Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Złoty skarb RP i czarna legenda

25-09-2019 22:03 | Autor: Prof. dr hab. Lech Królikowski
W 2009 r. nakładem wydawnictwa „Replika” ukazała się książka Ryszarda Wójcika pt.: Meldefahrer X. Album przywieziony z wojny. Jej autor jest niezależnym dziennikarzem dokumentalistą. Od kilku już dziesięcioleci tropi z pasją wiele niewyjaśnionych wątków naszej historii, szczególnie z okresu drugiej wojny światowej. Książka Wójcika przeszła prawie niezauważona, toteż znaczna część nakładu znalazła się w sklepach taniej książki, gdzie jej egzemplarz można kupić za kilka (dosłownie) złotych.

Trudno mi racjonalnie wytłumaczyć taki los tej publikacji, albowiem zawiera ona – szczególnie w drugiej części (Zagrabiony skarb) – pasjonującą historię Funduszu Obrony Narodowej (FON).

Ryszard Wójcik – trochę przypadkowo – w swych poszukiwaniach dotarł do świadków i uczestników tej niezwykłej historii. Wielokrotnie rozmawiał (i nagrywał te rozmowy) z gen. Stanisławem Tatarem. Rozmawiał także z drugim jej bohaterem – Maksymilianem Chojeckim – powojennym attaché ambasady Polski w Londynie.

Tematem FON-u zajmowało się wielu dziennikarzy i historyków, a większość z nich zdobyte (w bardzo różny sposób) informacje traktowała jako swoje osobiste osiągnięcie i uważała je często, jako wartość chronioną prawem wyłączności. Ryszard Wójcik jest niewątpliwie jednym z tych, którzy na ten temat wiedzą najwięcej i wiedzą tą chciał się podzielić z innymi. Wielokrotnie podejmował próby (opis w książce) upublicznienia wiedzy na ten temat, ale zawsze jakaś „tajemnicza siła” – niezależnie czy były to czasy PRL, czy III RP uniemożliwiała – wyjście poza bardzo ogólnikowe opisanie tematu.

W tym miejscu należy przypomnieć, że Fundusz Obrony Narodowej utworzony został na mocy dekretu Prezydenta RP z 9 kwietnia 1936 r. Jego zadaniem było gromadzenie środków z przeznaczeniem na wzmocnienie polskich sił zbrojnych. Ocenia się, że do wybuchu II wojny światowej społeczeństwo naszego państwa przekazało na FON w gotówce oraz złocie, srebrze i kosztownościach, papierach wartościowych, a także różnego rodzaju dobrach materialnych równowartość ok. 50 milionów ówczesnych złotych, co było kwotą znaczącą (okręt podwodny „Orzeł” kosztował 8 369 tys. zł). Na FON wpłacano często jedynie po kilkadziesiąt groszy, oddawano żyto i spirytus (w Nowotomyskiem za 3 541,50 zł). Pewien mieszkaniec Żegiestowa ofiarował auto Cadillac, a Nelly Strugowa (wdowa po pisarzu Andrzeju Strugu) oddała całą swoja złota biżuterię – łącznie 3 kilogramy.

W 1939 r. z darów na FON wyselekcjonowano m. in. numizmaty wyroby ze złota oraz najcenniejsze wyroby ze srebra. Ta część skarbu FON została we wrześniu 1939 r. przez Rumunię wywieziona do Francji. Złoto FON Francuzi zdeponowali w afrykańskim forcie Keys, gdzie wpadło w ręce Brytyjczyków, którzy naciskani przez gen. Sikorskiego przekazali je polskiemu rządowi w Wielkiej Brytanii. Gen. Tatar w jednym z wywiadów (1980) powiedział m. in. (R. Wójcik, s. 165): „ Dowiedziałem się wtedy że złoto FON jest ukryte w podziemiach londyńskiego hotelu Rubens – siedzibie Sztabu Naczelnego Wodza i Ministerstwa Obrony Narodowej, że jest przechowywane w jedenastu skrzyniach artyleryjskich, które zostały zaplombowane po komisyjnym przebadaniu, posegregowaniu i sporządzeniu dokładnych wykazów – dla każdej skrzyni osobny wykaz z wyszczególnieniem ścisłej wagi każdego przedmiotu. (…) W czasie przełomowych miesięcy u schyłku 1944 roku i z początku 1945 powstaje swego rodzaju komitet zwany Komitetem Trzech, złożony z płk dypl. Stanisława Nowickiego i płk dypl. Mariana Utnika jako członków i mnie jako przewodniczącego. To grono ludzi postawiło sobie za cel zmobilizowanie dostępnych środków materialnych z przeznaczeniem na odbudowę gospodarczą Polski. Komitet ten, działając wbrew ogólnemu nastawieniu oficjalnych czynników kierujących, zdołał zebrać i zabezpieczyć poważne środki. Wśród nich znalazł się FON, ponad 2,5 mln dolarów z tzw. Funduszu Drawa (część uzyskanej dotacji od prezydenta USA, Roosevelta, w wysokości 10 milionów dolarów na potrzeby AK) i wiele innych walorów, jak np. dwa zamki we Francji – Palais Lauriston w centrum Paryża i Chateau de Presles pod Paryżem, dom w Luksemburgu itd. Te nieruchomości zostały nabyte po to, aby pobudować w nich mocne schrony i tam przechowywać gromadzone walory”.

W innym miejscu (wg R. Wójcika) gen. Tatar podaje, że: „ … odbyłem w Wielkiej Brytanii wiele rozmów na najwyższym szczeblu, m. in. z gen. Kukielem, którego zaliczano powszechnie do ludzi stojących blisko śp. gen. Sikorskiego. Generał Kukiel zapytał mnie, czy nie zechciałbym mu pomóc w spełnieniu ostatniej woli gen. Sikorskiego. Życzeniem jego było, aby po zakończeniu wojny zasoby złota FON powróciły do kraju. Bez chwili wahania wyraziłem zgodę”. Nie wdając się w opis szczegółów, a była to wręcz „gangsterska” akcja wykradzenia skarbu władzom rządu londyńskiego (podaje je R. Wójcik w swojej książce), gen. Tatar powiedział (w wywiadzie z 1980 r.): „… Złoty FON został w porę zabrany z hotelu Rubens i złożony w piwnicach specjalnie na ten cel zakupionej sporej willi z dużym ogrodem i garażem w dzielnicy Ealing, 6 Montpellier Avenue. W willi tej przebywał stale, częściowo wtajemniczony, jeden z cichociemnych – por. Alfred Wiśniewski”.

Największy problem polegał jednak na wywiezieniu złota FON z Wielkiej Brytanii i dostarczenie go do Polski, na co zgody nie wyrażali nie tylko londyńscy Polacy, lecz także Brytyjczycy. Generał Tatar skorzystał z pomocy ówczesnego polskiego (reżimowego) dyplomaty Maksymiliana Chojeckiego, który działał w porozumieniu z władzami w Warszawie. Akcji pomógł przypadek: w Londynie zmarł gen Lucjan Żeligowski, którego wolą było, aby był pochowany w kraju. Po trumnę wysłano z Warszawy samolot, który zabrał na pokład prochy generała i jego mienie zapakowane w artyleryjskie skrzynie, które wnieśli żołnierze angielskiej warty honorowej, przydzieleni dla uświetnienia uroczystości na londyńskim lotnisku. Tym sposobem złoty FON dotarł do Warszawy. Gen. Tatar w jednym z wywiadów stwierdził (R. Wójcik, s. 190): „Depozyt został przekazany ministrowi finansów Konstantemu Dąbrowskiemu, który przysłał mi do Londynu, jakiś czas potem, ładną laurkę ze swym autografem. Także od ministra Modzelewskiego otrzymałem podziękowanie, bardzo serdeczne ...”. Po pewnym czasie do Warszawy powrócili także Tatar i Chojecki. W 1949 r. obydwaj zostali aresztowani i postawieni przed sądem, za to, że: „przemycili do Polski złoto FON-u, by za te pieniądze przekupić władze i dokonać kontrrewolucyjnego przewrotu ...” (R. Wójcik s. 151). Obu skazano na śmierć; wyroku jednak nie wykonano. (W tym miejscu relacja Wójcika znacznie różni się od wersji w Internecie)

Ryszard Wójcik (s. 171) podał: „ w 1951 roku na polecenie Departamentu Finansów Ministerstwa Obrony Narodowej – 20.12.1950 nr 1/02288/Tjn – i Departamentu Likwidacyjnego Ministerstwa Finansów – 12.01.1951 nr UP 171/3/51 powołano komisję, która dokonała przeglądu wartości FON, składającego się z „monet złotych, złomu złotego, zegarków złotych i biżuterii”. Segregację i ewidencję depozytu FON zakończono 28.08.1951 roku. W wyniku przeprowadzonej segregacji depozytu Funduszu Narodowego z dniu 8 listopada 1951 roku skierowano do przetopu i przetopiono 122 410 gramów złota w Mennicy Państwowej; - w dniu 22.11.1951 ustalono pozostały depozyt: - „520 zegarków złotych, 156 sztuk biżuterii, 155 pozycji przedmiotów wartościowych, np. kamieni szlachetnych”. Ta część depozytu postawiona została do dyspozycji kancelarii Cywilnej Prezydenta i Urzędu Rady Ministrów. Ostatecznej likwidacji depozytu FON dokonano na podstawie decyzji prezesa NBP z 27.03.1956 roku”.

„Zaraz po wyjściu z więzienia gen. Tatar zgłosił się do Cyrankiewicza z prośbą o skontrolowanie, co stało się ze złotym FON oraz nieruchomościami za granicą. Nie uzyskał jednak odpowiedzi”. (R.Wójcik s. 200)

Na zakończenie swojej opowieści o FON (s. 211-212), Ryszard Wójcik napisał m. in.: „Znakomity scenograf filmów Jerzego Hoffmana („Ogniem i mieczem”), reżyser i dramaturg, Andrzej Haliński, gawędząc kiedyś ze mną na temat możliwości zrealizowania – jednak (!) - pełnometrażowego filmu dokumentalnego o FON-ie, a był to czas „późnej PRL”, nie istniał jeszcze mecenat prywatny, zresztą i dzisiaj, jak widać, wcale nie taki hojny, więc rozmowa miała charakter abstrakcyjny – powiedział na pożegnanie:

– Dotykałem tego skarbu! Dosłownie – palcem… Realizowałem film, do którego były mi potrzebne rekwizyty z epoki Księstwa Warszawskiego. Pewna znana aktorka, kochanka Cyrankiewicza, zgodziła się, za opłatą rzecz jasna, udostępnić swój buduar… Na kominku zobaczyłem zegar, autentyk! Zegar ze złota, z wygrawerowana tabliczką, iż jest on darem dla FON i nazwiskiem dobroczyńcy… Był to zabytek, klejnot w swoim rodzaju, bo on pochodził z epoki Napoleona. Poprosiłem kurtyzanę pana premiera o zgodę na przesunięcie tego cacka, że niby jako scenograf lepiej go usytuuję na planie. W rzeczywistości chciałem bliżej zobaczyć wygrawerowany napis… Dotknąłem złotego skarbu! Pani domu z rześkością pantery podbiegła i na oczach kamerzysty i oświetlaczy klejnot chyżo sprzątnęła. Dostrzegłem popłoch w jej wyrazistych źrenicach”.

Uważam, że książkę Ryszarda Wójcika warto przeczytać, chociaż niektóre z postawionych tam tez wydają się kontrowersyjne!

Wróć