Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Zgorzała znów odżywa

10-08-2022 21:52 | Autor: Bogusław Lasocki
Nasze najbardziej znane ursynowskie jezioro – Zgorzała – jest powodem ciągłej troski nie tylko okolicznych mieszkańców Zielonego Ursynowa, ale również mieszkańców dalszych rejonów, dla których stanowi wspaniały teren rekreacyjny.

Nic dziwnego. To wyjątkowy akwen, otoczony bujną (jeszcze) przyrodą. Nie tylko różnorodna roślinność, ale bogactwo zwierząt, a zwłaszcza ptaków, nie tylko w weekendy przyciąga wielu spacerowiczów i zwolenników odpoczynku na łonie przyrody. Liczne stoły z siedziskami sąsiadujące z miejscami do grillowania, ławeczki, szutrowe alejki , stanowiska do ćwiczeń rekreacyjnych i siłowych, plac zabaw dla dzieci, ogrodzone boisko - utworzone już sporo lat temu z wykorzystaniem środków z budżetu partycypacyjnego - są dodatkową zachętą dla osób szukających odpoczynku i spokoju, zwłaszcza w dni powszednie.

Trudne lata Zgorzały

Zgorzała ma obecnie charakter retencyjny, gromadząc nadmiar wody z pól i innych cieków, po topnieniu śniegu zimowego i większych opadach. Jest to największe ursynowskie jezioro, drugi (potencjalnie - gdy jest woda) po Jeziorku Czerniakowskim zbiornik naturalny w obrębie Warszawy. Zgorzała jest jeziorem wytopiskowym pochodzenia polodowcowego. Podczas cofania się lodowca w dużym powierzchniowo i głębokim zagłębieniu gruntu zgromadziły się wielkie masy lodu. Topniejący lód dał początek obecnej postaci jeziora i całej sieci połączonych cieków oraz pomniejszych stawów, dochodzących aż do Potoku Służewieckiego i dalej przez Jeziorko Czerniakowskie do Wisły. Obecnie ciągłość ta jest miejscami przerywana, jednak wiele wskazuje na to, że cieki podziemne funkcjonują nadal, choć w sposób trudny do zaobserwowania.

Obecnie powierzchnia zbiornika stanowi zaledwie 15% pierwotnej powierzchni z okresu przedwojennego, kiedy jezioro to było największym w Warszawie. Współczesna misa jeziora obejmuje powierzchnię ok. 17 ha, jednak z powodu nadmiernego osuszenia oraz stałego obniżania się wód gruntowych w okresie braku opadów zasób wody redukuje się do dwóch oczek w południowo-wschodniej części dawnego obrysu zbiornika (niegdyś najgłębszej). Natomiast w części północno-zachodniej pozostałością są dwa małe stawy, łącznik pomiędzy nimi oraz tereny podmokłe. Jednak po wiosennych roztopach czy okresach intensywnych opadów, teren wypełnia się wodą, w pełni zasługując na nazwę jeziora. Należy pamiętać, że pomimo najczęściej stosunkowo niewielkiej powierzchni stawów, miejsce pierwotnej misy jeziora pełni ważną rolę retencyjną, odbierając wody z wiosennych roztopów oraz intensywnych opadów atmosferycznych. Obecną powierzchnię jeziora szacuje się na 3 ha, jednak jest ona bardzo zmienna.

Historia jeziora w latach ostatnich była bardzo dramatyczna. Po bezmyślnym zasypywaniu przed kilkunastu laty części jeziora gruzem i ziemią, skutkującym później częstymi podtopieniami pobliskich terenów, w 2011 roku podjęto prace rekultywacyjne jeziora, ukończone w 2014 roku. Koszt rekultywacji wyniósł blisko 8,3 mln zł. Pobliskie tereny pokryły się zielenią, stopniowo zaczęły wracać ptaki, których naliczono ponad 70 gatunków.

Pasmo szczęśliwych działań uzyskało swój szczyt w 2017 roku, gdy z inicjatywy społeczniczek Marzeny Zientary i Agnieszki Klein z Zielonego Ursynowa zostały przygotowane zwycięskie projekty, finansowane z ówczesnego Budżetu Partycypacyjnego. Projekty te to: „Spacerkiem wokół Jeziora Zgorzała”, „Park i miejsce wypoczynku nad Jeziorem Zgorzała” oraz "Siłownia przy Jeziorze Zgorzała".

Niestety, Zgorzała zaczęła wysychać, zwłaszcza po 2019 roku. Zbiornik południowy wyschnięty był początkowo w ponad połowie powierzchni, a reszta to nadal spora, ale praktycznie płytka kałuża, kilkudziesięciocentymetrowej głębokości. Miejsce, które jeszcze rok temu było środkiem jeziora odległym kilkadziesiąt metrów od brzegu, stało się piaszczystą łachą, z której można oglądać niegdysiejsze dno jeziora bez ryzyka przemoczenia butów. Bliżej brzegu spękane wysuszone błoto zmieszane z piachem, tworzy dosyć niespotykaną u nas scenerię.

Nie lepsza sytuacja była w przypadku zbiornika północnego. Część od południowej strony grobli, mająca zwykle ponadmetrowy poziom wody, wyschła prawie całkowicie i zarosła trzciną do poziomu drewnianego pomostu. Jeszcze niedawno pomost ten był wykorzystywany do cumowania kajaków. Dopiero znacznie dalej, w jakby dołku, pozostał kilkudziesięciometrowej średnicy staw i kanał biegnący na północ w kierunku kamiennych ścianek zanurzonych w wodzie od strony ul. Kórnickiej. Patrząc pobieżnie, widziało się, że powierzchnia wody w tym akwenie była nadal spora. Jednak niepokoiły dwa elementy. Było bardzo płytko, zaledwie 20 - 30 centymetrów. Jednak gorsza była sytuacja z niesamowicie rozwiniętą roślinnością wodną i glonami, które odbierały duże ilości powietrza z wody, zagrażając duszeniem się żyjących tam zwierząt, w tym ryb.

Quo vadis Zgorzało?

Dramatyczny wygląd wyschniętego i popękanego w większej części dna jeziora, zwłaszcza podczas ubiegłorocznego lata, napawał przerażeniem. Poza najgłębszą od strony zachodniej częścią jeziora południowego, sięgającą bliżej brzegu może metra, w pozostałych miejscach można było brodzić płycej niż do kolan. Pokryta wodą pozostała nie więcej niż jedna czwarta powierzchni zbiornika. Sucha jesień nie napawała również optymizmem. Jednakże tegoroczna wiosna przyniosła wyraźną poprawę sytuacji. Po stopnieniu śniegu i okresowo dosyć intensywnych opadach poziom wody odtworzył się do wyższego niż w ciągu ostatnich czterech lat. Podczas wiosennej wizyty zauważyłem, że wody jest nawet więcej niż wynikało to z zarysu linii brzegowej sprzed kilku poprzednich lat. Również kanał odprowadzający wodę z pól od strony wschodniej był wypełniony na kilkadziesiąt centymetrów. Wyglądało to wszystko dosyć optymistycznie.

Dopiero kilka dni temu znalazłem czas, by ponownie odwiedzić Zgorzałę. Jechałem z pewnym niepokojem, obawiając się konsekwencji wcześniejszych bardzo gorących, bezdeszczowych dni, jednak na miejscu uspokoiłem się. Owszem, wody było mniej niż wiosną, ale zdecydowanie więcej niż podczas feralnych lat 2021 i 2020. W kanale odprowadzającym wodę z pól od strony wschodniej było również jej sporo, co biorąc pod uwagę upały czerwcowe i lipcowe, napawa pewnym optymizmem. Jednak nie daje to powodów do trwałej radości.

Jako zbiornik o charakterze retencyjnym, Zgorzała jest uzależniona od zasileń wodą płynącą z pól. A poziom wód gruntowych nieustannie obniża się, dając w ujęciu czasowym bilans ujemny. Duży wpływ na sytuację ma intensywnie rozwój w okolicy budownictwa mieszkaniowego i nie zawsze rozważne gospodarowanie wodą lokalną. Zwracała na to uwagę jakiś czas temu internautka Anna: "Jedna z posesji obok stworzyła sobie zbiornik, metr może półtora metra poniżej poziomu Zgorzały. Inna posesja natomiast ma zainstalowaną pompę głębinowa i wyciąga wodę do zraszacza, piękny trawnik mają, aż zieleń kłuje w oczy. Więc nic dziwnego, bo i to przyczynia się do wysychania. Straszne, widzieliśmy wczoraj, przy okazji wieszania budek lęgowych". Może jakieś rozwiązania by się znalazły, na co zwraca uwagę internauta Michał: "Kilka lat temu wyschło tak (strona północno-wschodnia), że zaczęło trawą zarastać. Moim zdaniem ono jest zbyt płytkie. W trakcie rewitalizacji zbyt mało je pogłębiono. Z 1 - 1,5 metra głębiej i byłoby idealnie. Oczywiście zależy czy by się to dało np. z uwagi na naruszenie warstw nieprzepuszczalnych itp.". Temat ten nie jest obojętny władzom dzielnicy. Problem polega na tym, że jezioro jest własnością wspólnoty, co bardzo ogranicza możliwość działań i pomocy ze środków publicznych przez Urząd Dzielnicy.

Pozostaje mieć nadzieję, że może jakimś cudem dopływ wody do Zgorzały nie zmniejszy się. Pewną szansę dają oczyszczone i pogłębione rowy odprowadzające nadmiar wody z pól po opadach. Jednak bez zaktywizowania się wspólnoty właścicielskiej i podjęcia wspólnych działań wraz z Urzędem Dzielnicy, szanse na trwałą poprawę sytuacji są niewielkie.

Pozytywy i negatywy

Pomimo okresu najdokuczliwszych upałów letnich, okolice Zgorzały wyglądają w tym momencie dosyć optymistycznie. Bujna zieleń do koła, pomiędzy trzcinami widać bardzo dużo wody. W pobliżu pomostu dla kajaków na jeziorze północnym przynajmniej kilkadziesiąt centymetrów wody. W ubiegłym roku było tam suche dno, a wydeptaną ścieżką od pomostu wśród wyschniętych trzcin można było dojść kilkadziesiąt metrów w stronę już nie jeziora ale raczej błotnistego stawu, którym stał się akwen północny Zgorzały.

Poziom zbiornika północnego jest również dosyć wysoki, co jest o tyle ważne, że jest to miejsce będące siedliskiem wielu ptaków pływających lub żyjących w pobliżu środowiska wodnego. W głębi, wśród miejscami uschniętych wysokich topoli, są siedliska wielu rodzin czapli. Wczoraj spotkałem tam parę czapli białej, która jeszcze niedawno w okolicach Warszawy występowała bardzo rzadko. Natomiast stosunkowo często można spotkać czaplę siwą, która gniazduje na drzewach w głębi trzcinowiska. W okresie późno wiosennym można spotkać tam również bąka (odmiana czapli). Jak zwykle pływało sporo krzyżówek, łysek, nawet kurki wodne. Sierpień i godziny południowe to bardzo niesprzyjająca pora do obserwacji ptaków, a mimo tego naliczyłem około 20 różnych gatunków.

Chyba najciekawszą były obserwacje karmienia podlotów jaskółek dymówek przez dorosłe ptaki. Podloty to już nie pisklęta, wyfrunęły z gniazd, ale nie potrafią jeszcze samodzielnie zdobywać pożywienia. Trzy maluchy siedziały na poręczy pomostu z łąwkami od strony ulicy Kórnickiej, a kilka innych ulokowało się na gałęzi powyżej. Młode siedząc spokojnie co chwilę przechylały główki wypatrując rodziców i gdy dorosłe ptaki już nadlatywały, podloty jak najszerzej otwierały swoje żółte dziobki, trzepotały skrzydłami, aby najskuteczniej zachęcić do nakarmienia siebie, a nie sąsiadujące rodzeństwo. No i tak bez przerwy - karmienie, kilka minut spokoju, karmienie, znów odlot po owady itd. Dopiero obserwując bezpośrednio można zrozumieć, ile bardzo ciężkiej pracy muszą włożyć dorosłe ptaki, by wyżywić ciągle głodne młode.

Niestety, występują również aspekty negatywne. Wyschnięte przez wiele miesięcy bardzo duże powierzchnie, pomimo przykrycia wodą, silnie zarastają. Kilkudziesięciocentymetrowa warstwa wody nie stanowiła przeszkody, by pędy wyrosły z dna ponad jej powierzchnię. Płycizny przybrzeżne są miejscami bardzo "poprzerastałe" roślinami ziemnymi, które walcząc o przetrwanie szybko rozrastają się. Pewną szansę sprawia obecna aura z zimnymi nocami i porankami, co nie sprzyja rozwojowi roślinności będącej w wodzie, może również przyczynić się do ograniczenia ilości glonów i zielonych roślin pływających.

Również niepokojąca jest wielka ilość stonki ziemniaczanej, którą prawie cały czas widać spacerującą szutrowymi alejkami przy jeziorze, mimo że pól ziemniaczanych w pobliżu właściwie nie widać. Ale to już bardziej problem rolników, bez oddziaływania na Zgorzałę.

Niemniej jedna wyraźnie widać, że Zgorzałą odżyła. Pozostaje mieć nadzieję, że będzie to już tendencja trwała.

Fot. Bogusław Lasocki

Wróć