odpowiedź brzmi bardzo prosto: na Służew!

Wróć