Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Zmienny klimat dla klimatu

07-06-2017 20:29 | Autor: Mirosław Miroński
Wszyscy znamy powiedzenie – „porywać się z motyką na słońce”. Przypomina nam ono o konieczności mierzenia sił na zamiary. Inaczej mówiąc – nie zawsze są one w odpowiedniej proporcji do możliwości. Bliższe, zwłaszcza dla nas, warszawiaków, jest zapewne powiedzenie o „zawracaniu kijem Wisły”, które choć wprawdzie w mniejszej skali znaczy mniej więcej to samo.

Obydwa powiedzonka przychodzą mi do głowy w kontekście tego, co dzieje się w sprawach klimatu. Klimat to coś takiego, że nigdy nic nie wiadomo. Widać to na przykładzie pogody, która czasem zmienia się, jak w kalejdoskopie. Może też nie zmieniać się przez długi czas, czego próbkę mieliśmy w maju. Był zimny, choć wszyscy chcieliby, żeby był ciepły. Do tych wszystkich zaliczają się ogrodnicy. I nie chodzi bynajmniej o tych „zimnych”, którzy w tym roku byli rzeczywiście zimni, ale o tych, którzy teraz narzekają, że zbiory owoców i warzyw będą z powodu nocnych przymrozków marne. Odbije się to na zwykłym konsumencie, który będzie miał wszystkiego mniej, ale za to drożej. Tak więc coś, na co nie mamy wpływu, ma wpływ na nas i na nasze finanse, a nawet dietę.

Powodem jest pogoda, mówiąc bardziej ogólnie klimat, a dokładnie – zmiany klimatyczne i niepokojące ocieplenie klimatu. Utworzyły się liczne grupy zwolenników teorii według, której sami jesteśmy za te zmiany odpowiedzialni. A jak jest odpowiedzialność, to musi być wina. Inaczej mówiąc, sprowadziliśmy na siebie nieszczęście. Zresztą, nie tylko na siebie. Ba! Z naszego powodu cierpi cała planeta. Powiększa się dziura ozonowa. Średnia temperatura rośnie na całym świecie. Cierpią białe niedźwiedzie, którym lód (dosłownie) topi się pod kosmatymi łapami. Biedaki muszą czasem płynąć ponad 100 kilometrów w poszukiwaniu czegoś, na czym można stanąć. Trudno o to przecież na wzbierającej wciąż wodzie. Jest jej coraz więcej, bo lodowce topnieją.

Każdego wzruszają sceny przedstawiające niedźwiadka poszukującego stałego lądu lub choćby skrawka lodu na którym można przycupnąć. Negatywnych skutków ocieplenia jest więcej, m. in. wysychające wodopoje w Afryce, przedłużające się miesiącami susze etc.

Ktoś mógłby zadać słuszne skądinąd pytanie – dlaczego w ogóle zaprzątać sobie głowę takimi sprawami, jak pogoda, czy klimat? Przecież i tak nie mamy na nie wpływu. Po co więc o tym rozmawiać?

Może się wydawać, że są to tematy, które pojawiają się w zastępstwie innych, gdy brakuje ciekawszych wątków. Otóż nie. Pogoda i klimat to przede wszystkim pieniądze. Jak wiadomo, w życiu nie ma nic za darmo. Tak też jest w tym przypadku i wcale nie chodzi o płacenie taksy klimatycznej czyli opłaty za możliwość oddychania czystym powietrzem, z czym mamy do czynienia w licznych miejscach uznawanych za kurorty. Chodzi o naprawdę duże pieniądze, które stanowią. istotny procent budżetów wielu krajów i to niekoniecznie nastawionych na turystykę. Sprawa dotyczy przemysłu, energetyki, emisji gazów, spalin, czyli produktów niechcianych, a powstających w zaawansowanych gospodarkach przemysłowych.

Gospodarka odpadami, a właściwie związanymi z nimi limitami ustanawianymi przez rządy poszczególnych krajów i liczne międzynarodowe organizacje to dobry biznes. Zrozumiało to wielu „lobbystów”, działających na rzecz ochrony naszej planety – Ziemi. Skutkiem działań wielu grup interesów, mających w swoich programach szczytne cele, jest to, że każde przedsięwzięcie związane z produkcją jest obwarowane gąszczem traktatów, przepisów, umów międzynarodowych, ustaw, dyrektyw i wielostronnych porozumień. I nawet nie samo to jest problemem, bo wszyscy chcemy żyć na czystej planecie, ale fakt, że niektóre obostrzenia mające na celu jej ochronę stają się jedynie pretekstem, by zarobić na tym pieniądze. Nie jest tajemnicą, że są kraje, które na wiele sposobów próbują obchodzić międzynarodowe ustalenia. Za przekraczanie przyjętych norm ochronnych grożą wprawdzie kary, ale liczy się zysk i to on odgrywa decydującą rolę.

Truizmem byłoby mówić, że nawet sygnatariusze postanowień, czy konwencji klimatycznych, w praktyce nie przejmują się nimi.

Ochrona planety to szczytna i godna pochwały idea. Trudno znaleźć człowieka, który świadomie byłby jej przeciwnikiem. Niestety, na jej niekorzyść zadziałali sami „propagatorzy” ochrony klimatu ukonstytuowani w rozmaitych organizacjach, fundacjach, stowarzyszeniach etc. Szermując niesprawdzonymi lub z gruntu fałszywymi danymi – mającymi wprowadzić międzynarodową opinię publiczną w błąd – sprawili, że znaczna część ludzi zaczyna być sceptyczna co do ich wiarygodności i intencji. Ostatnio światło dzienne ujrzały skrzętnie pomijane fakty świadczące o znikomym wpływie człowieka na klimat.

Prezydent Donald Trump – wycofując Stany Zjednoczone z Porozumienia Paryskiego ONZ w sprawie ochrony klimatu – uznał najwidoczniej, że dalsze pozostawanie w „klubie„ skutkowałoby jedynie dalszym wyrzucaniem pieniędzy w błoto. Nawet jeśli owemu wyrzucaniu towarzyszyłyby szczytne hasła. Wywołał tym samym światową dyskusję. Podniosły się głosy oburzenia, zwłaszcza ze strony Unii Europejskiej. Wtórują jej Chiny, Indie a nawet Rosja, którą trudno było dotychczas podejrzewać, że walka z ociepleniem klimatu jest dla niej priorytetem. Pojawiły się też komentarze zdroworozsądkowe, skłaniające do przyjrzenia się zagadnieniom klimatycznym i zweryfikowania wielu obowiązujących poglądów.

W przyszłym roku ma się odbyć Szczyt Klimatyczny w Katowicach. Być może, będzie to dobra okazja, by również Polska określiła swoje stanowisko w tej kwestii.

Wróć