Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Co dalej z Bazarkiem?

24-02-2021 20:35 | Autor: Piotr Karczewski
Już raz w 2018 r. skutecznie obroniłem „Bazarek na Dołku” przed likwidacją, ale sam fakt jego istnienia przestaje być wartością samą w sobie. Przykro mi to powiedzieć, ale gdy patrzę na targowisko teraz, budzą się we mnie prawdopodobnie te same emocje, które powodowały przeciwnikami Bazarku kilka lat temu. Błoto, bałagan, prowizorka.

Zwracam się tu do Stowarzyszenia, które usiłuje utrzymać dalszą kontrolę nad tym terenem: nie to obiecywaliśmy warszawiakom! Nie tak miał wyglądać Bazarek na Dołku, który zajął teren dawnej pętli, ale w zamian miał zaoferować nową jakość przestrzeni przyjaznej tak klientom i kupcom, jak i okolicznym mieszkańcom. Nie zaoferował, jego dewastacja postępuje. Tylko i wyłącznie trudny czas pandemii oraz potrzeby zakupowe ursynowian sprawiły, że do wybuchu głośnej dyskusji na temat stanu Bazarku na Dołku nie doszło wcześniej niż teraz, czyli w momencie możliwej zmiany zarządcy terenu.

W 2018 r. zrezygnowałem z szefowania Bazarkowi, by pozostać w zgodzie z prawem. Obecnie jestem gotów złożyć mandat radnego, by pozostać w zgodzie z tym, co obiecałem robiącym zakupy ursynowianom oraz handlującym na Bazarku kupcom. A obiecałem nowoczesny, schludny bazar, który nie będzie dla naszej dzielnicy wstydliwym problemem. I będzie mógł z czasem przenieść się w nowe miejsce, nie ciągnąc całego tego wstydliwego nawisu wizerunkowego. Były konkretne plany, była strategia transformacji bazaru, nie mogłem podejrzewać, że gdy przestanę być prezesem Stowarzyszenia Kupców, wszystko to wyląduje w koszu. Niestety, tak się stało. Nie miałem już na to wpływu, ale nie zmienia to faktu, że do dziś jest mi wstyd. Dlatego zamierzam naprawić nie swoje błędy.

Proszę mi wybaczyć, ale nie będę odnosił się zbyt wnikliwie do żenujących mnie argumentów, którymi posługuje się obecny zarządca bazaru. Rozumiem, że tonący brzytwy się chwyta. Jak widać także, tonący w błocie i śmieciach. Pozwolę sobie jednak przypomnieć obecnemu zarządowi Stowarzyszenia Kupców, że gdy ja przestawałem być prezesem, stan kasy Stowarzyszenia był imponujący. Przypomnę też, że przenosząc bazar w nowe miejsce, mieliśmy szansę na darmowe uprzątnięcie starego. Niestety, szansę tę zniweczyła moja następczyni, która postanowiła (niestety nie mogłem jej powstrzymać, bo nie zasiadałem już w zarządzie Stowarzyszenia) zostać gwiazdą programu „Złomowisko” i wpuściła ekipę filmową, a ta pocięła kontenery w drobny mak. W efekcie firma Astaldi nie zgodziła się na swój koszt uprzątnąć terenu (warunkiem były całe kontenery), a kupców zrobienie porządku kosztowało 160 tys. złotych. Wyrzuconych w błoto, bo pani Małgorzata Siarkiewicz chciała zaistnieć. Teraz to m.in. ona podpisuje się pod pismami, które mają zablokować moją wizję ratowania Bazarku. Bo ratuję go dla setek wspaniałych kupców i klientów. Ratuję go przed kilkoma osobami przyspawanymi do swoich stołków w Stowarzyszeniu.

Tak, chcę zawalczyć o to, aby mieć wpływ na kształt najsłynniejszego kiedyś bazaru Warszawy. Tak, startuję w przetargu na zarządzanie tym terenem. Tak, gdy wygram, przestanę być radnym, albowiem nie wolno mi doprowadzać do konfliktu interesów. Myślę, że moi wyborcy dobrze rozumieją tę decyzję, bo nadal będę działał zgodnie z ich interesem. A w ich interesie leży odbudowa prawdziwego Bazarku na Dołku, kompatybilnego z nowoczesną dzielnicą, mogącego dalej się rozwijać i dającego setkom kupców bezpośredni, owocny kontakt z klientami. W cywilizowanych warunkach.

Nadal mam kontakt z dziesiątkami handlujących na bazarze kupców. Chcę ich uspokoić – to jest i będzie Wasz bazarek. Wasz, a nie kilku osób w zarządzie stowarzyszenia, które potrzebują jedynie waszych głosów, natomiast nie przejmują się w jakich warunkach handlujecie i jak długo będziecie to robić. Jakże często słyszę właśnie od kupców, ale i od klientów: „Panie Piotrze, źle się dzieje, niech pan coś z tym zrobi”. Jako radny mogę apelować, nagłaśniać, ale na niewiele to się zda, jeśli po stronie zarządcy terenu nie ma może nawet nie dobrej woli, ale jakiegokolwiek pomysłu, jak dźwignąć Bazarek na Dołku z wypełnionego błotem dołka. Mądre powiedzenie głosi „chcesz pomóc – zrób to sam”. A że nie jestem człowiekiem, który lubi wymądrzać się teoretycznie, więc zrobię to sam. Stworzę i dla mieszkańców, i dla kupców nową perspektywę przyjaznego handlu. Dokończę to, co zacząłem wiele lat temu. Sprawię, że Ursynów nie będzie musiał wstydzić się własnego targowiska. Idzie wiosna, wszyscy zasługujemy na to, aby coś wreszcie zmieniło się na lepsze.

Wróć