Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Zadbajmy o siebie samych

22-04-2020 21:20 | Autor: Mirosław Miroński
Gdy budzę się rano i przecieram oczy, zaczyna dociera do mnie rzeczywistość. Uświadamiam sobie, że zarówno moje życie i życie najbliższych, jak i wszystkich dookoła się zmieniło. To nie żaden nocny koszmar, który zniknie wraz z przebudzeniem. Zdaję sobie sprawę, że to wszystko dzieje się naprawdę. Dzieje się wbrew nam wszystkim, a my na razie niewiele możemy na to poradzić. Mamy wokół siebie realne zagrożenie – zabójczego wirusa, obok którego przyszło nam albo, jak kto woli razem z nim żyć. Najlepszą ochroną jest pozostawanie poza jego zasięgiem. Wirus SARS-CoV-2 może zaatakować każdego. To co możemy, to nie dać się. Nie prowokować niepotrzebnego ryzyka, unikać kontaktu z innymi. Jeśli już doszłoby do zakażenia pozostaje zmobilizować system immunologiczny do obrony, aby zwalczyć to małe świństwo i wyjść z pojedynku zwycięsko.

Jak wiadomo, przeciwnik jest bardzo trudny do pokonania. Z całą pewnością nie należy go lekceważyć ani bagatelizować. Mimo, że z każdym dniem i tygodniem przybywa wiedzy na jego temat, ciągle nie wiemy o nim wszystkiego. Choćby tego, dlaczego dzieci rzadziej chorują, a infekcję przechodzą łagodniej niż dorośli. Według ostatnich danych pochodzących od naukowców wirus atakuje nie tylko płuca, ale też inne organy m. in. nerki. Powoduje też utratę węchu i smaku. Nie wiemy, co jeszcze skrywa w zanadrzu.

Możliwość kontaktu z przyrodą poprawiła nastroje mieszkańcom Warszawy. Wielu chętnie korzysta z poluzowania restrykcji dotyczących przebywania w przestrzeni publicznej. Widać to na ścieżkach rowerowych, na których po zniesieniu zakazu jazdy rekreacyjnej pojawiło się wielu rowerzystów. Piękna pogoda wynagradza nieco dolegliwości wynikające z rozporządzeń ograniczających swobodę poruszania. Konieczne są jednak pozostałe obostrzenia.

Na łonie przyrody łatwiej zapomnieć o maseczce utrudniającej oddychanie. Tym bardziej, jeśli przed sobą mamy istną feerię kolorów. Pięknie kwitną forsycje, drzewa owocowe, krzewy ozdobne. W przydomowych ogródkach, miejskich klombach i na trawnikach pojawiają się kwiaty. Jakoś lżej na sercu i na duszy. Przyroda niewiele sobie robi z pandemii. Powróciły ptaki migrujące na zimę do ciepłych krajów (jakby u nas było zimno...). Swoim śpiewem umilają nam poranki i wieczory. Wydaje się, że wszystko jest jak zwykle, jak każdego roku.

Tak jednak nie jest i to z wielu względów. Nie tylko tych związanych ze zdrowiem, ale też z nieuchronnym kryzysem zagrażającym gospodarce. Jak wielki to będzie kryzys, nikt jeszcze nie wie. Przede wszystkim nie sposób przewidzieć jaki będzie dalszy przebieg pandemii u nas i na świecie. Jesteśmy bowiem silnie powiązani z gospodarkami innych krajów. Na razie znajdujemy się w fazie wzrostu zachorowań. Jakiekolwiek prognozy dotyczące pandemii są trudne. Nawet jeśli, uda nam się z nią uporać, nie możemy przewidzieć, czy koronawirus nie będzie sobie hulał w najlepsze u naszych sąsiadów.

Paradoksalnie, oprócz ewidentnych szkód i dolegliwości spowodowanych pandemią, są też rzeczy pozytywne m. in. to, że ucichli rozmaici pseudoekolodzy, obrońcy planety, którzy jeszcze niedawno próbowali powstrzymać krowy przed puszczaniem (sic.) bąków. Te, ich zdaniem, w sposób rujnowały Ziemię, a może i kosmos. Na dalszy plan zeszła sprawa „gwałcenia” krów przez rolników w celu pozyskania mleka. Tak, tak… Starsi pamiętają być może hasła z czasów wczesnego Peerelu mające na celu edukowanie rolnika i zachęcanie go do właściwych działań, jak choćby to: „Każdy rolnik postępowy sam zapładnia swoje krowy”. Może niektórzy z rolników, zwłaszcza tych starszych wiekiem, wzięli to sobie do serca i nazbyt dosłownie zabiegają o postęp w rolnictwie? A może nie gwałcą już bydląt, bo mają inne ważniejsze sprawy na głowie, choćby to, że z powodu przedłużającej się suszy poniosą znaczne straty w uprawach. Susza staje się faktem. Nie jest to tylko problem rolników, ale nas wszystkich, bo w obliczu klęski suszy wzrosną ceny produktów rolnych, spadnie też ich podaż. I nie ma co się pocieszać, że krowy, które z powodu nieurodzaju będą mniej jadły, wypuszczą do atmosfery mniej gazów, na czym nasza planeta skorzysta.

Czeka nas jeszcze wiele realnych problemów i to nie tylko związanych z koronawirusem. Nie trzeba wymyślać nowych. Oczywiście, łatwiej będzie się na nich skupić, jeśli zapanujemy nad pandemią. Uporamy się z nią szybciej, jeśli różnego autoramentu naprawiacze świata pozwolą nam od siebie odetchnąć.

W trosce o nasze wspólne dobro powinniśmy wspierać polską gospodarkę. Pandemia pokazuje na każdym kroku, że biznes ma narodowość. Rozumieją do dobrze nasi sąsiedzi zza Odry i dlatego wspierają swoją gospodarkę wszędzie, gdzie się da. Róbmy tak samo, kupujmy produkty polskie. Nie zawsze można ustalić pochodzenie produktu, mimo to szukajmy na półkach sklepowych produktów polskich z kodem kreskowym rozpoczynającym się od 590. Trzy pierwsze cyfry to tzw. prefiks GS1 oznacza kraj rejestracji (dla Polski jest to właśnie 590). Wprawdzie nie oznacza to, że dany wyprodukowany został przez polską firmę, ale prefiks może być pomocny w ustalaniu pochodzenia produktu. Pamiętajmy, że mamy prawo domagać się informacji od sprzedawcy. Dostępne są też proste w obsłudze aplikacje na smartfony pozwalające ustalić, czy dany produkt jest produktem polskim, a jeśli nie, to jaki jest udział procentowy obcego kapitału. Dzięki nim możemy dowiedzieć się, czy dana firma prowadzi badania i inwestuje w rozwój w Polsce. Ideałem byłoby, żeby na każdym produkcie była umieszczona jasna informacja o tym, że mamy do czynienia z produktem polskim. Leży to w naszym wspólnym interesie – producentów i klientów. Wystarczy jakiś łatwo rozpoznawalny znak graficzny. Klient nie musiałby niczego szukać sam, miałby to wyraźnie napisane lub oznaczone. Takie oznakowania już są, ale tylko na nielicznych produktach, a powinny być na wszystkich. Inaczej, sklepy mogą świadomie, bądź nieświadomie wprowadzać klienta w błąd np. pisząc – kraj pochodzenia: Holandia, Polska, Hiszpania. I bądź tu mądry…

My, Polacy, jesteśmy narodem rozsądnym, potrafimy zjednoczyć się wokół jakiejś ważnej sprawy. Trzeba, aby producenci zadali sobie nieco trudu, żeby na każdym opakowaniu pojawiła się stosowna informacja – produkt polski! Szanowni producenci i wytwórcy! Będziemy was wspierać, ale musicie nam w tym pomóc. Nie zostawiajcie niczego przypadkowi. Wspierając polską gospodarkę, zasilamy budżet, z którego finansowane są programy socjalne, szkolnictwo, publiczna służba zdrowia etc. Pomóżmy jej stanąć na nogi w trudnym czasie pandemii i kiedy już minie. Jest to teraz szczególnie ważne.

Wróć