W tym dniu najbardziej ucierpieli mieszkańcy ulic Lambady, Rumby, Tanecznej i Farbiarskiej. W pierwszej kolejności zwróciłem uwagę na problem niekoszenia traw w urządzeniach melioracyjnych. Ten problem sygnalizowaliśmy z radnym Leszkiem Lenarczykiem Zarządowi Dzielnicy w interpelacji z połowy sierpnia br., w której prosiliśmy o wyjaśnienie dlaczego część rowów melioracyjnych nie jest utrzymywana w należytym stanie. Z udzielonej informacji wynikało, że w naszej dzielnicy są dwa typy urządzeń melioracyjnych. Jedne są utrzymywane przez Dzielnicę (21 km) i poddawane są trzykrotnie konserwacji w roku. Drugi rodzaj urządzeń – do których zaliczamy m. in. Kanał Grabowski, Jeziorki, Imieliński – do niedawna był utrzymywany przez marszałka województwa mazowieckiego, który w 2014 wykreślił je z prowadzonej prze siebie ewidencji. Od tamtej pory kanały te nie były koszone, bo marszałek nie przekazał dokumentacji związanej z tymi urządzeniami, a miasto nie miało ich w swojej ewidencji.
Ten ping-pong kompetencyjny trwał aż do początku sierpnia tego roku, kiedy zostało podpisane porozumienie, na mocy, którego do połowy listopada zostaną wykoszone te rowy melioracyjne. Jest to o tyle ważne, gdyż niekoszony, zaśmiecony, zamulony rów nie przyjmuje odpowiedniej ilości wód opadowych.
Oczywiście, to tylko wycinek problemów związanych z utrzymaniem tych urządzeń. Mieszkańcy wskazywali, że Rów Grabowski jest w wielu miejscach już bardzo mocno zarośnięty drzewami oraz ma tzw. wąskie gardła, które nie pozwalają na swobodne przedostawanie się wody dalej w kierunku zlewni Potoku Służewieckiego. Władze dzielnicy zasłaniają się tym, że jakiekolwiek prace związane z czymś więcej niż koszenie rowów może nastąpić po przekazaniu dokumentacji technicznej z Urzędu Marszałkowskiego województwa mazowieckiego. Podnosiłem, że jeżeli do takiego przekazania nie dojdzie w określonym czasie (np. w ciągu pół roku), wówczas Urząd Dzielnicy Ursynów powinien wykonać swoją inwentaryzację tych urządzeń, a następnie systematycznie je przebudowywać.
W pełni zgadzam się z jednym z mieszkańców, który wskazał, że miasto-dzielnica nie ma żadnej polityki melioracyjnej. Nikt nie patrzy na te urządzenia melioracyjne jako wielki system odwodnienia miasta. Niestety, nie sposób się z tą tezą się nie zgodzić. Ciągle w tych kwestiach działamy od powodzi do powodzi i tylko utrzymujemy te urządzenia, które powstały na początku i w połowie latach siedemdziesiątych XX wieku, kiedy na Ursynowie pasły się krowy i większość ziem była orna. Dziś „betonujemy” te tereny i woda opadowa nie ma gdzie ujść, a jeśli już znajdzie takie ujście, to nie jest ono wystarczające, gdyż były one budowane do obsługi rolnictwa, a nie do tak intensywnej zabudowy. Zwrócę się do władz miasta o opracowanie takiej całościowej polityki melioracyjnej dla terenu Warszawy, ze szczególnym uwzględnieniem Dzielnicy Ursynów. Najwyższa pora przestać udawać, że nas ten problem nas nie dotyczy.
Burmistrz Dzielnicy Ursynów poinformował, że jeszcze w październiku br. dojdzie do kolejnego spotkania z nowym kierownictwem Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Władze Dzielnicy oczekują przyspieszenia działań związanych z odwodnieniem terenu oraz przyspieszenia prac nad skanalizowaniem terenów Zielonego Ursynowa. Szczególnie w tej ostatniej kwestii MPWiK ma dużo do nadrobienia.
Na Komisji sygnalizowałem również członkom Zarządu Dzielnicy Ursynów, aby wsparli mieszkańców przy likwidacji kałuży, która pojawia się za każdym razem po opadach deszczu na ul. Baletowej. Otrzymałem też informacje, że w związku z roszczeniami do terenów przy stawie Zabłockiego wstrzymana jest jego rekultywacja.
Obecnym władzom Dzielnicy Ursynów (koalicja PO, IMU, PU, Teresa Jurczyńska-Owczarek) życzę, aby pod koniec tej kadencji, która będzie mijała w 2018 roku, mogły się pochwalić takimi sukcesami w sprawie melioracji, jakie były za kadencji Naszego Ursynowa. Przypomnę tylko, że to w kadencji 2010-2014 została zrobiona rekultywacja Jeziora Zgorzała oraz stawów Wąsal i Pozytywki. Na te cele zostało wydane około 8 mln złotych. Dodam tylko, że duża część tych środków pochodziła z zewnętrznego finansowania, które wywalczyły ówczesne władze Dzielnicy Ursynów.