„Klawiszujący” chodnik przy Belgradzkiej jest zmorą tutejszych mieszkańców i uczniów pobliskich szkół. To jedyny taki chodnik w okolicy ułożony ze starych betonowych kafli. Jest nierówny, popękany i pełno w nim dziur. Osoby na wózkach inwalidzkich, wspomagające się chodzikami czy z wózkami dziecięcymi unikają tego chodnika jak ognia i korzystają z pobliskiej ścieżki rowerowej, co często doprowadza do nieprzyjemnych utarczek słownych między przechodniami, a rowerzystami. Chodnik jest we władaniu Zarządu Dróg Miejskich. Dwa lata temu mieszkańcy prosili o naprawę bo stan chodnika jest gorszy, niż przebiegająca obok ścieżka rowerowa. W ubiegłym roku pracownicy ZDM przyjechali na miejsce i... wymienili kilka najgorszych, popękanych płytek na nowe. Fatalny chodnik został.
– Chodnik przy Belgradzkiej można zakwalifikować do absurdu roku. Wokół wszystkie chodniki są w stanie dobrym lub bardzo dobrym, a ten kawałek – kilkadziesiąt metrów – jest nie do przejścia. Nie raz widziałem jak przechodniom wyginają się nogi na dziurach. Po deszczu tworzą się kałuże i trzeba chodzić slalomem. Czy tak powinien wyglądać chodnik na jednej z głównych ulic Ursynowa? – pyta pan Sławomir, mieszkaniec pobliskiego osiedla.
Nie powinien. Wie o tym burmistrz Ursynowa Robert Kempa, który na prośbę mieszkańców poprosił ZDM o remont chodnika. Doszło już nawet do wstępnych ustaleń. ZDM wystosował do burmistrza pismo, w którym przedstawia wstępny plan remontów na przyszły rok. Jest w nim zawarty remont chodnika przy ulicy Belgradzkiej. Czyżby po latach udało się doprowadzić do tego, że chodnik zostanie wymieniony? Czekamy na oficjalne potwierdzenie.