Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Złoto dla ursynowianki

28-02-2018 22:15 | Autor: Wojciech Dąbrowski
Zimowa Olimpiada w Korei dobiegła końca. Medalowy dorobek Polaków jest, mówiąc delikatnie, nader skromny. Ale co tam Korea! Mamy złotą medalistkę tu, na własnym podwórku! Ursynowianka Basia Tukendorf zdobyła kolejny medal. Tym razem wywalczyła złoto w Toruniu na 27. Halowych Mistrzostwach Polski w Lekkiej Atletyce Masters. A lista jej medalowych osiągnięć i dyplomów jest długa i imponująca.

Jest w swojej kategorii (65+) bezkonkurencyjna. Nie wstydzi się swojego wieku. Wręcz przeciwnie. Zawsze podkreśla, że w każdym wieku można czerpać z życia pełnymi garściami. Nie zwolniła tempa. Bez reszty oddaje się swoim pasjom. Trenuje wytrwale. To prawdziwy wulkan energii. A przy tym chętnie dzieli się swoim optymizmem. Ma dar zarażania innych swoim entuzjazmem i pozytywną energią. Pod tym względem przypomina słynną DJ Wikę. Taki sam stosunek do życia, taki sam stosunek do innych ludzi.

Nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Kiedy przytyła, poddała się intensywnej kuracji. I co? Powróciła do poprzedniej sylwetki. Kiedy dwa lata temu, po kontuzji nogi i pooperacyjnych komplikacjach, wydawało się, że unieruchomiona będzie musiała zrezygnować ze swoich sportowych pasji, nie poddała się łatwo. Zacisnęła zęby i dzielnie walczyła. I co? Po roku powróciła na maratonowe trasy i bieżnie, jak widać w imponującym stylu.

To kwestia osobowości. Bo zawsze taka była. Poznałem ją 40 lat temu, gdy byłem dyrektorem pierwszego na Ursynowie Zespołu Szkół Ogólnokształcących. Dobierałem sobie wówczas do realizacji projektu szkoły moich marzeń nauczycieli pasjonatów, potrzebowałem także do pomocy sprawnych administratorów, którzy by to przedsięwzięcie w niełatwych warunkach pomogli ogarnąć. I Basia okazała się niezastąpiona. Była postacią barwną, zupełnym zaprzeczeniem obiegowego stereotypu sekretarki. Mogłem na niej polegać, sama wychodziła z inicjatywą, umiała w mig rozwiązywać wszelkie problemy, była nie tylko sprawna organizacyjnie, rzeczowa, skrupulatna, ale wnosiła w życie szkoły swój temperament i entuzjazm. Była zaprzyjaźniona z całym gronem pedagogicznym i uwielbiana przez uczniów. Potrafiła zdobyć ich sympatię i zaufanie. Uczestniczyła aktywnie w życiu szkoły, w sportowych imprezach, turystycznych wyjazdach, szalała na szkolnych dyskotekach.

Nic dziwnego, że kiedy po latach organizowałem i prowadziłem na Mokotowie nowe prywatne liceum, Basia ponownie znalazła się w gronie moich najbliższych współpracowników. Potem pracowała w Wyższej Szkole Handlu i Prawa Henryka Łazarskiego i wszędzie cieszyła się wielkim uznaniem i sympatią. Jest także dobrą mamą, a od niedawna także dobrym wzorem dla wnucząt.

Życzymy ci, Basiu, niegasnącej energii i dalszych sportowych sukcesów. Czekamy na kolejne medale.

Wróć