Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Zdaniem radnej

22-07-2020 20:10 | Autor: Katarzyna Polak (PiS)
Yes! Yes! Yes! – chciało mi się zakrzyknąć w ślad za "klasykiem" w dniu ogłaszania wyników wyborów prezydenckich przez Państwową Komisję Wyborczą.

Yes! – bo wreszcie skończyła się ta wyniszczająca i momentami żenująca kampania wyborcza. To była najdziwniejsze kampania w mojej niemal dwudziestoletniej działalności społeczno-politycznej. Wydłużona do granic wytrzymałości kandydatów i wyborców, tylko dlatego że kandydatka Platformy Obywatelskiej nie miała szans na wygraną. Nie mam wątpliwości, że blokowanie przez opozycję przyjęcia ustawy o głosowaniu korespondencyjnym niewiele miało wspólnego z troską o zdrowie obywateli. Świadczy o tym chociażby to, jak szybko odsunięto kwestię pandemii na drugi plan, gdy w grze znalazł się już „właściwy” kandydat. Ale właśnie ta pierwsza faza kampanii (przed zmianą terminu wyborów i kandydata) była zupełnie inna od wszystkich dotychczasowych akcji wyborczych. Niedostępność standardowych form docierania do wyborców wymuszała na kandydatach szukanie nowych rozwiązań. W mojej ocenie jednak – nie dość skuteczne.

Yes! – bo frekwencja wyborcza na Ursynowie jak zwykle napawa dumą. Oczywiście, że wolałabym, aby to Andrzej Duda był beneficjentem tej frekwencji w dzielnicy. Jestem jednak realistką i rozumiem, że zarówno wizerunek Rafała Trzaskowskiego – lepiej odpowiadający preferencjom wyborcy wielkomiejskiego, jak i takie okoliczności, jak ta, że kandydat PO jest ursynowianinem, a Andrzej Duda krakusem – nie sprzyjały uzyskaniu korzystniejszego wyniku na Ursynowie przez urzędującego Prezydenta.

I wreszcie: YES! – bo w ogóle wygrał jednak Andrzej Duda. Jestem z tego dumna! I jestem pełna podziwu dla Pana Prezydenta i jego sztabu wyborczego. Kandydat Zjednoczonej Prawicy w pełni zasłużył na tę wygraną. Żaden inny kandydat nie musiał prowadzić kampanii tak długo i tak intensywnie. W tym kontekście jeszcze bardziej wyrazista staje się porażka Rafała Trzaskowskiego. Pomimo tzw. "efektu świeżości", związanego z wejściem włodarza Warszawy do rozgrywki w jej końcowej fazie, pomimo mobilizującej wyborców akcji zbierania podpisów, pomimo poparcia środowisk lewicowych i większości pretendentów do Pałacu Prezydenckiego, którzy zakończyli swój wyścig w pierwszej turze..., Rafał Trzaskowski nie zdołał pokonać urzędującego Prezydenta. Odnoszę wrażenie, że Platforma Obywatelska zupełnie nie wyciąga wniosków ze swoich kolejnych porażek. Bycie tylko "antyPiSem" to stanowczo za mało, aby przekonać do siebie większość. Ani sam kandydat na Prezydenta RP, ani jego macierzysta partia, ani – szerzej – Koalicja Obywatelska, nie mają do zaoferowania Polakom nic, poza zaspokojeniem politycznych ambicji swoich działaczy.

Program wyborczy PO można byłoby zgłosić do audycji „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”. Jakby tego było mało, Platforma Obywatelska jest w swoim wizerunku zupełnie niespójna i niewiarygodna. Jednego dnia ich najlepszą kandydatką na Prezydenta Rzeczypospolitej jest Małgorzata Kidawa-Błońska, a następnego już Rafał Trzaskowski. Najpierw kierują swój przekaz do wyborców wielkomiejskich, aby za chwilę zwracać się o poparcie do mieszkańców mniejszych miast i wsi, zwykle głosujących na PSL. Z "postępowców", wspierających środowisko LGBT, szybko przepoczwarzają się w konserwatystów uznających zasadność racji narodowców.  Dziwię się, że od "puszczania oka" zarówno do skrajnej lewicy, jak i do skrajnej prawicy, Rafał Trzaskowski nie dostał zeza rozbieżnego.

Do tych wszystkich "Yes" muszę dodać jedno "Oh NO!": Oh No! Rafał Trzaskowski przegrał wybory! To jest bardzo zła informacja dla Warszawy. Prezydentem tego dumnego miasta nadal będzie człowiek, który traktuje to stanowisko jako przystanek w karierze politycznej i zupełnie nie poczuwa się do roli gospodarza. W poczynaniach obecnych władz stolicy trudno dostrzec jakąkolwiek wizję, a chaotyczne decyzje „pod publiczkę” zupełnie nie kwalifikują się do uznania za element zarządzania miastem. Warszawa zasługuje na więcej!  Wierzę, że przed następnymi wyborami samorządowymi, dostrzegą to również ursynowianie.

Wróć