Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Zawracanie głowy z tym referendum

24-08-2015 14:26 | Autor: Andrzej Celiński
O co pytają? O JOW-y. O finansowanie partii. O ustawę o uznaniu praw podatnika, jeśli są wątpliwości? Skutków wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych (co jak już pisałem w PASSie wymaga zmiany Konstytucji) nie rozumie sam Paweł Kukiz, kandydat do urzędu Prezydenta Polski. Który uzyskał więcej głosów niż niegdyś: Włodzimierz Cimoszewicz, Tadeusz Mazowiecki, Jacek Kuroń. Polska. Demokracja. Wolność. Chce Kukiz wywrócić polityczną scenę, proszę bardzo. W patriotycznym, narodowym, biało-czerwonym i powstańczym jednocześnie porywie zawsze coś da się wywrócić.

Tymczasem JOW-ami Kukiz tę znienawidzoną przez siebie polityczną scenę utrwali. Nie pierwszy Polak, któremu wielka jest pisana kariera, lecz umysłek nieduży. Triobrandczycy, jak dowiódł prawdziwej wielkości Polak, Bronisław Malinowski (początek XX wieku), nie znali związku narodzin z aktem poczęcia. Dlatego ojcem dziecka był u nich wujek. I Kukiz, jak Triobrandczycy na Nowej Gwinei nie widzi związku swojego pomysłu z przewidywalnym skutkiem. Czy Triobrandczycy gorsi? Nie, po prostu inni. Kukiz też jest inny. Nie on jeden nie rozumie, co postuluje.

Mam pretensję do prezydenta Komorowskiego, że ogłosił to referendum. Ewidentnie dla potrzeby wyborczej wtedy gry. Zadając przy tym pytanie (o prawach podatników) w tamtym momencie już bezprzedmiotowe. Otworzył puszkę Pandory. PiS wszedł w tę grę. PiS, jak wiadomo, a już specjalnie prezes Kaczyński kochają Polskę, demokrację, prawdę i sprawiedliwość. Teraz ich referenda będą mocniej legitymizowane. W referendach pytający zwykle ma przewagę. On formułuje treść pytania.

Finansowanie partii. Jedyne z trzech referendalnych pytań, które ma sens. Ja akurat jestem przeciw Platformie w tej sprawie. PiS ma rację. Finansowanie partii wyłącznie ze źródeł prywatnych to polityka dla bogaczy i korupcja. Kto daje kasę, ten wymaga. Polityk, który dostaje pieniądze na kampanię i chce raz jeszcze je dostać zrobi wiele, by sponsora zadowolić. Odpis zaś od podatku na cele partii utrwala jeszcze bardziej istniejący stan rzeczy, utrudnia jakąkolwiek zmianę.

Ale to pytanie akurat rozumiem. To jest jakiś wybór. Są Polacy, którzy tak bardzo nienawidzą polityki, że chcą odebrać polityce i jej instytucjom jakiekolwiek pieniądze z budżetu. Mogą więc i mają prawo tę swoją nienawiść przenieść na konkretne ustawodawstwo. Korupcja to rzecz kulturowa. Wyborcy mają prawo usankcjonować istotny element swojej kultury w ustawie o partiach politycznych. Że to niemądre? Zależy dla kogo. Dla facetów z zegarkami za dziesiątki tysięcy już niekoniecznie.

Ostatnie z trzech pytań, to o uznaniu praw podatnika kiedy są wątpliwości w interpretacji prawa, powala. Zdawało mi się, że wszelkie wątpliwości przemawiają na rzecz pozwanego. Przez analogię – na rzecz podatnika. W prawie skarbowym jeśli dzieje się odmiennie to trzeba to zmienić a nie pytać obywateli, czy uważają, że prawo powinno być prawem. Prezydent jest wyposażony w prawo inicjatywy ustawodawczej. Zresztą, w tym przypadku, skorzystał z niej. Po co mu referendum?

I jeszcze jedno – mówią: Szwajcaria! Tylko że Szwajcaria to niewielki kraj poprzecinany wielkimi niedostępnymi górami z odległymi od siebie też bardzo wysokimi przełęczami. Od stuleci górale w dolinach odseparowanych od reszty świata są samorządni. Głosują w referendach w sprawach, wobec których są ekspertami. No i Szwajcaria to właściwie jest jedyny przykład ustroju referendalnego. Nie znają go ani Amerykanie, ani Niemcy, ani Skandynawowie. Nie cierpi na tym ich organizacja państwa. Ani demokracja.

Dajcie spokój z tym referendum. Ja 6. września jadę rowerem do Lasu w Kabatach. Mam w nosie to referendum.

Wróć