Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

77 Lat temu „czerwoni” wyzwolili Warszawę

19-01-2022 21:16 | Autor: Piotr Celej
W dniu 17 stycznia 1945 roku do stolicy Polski weszły oddziały radzieckie. Witały ich siarczysty mróz i ruiny – z Warszawy niewiele bowiem zostało po akcjach odwetowych za Powstanie Warszawskie. Jak wyglądały tamte dni?

W operacji warszawskiej, trwającej od 14 do 17 stycznia 1945 roku, brały udział 1 Armia Wojska Polskiego oraz 47. i 61. Armia 1. Frontu Białoruskiego. Była to część ofensywy nazwanej operacją wiślańsko-odrzańską. Niemcy bronili miasta ruin, ale bez przekonania i z zamiarem opuszczenia. Ze stacjonujących w stolicy Polski oddziałów pomocniczych jedynie 9. Armia niemiecka stawiała większy opór. Głównie dlatego, że dostała się w kocioł wojsk alianckich. W Warszawie w tych dniach walczono m. in. w rejonie Lasku Bielańskiego, Dworca Głównego oraz na skrzyżowaniu Alei Jerozolimskich i Nowego Światu.

Morze ruin

Miasto jednak po Powstaniu było cieniem samego siebie. Zniszczenia w trakcie walk, a także celowe podpalenia i wyburzenia dokonane przez Niemców spowodowały, że stolica była opustoszała. Wyburzanie budynków poprzedzał bowiem zorganizowany rabunek. Do połowy stycznia 1945 r. z Warszawy na zachód wywieziono ok. 45 tys. wagonów zapełnionych majątkiem mieszkańców oraz wszelkiego typu maszynami fabrycznymi i surowcami. Apokalipsę obserwowali nieliczni Polacy, zmuszeni do niewolniczej pracy przez Niemców.

„Nastąpiła głucha detonacja, w oczach naszych cały gmach, jak gdyby podskoczył nieco w górę i znikł w obłokach pyłu wapiennego. Gdy tuman pyłu osiadł, oczom naszym ukazała się olbrzymia piramida pogruchotanych cegieł i całych brył muru na miejscu dawnego MSZ przy ulicy Wierzbowej. Całe to makabryczne widowisko przed naszymi oczami rozegrało się kilkadziesiąt metrów od naszej ciężarówki” – wspominał jeden z polskich świadków zburzenia Pałacu Brühla 18 grudnia 1944 r. Jego los podzielił też m. in. Pałac Saski. Jeszcze 16 stycznia Niemcy podpalili magazyn książek i czasopism Biblioteki Publicznej m. st. Warszawy przy ul. Koszykowej, liczący ok. 0,5 mln woluminów.

Nowy ład

Szacuje się, że w trakcie wyzwolenia na lewym brzegu Wisły przebywało nie więcej niż 1000 osób. Miasto było puste i zniszczone. Tak wspomina ten dzień Anna Szelewicz, która wkroczyła do Warszawy wraz z polskim wojskiem: “Przejechaliśmy przez Dziekanów, Łomianki, Bielany, wkroczyliśmy na Żoliborz – jako 1. Armia Ludowego Wojska Polskiego. Był 17 stycznia, niesamowite słońce, ale mróz piekielny. Weszłam z kolegami do piwnicy przy ulicy gen. Zajączka. Chłopcy znaleźli piecyk, ale nie było rury – dym szedł do piwnicy i gryzł nas w oczy. Wyszliśmy na dwór, cali czarni od dymu. Usiadłam na takiej pięknej otomanie… Za chwilę paliłam z koleżanką krzesła i wszystko, co popadło, w ognisku. Pomyślałam sobie: Boże, przecież na Żoliborzu mieszka moja ciotka, rodzona siostra mojego ojca. Znam adres, ale nie wiem, gdzie to jest! Nie miałam kogo zapytać o drogę… Co to znaczy wjeżdżać do miasta, gdzie nikogo nie ma… Gdzie jest pusto?! Wiadukt przy Dworcu Gdańskim był zawalony, sam gruz. W pewnym momencie zauważam człowieka w długim czarnym płaszczu, idącego z getta – schodził powoli po gruzach. Jestem taka szczęśliwa, że kogoś widzę! Idę do niego, on rozpościera ręce i płacze. Myślę: czego on płacze? A on bierze mnie w objęcia i: Boże, to już jest wojsko?! Ja mówię: Tak, my jesteśmy wojskiem, ale proszę mi powiedzieć, gdzie jest plac Wilsona? – Dziecko kochane, ale czy wy już naprawdę jesteście? Dla niego to było takie istotne, a ja myślałam tylko o tym, jak się dostać na plac Wilsona…”

Mimo niemalże całkowitego zniszczenia tkanki miejskiej, sięgającego nawet 95%, od razu po wyzwoleniu stolicy Polski przystąpiono do kreowania w niej nowej rzeczywistości. Komuniści szybko zaczęli przerabiać Warszawę na swoją modłę.

19 stycznia w Alejach Jerozolimskich przy dźwiękach „Warszawianki” defilowały wyznaczone oddziały 1 Armii WP. Na trybunie ustawionej naprzeciw hotelu Polonia przemarsz przyjmowali przedstawiciele władz komunistycznych i wojska, m. in. Bolesław Bierut, Władysław Gomułka, Edward Osóbka-Morawski, gen. Michał Rola-Żymierski, gen. Stanisław Popławski (wówczas dowódca 1 Armii WP), płk Marian Spychalski oraz sowiecki marszałek Gieorgij Żukow. Świadkiem tej parady był Jeremi Przybora, późniejszy współtwórca Kabaretu Starszych Panów. Tak wspominał ten dzień: „Upiorne “wyzwolenie” trupa miasta i upiorna defilada na jego cmentarzysku […], ta defilada zwycięskich oddziałów maszerujących między dwoma milczącymi szpalerami widm. Wyległy one, niczym niema publiczność, na trybuny zwalisk i ruin, wzdłuż trasy przemarszu żołnierzy warszawskiej operacji. Widma chłopców i dziewcząt z AK, wmieszane w tłumy mieszkańców, którzy byli wraz z bojownikami Warszawy jej obliczem i duszą, uśmiechem, rozpaczą i strachem. […] parada wyzwolicieli, którzy już nikogo nie wyzwolili”.

Parada była dopiero początkiem okresu stalinowskiej dominacji pełnej propagandy i zamordyzmu. Już 19 stycznia 1945 roku gen. Iwan Sierow pisał do Ławrientija Berii, ówczesnego szefa NKWD: "W celu zaprowadzenia należytego porządku w Warszawie wykonaliśmy, co następuje: 1. zorganizowaliśmy grupy operacyjno - czekistowskie mające za zadanie filtrację wszystkich mieszkańców zamierzających przedostać się na Pragę; 2. pracują grupy operacyjne, złożone z pracowników Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego Polski i naszych czekistów, mających na celu ujawnienie i zatrzymanie kierownictwa Komendy Głównej "AK", "NSZ" i podziemnych partii politycznych; 3. w celu zabezpieczenia przeprowadzanych akcji operacyjnych został w Warszawie rozmieszczony i przystąpił do pracy 2. Pułk Pograniczny NKWD i 2 bataliony 38. Pułku Pogranicznego". Nad Wisłą rozpoczynała się nowa dyktatura...

Fot. NAC

Wróć