Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Zamach na demokrację, czy zdrowy rozsądek?

25-11-2015 21:27 | Autor: Mirosław Miroński
Codziennie słyszymy prześcigających się krzykaczy – „to zamach na demokrację”, albo – „to koniec demokracji”. Zagładę demokracji wieszczą głównie ci, którzy niedawno sprawowali władzę i którym społeczeństwo powiedziało – już dość…

Do chóru zatroskanych, ogłaszających raz po raz koniec demokracji dołączają „nowi nowocześni”, czyli rozmaici przypudrowani dla niepoznaki politycy. Są to ludzie mało znani większości wyborców. Udają, jakoby do polityki weszli dopiero teraz, i pojawiają się przed zaskoczonymi obywatelami niczym królik wyciągnięty z kapelusza. Tymczasem niektórzy z nich to szare eminencje z poprzedniego układu rządzącego, działający w politycznym cieniu już od wielu lat. Na ten „nieświeży towar” część Polaków dała się nabrać. Rzekomym buntownikom, udało się nawet pod przemalowanym szyldem wprowadzić swoich posłów do parlamentu. Są „tratwą ratunkową” dla ustępujących, skompromitowanych elit, które nie mogą pogodzić się z decyzją wyborców.

No cóż, społeczeństwo ich nie doceniło i okazało się niewdzięczne. Tyle wysiłku TV publicznej i rozmaitych nadawców prywatnych, a tu nic. Groch o ścianę. Co to za naród? Tyle „dobrego” zrobić, a wyborcy mówią – „wam już dziękujemy”. Czarna niewdzięczność, po prostu „ciemnogród”...

W zasadzie troska o demokrację powinna cieszyć, a tymczasem budzi niesmak i politowanie. Historia wielokrotnie obnażała fałszywe intencje tych, którzy pod płaszczykiem demokracji budowali swoje imperia zła. Mieliśmy już państwo „demokratyczne” – Polską Rzeczpospolitą Ludową, która miało tyle samo wspólnego z ludem, co milicja obywatelska, czy partia mająca słowo „obywatelska” w swojej nazwie z obywatelami. Ta batalia bojowników o demokrację przywodzi na myśl czasy, kiedy to hasłem przewodnim była „walka o pokój”.

Po co więc te okrzyki grozy, alarmy o zamachu na demokrację? Wiadomo, że najlepszą obroną jest atak. A jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi zwykle o pieniądze lub o wpływy i interesy, które są zagrożone. Powstaje więc pytanie – o czyje interesy chodzi? Czy przypadkiem nie o interesy zagranicznych banków i korporacji, o interesy przegranych partii politycznych, o podatki od wielkopowierzchniowych sieci handlowych?

Jak bohater Alana Alexandra Milne – Kubuś Puchatek, który im bardziej zaglądał do środka, tym bardziej tam prosiaczka nie było, tak przegrana formacja byłego obozu rządzącego, wchodząc w rolę obrońców demokracji, tym bardziej będzie znikać ze sceny politycznej.

Może część z nich wybierze jednak inną drogę, w interesie naszego kraju? Panie i panowie! Warto wam przypomnieć, że „demos” to lud, a „kratos” to władza. Demokracja oznacza więc władzę ludu. To on jest suwerenem. W państwie demokratycznym obywatele mają pełnię swobód i praw obywatelskich oraz politycznych, które umożliwiają im udział w sprawowaniu rządów głównie przez wolne, niesfałszowane wybory i referendum. Lekceważenie jednego i drugiego spowodowało, że obywatele odsunęli was od władzy. To wy głosy milionów obywateli wrzucaliście do niszczarek. To właśnie lud, czyli demos (nie mylić z demonem), was odsunął. Nie jest więc aż tak źle z tą demokracją i nie ma co rozdzierać nad nią szat. Przetrwała wasze rządy i ma się teraz całkiem dobrze. Lepiej weźcie się do jakiejś pożytecznej roboty! Zróbcie coś konstruktywnego! Dajcie coś społeczeństwu! Skończył się dla was czas pasożytowania.

Przywilejem opozycji jest krytykowanie władzy, ale też konstruktywna dyskusja, z której coś korzystnego wyniknie dla obywateli. Powtarzaniem zużytych komunałów nikogo już nie zwerbujecie do swoich szeregów. Pójdziecie na dno, a na „nowoczesne” tratwy ratunkowe niewielu z was się zabierze. Kręgi na wodzie w miejscu waszego zatonięcia szybko znikną. Demokracja przetrwa tak, jak naród, który wreszcie przejrzał na oczy.

Wróć