Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Angielska bestia w dobrej formie

27-07-2022 20:31 | Autor: Mirosław Miroński
Tropikalne upały w stolicy nie powstrzymały warszawiaków przed uczestniczeniem w rozmaitych imprezach masowych. Amatorzy sportu i rekreacji pojawiają się licznie na wydarzeniach tego typu, podobnie jak wielbiciele muzyki przybywają tłumnie na koncerty plenerowe, w salach koncertowy etc. Świadczy to o dużej potrzebie mieszkańców do aktywnego udziału w życiu publicznym.

Przykładem jest zwłaszcza jedno z ostatnich takich wydarzeń. Było ono zaplanowane już kilka lat wcześniej, jednak z powodu pandemii nie mogło odbyć się w poprzednich terminach, było więc przekładane na później. Chodzi oczywiście o koncert super grupy heavymetalowej Iron Maiden. Żelazna dziewica mogła wreszcie zagrać w Polsce (pomimo nawrotu pandemii z nowym wariantem Covid) w ramach trasy koncertowej „Legacy of the Beast World Tour 2022”. Koncert zaplanowano na niedzielę 24 lipca na stadionie PGE Narodowym.

Występ Iron Maiden został przygotowany starannie. Służby porządkowe stanęły na wysokości zadania. Właściwie nigdzie nie było nadmiernych korków, jeśli chodzi o wejście na stadion. Choć trybuny w czasie głównego koncertu były zapełnione, nie czuło się wielkiej presji przed wejściem. Na stadion można było wchodzić już od 16 (early entrance), a otwarcie bram PGE Narodowego nastąpiło o 16:30. To pozwoliło wchodzącym dostać się do środka bez zbędnych kolejek. Także podczas koncertu nie było tzw. wąskich gardeł, jeśli chodzi o przemieszczanie się po obiekcie. Dostępne były punkty z napojami, toalety i wszystko, co w trakcie koncertu jest potrzebne.

Występ zespołu tej klasy co Iron Maiden to ogromne przedsięwzięcie logistyczne. To prawdziwy wstrząs dla miasta oznaczający zamknięcie niektórych ulic, zmiany w ruchu drogowym, zmiany w komunikacji. Mimo to, w tym przypadku wszystko odbywało się w pełni profesjonalnie i bez nieprzewidzianych wpadek organizacyjnych.

Popis gwiazd poprzedziły koncerty suportów. Najpierw przed publicznością wystąpił Lord of the Lost – niemiecki zespół pochodzący z Hamburga, grający rocka gotyckiego. Zespół powstał jako projekt solowy w roku 2007. Jego twórcą jest frontman i wokalista Chris Harms. Lost Lord of the Lost wprowadził wszystkich w odpowiedni nastrój, choć słychać było przestery i nadmierne basy zagłuszające wokal.

Po nim pojawił się już lepiej nagłośniony holenderski zespół Within Temptation, założony w 1996 roku przez wokalistkę Sharon den Adel i gitarzystę Roberta Westerholta i grający muzykę z pogranicza metalu symfonicznego i rocka. Ich dzisiejsze brzmienie to tzw. metal symfoniczny. Wczesne płyty zespołu można zaliczyć do gothic metalu. Ewoluował w kierunku doom metalu, później zaś przeszedł do rocka symfonicznego i metalu symfonicznego.

Wreszcie to, na co wszyscy czekali. W starannie przygotowanej oprawie pojawił się długo oczekiwany Iron Maiden. Brytyjska, kultowa grupa z Leyton w Londynie, założona w 1975 roku przez basistę i głównego kompozytora Steve’a Harrisa. To żywa historia gatunku ciężkiego rocka. Grupa uznawana jest za jeden z najlepszych zespołów heavymetalowych wszechczasów. Jej muzyka stanowiła inspiracje i wzorzec dla wielu zespołów grających metal oraz heavy rock.

Ich pojawienie się na warszawskiej płycie PGE Narodowego to wydarzenie i wielkie przeżycie dla licznej rzeszy polskich fanów. Zresztą muzycy wiedzą, że w Polsce mają naprawdę wielu wielbicieli. Świadczą o tym koszulki z nazwą grupy, które mieli na sobie na koncercie ich fani. Co więcej, nie jest to przelotne zauroczenie, a uczucie trwałe. Wielu z wielbicieli grupy to „goście” w średnim wieku. To fani, którzy karierę zespołu śledzą w najdrobniejszych szczegółach, jeżdżą na koncerty. Nie zrażają ich ani koszty, ani trudy z tym związane. Na występ Iron Maiden w Warszawie przyjechało wielu fanów z odległych części kraju i z za granicy.

Koncert potwierdził markę zespołu. Publiczność dostała to, za co zapłaciła, a nawet więcej. Oprócz świetnego, w pełni profesjonalnego, dopracowanego w każdym szczególe koncertu – niezwykłą oprawę scenograficzną. Nie mogło w niej zabraknąć wymyślnych efektów specjalnych, miotaczy ognia, dymów, rozbłysków, wytryskujących płomieniami fontann. Oczywiście, nie zabrakło słynnego Eddiego - nieodłącznej maskotki grupy.

Trasa koncertowa „Legacy of the Beast World Tour” to ogromne przedsięwzięcie. Występy grupy w ramach trasy obejrzały miliony fanów w wielu krajach Europy oraz obu Ameryk. Pozostaje życzyć nie najmłodszym już muzykom dobrej kondycji na dalsze koncerty.

Wróć