Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Zwężać, czy nie zwężać?

08-02-2017 21:49 | Autor: Łukasz Błaszczyk
W ostatnich tygodniach jesteśmy świadkami dużego sprzeciwu mieszkańców Ursynowa wobec polityki zwężania ulic w naszej dzielnicy. Po zwężeniu ulicy Dereniowej i Cynamonowej oraz nieudanej próbie podobnych zmian na ulicy Stryjeńskich, które nie doszły do skutku ze względu na sprzeciw mieszkańców i skuteczną petycję stowarzyszenia Projekt Ursynów w tej sprawie, zagrożone są kolejne ulice: Bartóka i Jastrzębowskiego.

Obie drogi mają być zwężone, dzięki czemu wzdłuż nich zostaną wytyczone pasy rowerowe w obu kierunkach. Przypomnijmy, że jest to część projektu zgłoszonego w drugiej edycji budżetu partycypacyjnego przez środowiska rowerowe. Tak radykalna zmiana budzi sprzeciw znacznej części mieszkańców, którzy już w grudniu 2016 roku zasygnalizowali ten problem burmistrzowi podczas spotkania w tej sprawie organizowanego przez Projekt Ursynów. Odpowiedzią na sprzeciw mieszkańców miały być spacery z burmistrzem Robertem Kempą wzdłuż wymienionych ulic i rozmowa z mieszkańcami. Jesteśmy już po dwóch takich spacerach, co z nich wynikło?

Pierwszy spacer ulicą Bartóka odbył się 21 stycznia. Pomimo mroźnej aury mieszkańcy licznie stawili się na spacerze i w znaczącej większości krytykowali aktualny projekt zmian. Głównym argumentem przytaczanym przez mieszkańców przeciwko wprowadzeniu zmian jest sama koncepcja pasów rowerowych. Według zdecydowanej większości nie spełniają one swojej funkcji, ponieważ rowerzyści w dużej mierze nie chcą z nich korzystać obawiając się o bezpieczeństwo swoje jak również dzieci, które nie zapominajmy są równie częstym użytkownikiem tras rowerowych. Ci, którzy już decydują się ich używać, niestety, nierzadko nie umieją poruszać się po nich zgodnie z przepisami stwarzając dodatkowe zagrożenie dla siebie i innych uczestników ruchu. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem są drogi rowerowe budowane obok jezdni, a nie pasy rowerowe stanowiące jej integralną część – takie argumenty przeważały w dyskusji nad kwestią rowerów na Bartóka.

Nieliczne osoby przychylne zmianom (niestety projektodawcy nie byli obecni na pierwszym spacerze) wskazywały konieczność ograniczenia ruchu samochodowego na Ursynowie poprzez zwężanie ulic i broniły projektu powołując się na to, że został on przegłosowany w głosowaniu w budżecie partycypacyjnym. Podobnie odpowiadał burmistrz Robert Kempa tłumacząc, że projekt zgłoszony do budżetu obywatelskiego był zgodny z prawem i polityką transportową miasta, w związku z czym musiał być dopuszczony do głosowania. Jednocześnie przedstawił on zebranym kilka innych możliwości rozwiązania sporu, wśród których pojawiła się koncepcja budowy drogi rowerowej obok jezdni czy stworzenia dodatkowych prostopadłych miejsc parkingowych (o których utratę również obawiają się mieszkańcy jeśli projekt zostałby zrealizowany w obecnym kształcie).

Drugi spacer 4 lutego przebiegał w podobnym tonie. Znowu większość stanowili przeciwnicy zwężenia ulic. Ponownie przeważały głosy o bezsensowności wytyczania pasów rowerowych ze względów bezpieczeństwa samych użytkowników rowerów. Pojawiały się też nowe argumenty, wśród których najczęstszym był problem z wyjazdem karetek pogotowia ratunkowego na zwężonej ulicy i kwestia wyższych niż deklarowane w projekcie do budżetu partycypacyjnego kosztów samych zmian. Pośrednio wywiązała się również dyskusja o samym budżecie partycypacyjnym i jego niedoskonałościach, takich jak brak możliwości głosowania negatywnego czy zasadność zgłaszania projektów infrastrukturalnych.

Konkluzją ze spotkań jest zapowiedź pochylenia się nad uwagami mieszkańców. Czas pokaże, czy miało ono sens i czy burmistrz rzeczywiście weźmie pod uwagę głos przeciwników zmian czy też zrealizuje projekt w obecnej formie.

Bez wątpienia cała sytuacja to nauczka, że projekty drogowe zgłaszane w ramach budżetu partycypacyjnego powinny być wyłączone z głosowania. Zapobiegłoby to sytuacjom, kiedy wąska grupa forsuje zmiany korzystne tylko dla niej, a dotykające zdecydowanie większej społeczności i niejednokrotnie dla niej szkodliwe.

Wróć