Był Rasputin, znany w dziejach.
To tytułów długa lista:
Prawosławny kaznodzieja,
Mnich, jasnowidz, egzorcysta.
Żył Rasputin gdzieś na Rusi.
Tam, podając się za mnicha,
Umiał ciemny naród skusić,
By kieszenie mu napychał.
Lud uwierzył, bo mu klechy
Próbowały wbić do głowy,
Że odpuszcza wszystkim grzechy,
Jako mąż opatrznościowy.
Wiódł Rasputin sielskie życie,
Głosząc ponoć słowo boże.
Jako mistyk-uzdrowiciel,
Znalazł się na carskim dworze.
Dziś dowody są niezbite,
Że choć miał odbywać karę,
Został cara faworytem,
I sam pragnął zostać carem.
Miał stanowić wzór moralny,
Bogobojny, świątobliwy,
Lecz życiorys oficjalny,
Nie do końca jest prawdziwy.
Sęk w tym, że to słowa puste,
A pozory często mylą.
Zbawca zwykłym był oszustem,
Co utwierdzał z każdą chwilą.
Nie miał ślubów i święcenia,
Za to prawda była taka,
Że sam źródłem był zgorszenia,
I opinię miał łajdaka.
Pił i palił, łamał prawo,
Miał skłonności do panienek,
Cieszył się ponurą sławą,
Rządzić chciał za wszelką cenę.
Był przyczyną burd w gospodzie,
Miał przydomek koniokrada.
Wieś, gdzie mieszkał, nawet młodzież,
Dosyć miała już sąsiada.
Zastęp wrogów był dość liczny.
Osaczono Rasputina
I z pobudek patriotycznych
Ktoś truciznę wlał do wina.
- Nie mógłbyś się Rasputinie
Zachowywać przyzwoicie?
Już za późno! Rosja ginie!
Tak w zamachu stracił życie.
Ujawniamy fakty nowe,
Jeśli ktoś z was o nich nie wie:
Padł od strzału prosto w głowę,
Utopiony został w Newie.
Skończył marnie. Los oprawcy
Trudno sobie wyobrażać,
Lecz mawiają dziejów znawcy,
Że historia się powtarza.
© MKWD (Muzyczny Kabaret Wojtka Dąbrowskiego)