O kradzieży swojego motocykla 27-latek dowiedział się do swojej dziewczyny, która rano szła do pracy i zauważyła brak markowego jednośladu. Kiedy mężczyzna stwierdził, że jego maszyna warta 20.000 zł zniknęła powiadomił mokotowskich funkcjonariuszy.
Po zgłoszeniu wiadomo już było, że GPS został zdemontowany z pojazdu, brak było monitoringu w miejscu przestępstwa i jakichkolwiek podejrzeń. Mimo to, jeszcze w dniu zgłoszenia policjanci ustalili miejsce ukrycia motocykla i zatrzymali dwóch podejrzanych Ukraińców.
Jak ustalili operacyjni 22-latek od jakiegoś czasu przebywał w Polsce. Posiadając samochód dostawczy zarabiał przewożąc różne rzeczy. Kiedy chodził na zakupy wieczorami widział zaparkowany przy sklepie bardzo ładny motocykl, zawsze zwracał na niego uwagę. Około 3 tygodnie przed kradzieżą przyjechał do niego starszy brat w celach biznesowych. Młodszy podzielił się z nim tym, że jest zafascynowany jednośladem i zaproponował kradzież. Nocą, około godziny 1:00 wsiedli do renault master, podjechali w miejsce parkowania motocykla i zapakowali go do auta, a następnie przewieźli do dzień wczesnej wynajętego garażu. Zdemontowali GPS i mieli zamiar odczekać trochę, aż sprawa ucichnie, a następnie zawieść maszynę do swojego kraju. Plany jednak pokrzyżowali im policjanci.
Młodszy mężczyzna został zatrzymany za kierownicą swojego auta na jednej z ulic Mokotowa. Przyznał się do przestępstwa. Razem pojechali do garażu, w pobliżu którego zatrzymano starszego z podejrzanych. Obaj mężczyzn trafili do policyjnego aresztu. Na miejsce został wezwany właściciel motocykla, który rozpoznał go jako swój i nie stwierdził żądnych uszkodzeń. Obaj zatrzymani usłyszeli zarzuty, za które sąd może ich skazać nawet na 5 lat więzienia.