Zachowuje ona ciągłość nawet wtedy, gdy społeczeństwo poddawane jest rozmaitym opresjom, pozwala zachować najważniejsze dla Polaków wartości. W historii znajdziemy wiele przykładów, że to kultura właśnie stawała się ich nośnikiem i przekazywała je następnym pokoleniom. Pozwoliło to na zachowanie polskości wbrew wszelkim przeszkodom. Dzięki temu udało się nam zachować tożsamość pomimo usilnych prób wynarodowienia, rusyfikacji, czy też germanizacji.
Przypadkowemu obserwatorowi, śledzącemu w skali wieków i tysiącleci dzieje Polski, może wydać się czymś niezrozumiałym, że nasze najcenniejsze dzieła kultury powstawały w czasie, kiedy Polska była rozbita, okrojona, pod rządami zaborców. To zakrawające na paradoks zjawisko jest fenomenem, który trudno wyjaśnić komuś nieznającemu i nie rozumiejącemu natury Polaków. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest troska elit oraz zwykłych obywateli o zachowanie narodowych wartości. To one pomagały przetrwać najgorsze czasy, w tym: pożogi wojenne, choroby, epidemie, zarazy etc.
Wartości wyznaczają w życiu azymut, bez którego zagubiliby się poszczególni ludzie, jak i całe społeczeństwu in gremio. Rolą elit i twórców jest wskazywanie obywatelom wzorców do naśladowania. Dzięki temu mogą oni identyfikować się z własnym krajem. To dlatego w sytuacjach kryzysowych nie brakowało ducha do walki i do pracy, do pomocy rodakom w potrzebie. Jako naród często byliśmy wystawiani na ciężkie próby, a mimo to przetrwaliśmy. Okupantom nie udało się zniszczyć naszej woli przetrwania.
W pierwszy dzień września oznacza przede wszystkim początek roku szkolnego. Dla wielu rodziców to czas przygotowań do kolejnego etapu w życiu dzieci. To rytuał towarzyszący rodzinom od dawna, jednak 81 lat temu rodzicom i dzieciom nie dane było cieszyć się tym dniem. Wielu zginęło, a życie tych, co przeżyli, nagle legło w gruzach, tak jak domy w których mieszkali. Codzienność zmieniła się w piekło, a wizja przyszłości została bestialsko zburzona.
Żaden opis nie odda tego, co przyniósł atak III Rzeszy i Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich na nasz kraj. Trudno w jakikolwiek sposób oddać tragedię Polaków i skalę okrucieństwa dokonanego na Polakach i na obywatelach innych narodowości, zamieszkujących terytorium II Rzeczypospolitej. Żadne szacunki ekonomiczne nie dają wyobrażenia tego, czego doświadczyła Polska pozostawiona przez aliantów w obliczu tej napaści. Jak bowiem pokazać tragedię narodu i każdego człowieka z osobna.
Historii nie da się cofnąć, nie odwrócą jej odszkodowania za zniszczenia wojenne, ani żadne zadośćuczynienie. Niemniej, warto pamiętać, że mogłyby nam pomóc w nadgonieniu wieloletnich zapóźnień spowodowanych zniszczeniami, wieloletnią okupacją oraz rządami dwóch wrogów. Zresztą, było ich więcej, ale to temat na inny felieton.
Niedawno zakończył się w Warszawie niezwykle prestiżowy Festiwal Chopin i jego Europa. Jego patronowi wielkiemu Fryderykowi Chopinowi, urodzonemu w 1810 roku w Żelazowej Woli, przyszło żyć w czasach niełatwych. Ten mistrz mazurka i poloneza w swoich wczesnych utworach nawiązywał do tradycji narodowej i ludowej Mazowsza. To one w dużej mierze ukształtowały jego wrażliwość.
Pozostawił po sobie ogromny dorobek – liczne scherza, ballady, nokturny oraz bardziej rozbudowane formy muzyczne. Rozsławił imię Polski za życia i trwa to do dziś. Jego muzyka rozbrzmiewa na niemal wszystkich kontynentach. Zmarł na obczyźnie 17 października 1849 roku w Paryżu. Festiwal jest w dużej mierze hołdem dla tego geniusza, który swą muzyczną przygodę zaczynał w wieku 4-5 lat. Zakończył ją przedwcześnie z powodu nieuleczalnej choroby. Tegoroczny Festiwal udało się zorganizować pomimo przeciwności spowodowanych pandemią. Choroba pokonała Chopina, jednak jego muzyka jest silniejsza niż wszelkie choroby, nawet tak groźne jak COVID-19, z którym mamy właśnie do czynienia.