Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Zielony Ursynów już nie taki zielony?

15-02-2017 21:14 | Autor: Jan Mieczysław Ławrynowicz
Z dniem 1 stycznia 2017 roku weszła w życie nowelizacja ustawy o ochronie przyrody potocznie zwana „Ustawą Szyszki” (prof. Jan Szyszko jest obecnie ministrem środowiska). Ustawa ta budzi wiele kontrowersji, niektórzy wręcz przewidują prawdziwy kataklizm. Czy jest się czego bać?

Z punktu widzenia miasta najważniejszym zapisem, umożliwiającym ochronę i kontrolę drzewostanu na jego terenie, jest art. 83 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody. Artykuł ten mówi o konieczności uzyskiwania zezwoleń na wycinkę drzew i krzewów.

Dużą zmianą w ustawie Szyszki jest zwolnienie z konieczności uzyskiwania zezwoleń na wycinkę drzew i krzewów, które rosną na nieruchomościach stanowiących własność osób fizycznych i są usuwane na cele niezwiązane z prowadzeniem działalności gospodarczej (art. 83f ust. 1 pkt. 3a ustawy z dnia 16 grudnia 2016 r. o zmianie ustawy o ochronie przyrody oraz ustawy o lasach Dz. U. z 2016 r. poz. 2134).

Ta zmiana pozwala usuwać bez pozwolenia drzewa i krzewy z terenów prywatnych, nieobjętych ochroną konserwatorską lub inną formą ochrony przyrody.

Inwestycje deweloperskie są działalnością gospodarczą i tutaj niewiele się zmieni, nadal przed wycięciem drzew na prywatnej działce konieczne będzie pozwolenie i nadal deweloper będzie musiał za taką wycinkę zapłacić, ale faktycznie będzie to mniejsza kwota niż dotychczas, ponieważ zmianie uległy również stawki opłat. Ryzyko degradacji przyrody pojawia się, gdy prywatny właściciel według prywatnej wrażliwości na piękno uzna, że dane drzewa nie są mu już potrzebne i je wytnie. Dlatego ten zapis może okazać się szkodliwy. Duża część tzw. Zielonego Ursynowa to domy prywatne, z ogrodami na prywatnych posesjach. Można więc powiedzieć, że to świetna zmiana, ale – niestety – tak nie jest, ponieważ to właśnie te prywatne ogrody są ostatnim bastionem przyrody w Warszawie.

Przy całej zawiłości prawnej związanej z gruntami i kompetencjami poszczególnych jednostek miejskich zajmujących się zielenią, mamy do czynienia z faktyczną degradacją zieleni miejskiej. Brak polityki gospodarowania zasobami przyrodniczymi doprowadził do stanu, w którym w Warszawie więcej zieleni się wycina niż sadzi. Zresztą jak zastąpić 50-letnie drzewo 5-letnią sadzonką? Dlatego prywatne ogrody są bardzo ważne. Teraz otwiera się furtka i choć prawo własności wydaje się być święte, to jednak możemy odciąć gałąź, na której siedzimy. Dosłownie.

W dzielnicy Wawer na podstawie nowych przepisów wycięto kilkusetletni dąb rosnący właśnie na prywatnej posesji. Dąb ten kwalifikował się na pomnik przyrody, mając ponad 300 cm obwodu (sic!). Na Zielonym Ursynowie też nie brakuje fantastycznych okazów, często niespotykanych powszechnie gatunków, jak miłorzęby, daglezje, sekwoje i wiele wiele innych. Jednak w nowelizacji ustawy o ochronie przyrody kryje się ogromne niebezpieczeństwo. Do prawdziwego kataklizmu może dojść, gdy rada gminy na mocy uchwały dokona dalszych odstępstw od kluczowego art. 83. Chodzi o art. 83 ust 1a, który opiera się na kryteriach umożliwiających dokonanie odstępstwa.

Przecieram oczy ze zdumienia. Ta ustawa otwiera furtkę dla rady gminy do wykoszenia dosłownie wszystkiego nawet na terenach objętych opieką konserwatora zabytków czy formą ochrony przyrody. Jedyną barierą jest tutaj udział mieszkańców, ponieważ istnieje zapis, który umożliwia udział społeczeństwa przy konsultacjach projektu ww. uchwały – art. 83f ust. 1b.

Co to oznacza w praktyce dla miasta stołecznego i dla Ursynowa? Oznacza to tyle, że wszystko będzie zależało od światłości osób prywatnych oraz  przychylności Rady Warszawy. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że Rada Warszawy, aktualnie zdominowana przez partię, której przedstawicielem na fotelu prezydenckim jest facet usiłujący przewietrzyć smog z ulic Warszawy machając kaszmirowym szalikiem, doprowadzi do przegłosowania uchwały w kształcie zapewniającym odpowiednią ochronę przyrody. Również strona społeczna, chociaż w Warszawie bardzo silna, to jednak nie wszystko wiedząca i często strzelająca ślepakami, może się nie sprawdzić.

Foto: wikipedia

Wróć