Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Z umiarkowanym optymizmem

16-12-2020 22:17 | Autor: Mirosław Miroński
Spoglądając na kalendarz, zauważymy, że koniec roku jest tuż, tuż. Zbliża się nieubłaganie, co znaczy, że dobijamy do końca, choć nie wiemy, jaki ów koniec będzie ani co przyniesie nadchodzący rok. Na pewno wiemy tylko, że wraz z jego nadejściem dni zaczną się wydłużać, a to z pewnością poprawi wszystkim nastroje. Obecna pora – gdy często jest szaro, pochmurno – wpływa raczej dołująco na samopoczucie większości z nas. Zresztą i bez tego powodów do pogorszenia się nastrojów nie brakuje. Niedobór promieni słonecznych to jeszcze nie najważniejszy z nich. Jest wiele bardzo realnych przyczyn, żeby się martwić. Coraz częściej słyszymy o wysokiej liczbie zgonów w wyniku przegranej z koronawirusem.

Dla każdego staje się jasne, że w dobrze pojętym własnym interesie powinniśmy stosować się do zaleceń służb państwowych. To na razie najlepszy środek, aby nie znaleźć się na wspomnianej tragicznej liście. Nawet jeśli komuś uda się przejść infekcję bezobjawowo i lekko, nie oznacza to wcale, że wirus nie pozostawi w organizmie jakichś zmian. Niestety, wbrew temu, co sądzono do niedawna, skutki uboczne przebytej choroby stwierdza się także u dzieci.

Z powodu pandemii ograniczamy kontakty z innymi ludźmi. Rzadziej wychodzimy dokądkolwiek, a jeśli już, to z konieczności skupiamy uwagę na tym, by nie przekraczać dystansu społecznego i nie zbliżać się zbytnio do nikogo, co znacznie utrudnia normalną aktywność.

Patrząc obiektywnie, nie ma wiele powodów do zadowolenia, co nie znaczy, że nie należy podchodzić do życia optymistycznie. Przecież zawsze może być gorzej. Sytuacja, w której znaleźliśmy się jako społeczeństwo i poszczególni obywatele z osobna – dla większości z nas nie jest komfortowa. Wygaszanie gospodarki i ograniczanie kontaktów dotykają nie tylko nas. Podobnie jest w innych krajach, a często znacznie gorzej niż u nas.

Niekorzystne jest izolowanie się od innych i pozostaje w sprzeczności z naturą ludzką. Człowiek bowiem to istota społeczna i na dłuższą metę nie może żyć w odosobnieniu. Odbija się to na jego zdrowia psychicznym. Osoba osamotniona, wyalienowana ze społeczeństwa zaczyna popadać w przygnębienie, a nawet w depresję. To jeden z niedocenianych aspektów pandemii umykających naszej uwadze. Na pierwszy plan wysuwane są najczęściej czynniki zdrowotne oraz ekonomiczne, kondycja psychiczna społeczeństwa natomiast schodzi na dalszy plan. Tak czy inaczej – najbliższa przyszłość nie rysuje się zbyt wyraźnie, a niewiadomych jest całkiem sporo. Do końca 2020 raczej niewiele zmieni się w kwestii pandemii. Nadejście nowego roku, a wraz z nim możliwości szczepień przeciwko koronawirusowi nie oznaczają, że sytuacja od razu się poprawi. Zanosi się na dłuższy proces i trudno tu być prorokiem. Tym bardziej, że wiele osób już deklaruje swą niechęć do zaszczepienia.

Gdyby można było koronawirusa opisać w kategoriach ludzkich lub zwierzęcych, sprawa byłaby prostsza. Powiedziałbym, że to sprytna i przebiegła bestia. To jednak swoisty twór niczym koszmar z literatury lub filmów science fiction. Jest jednak realny i nieprzewidywalny. Działa według własnych zasad. Wciąż pozostaje wiele niewiadomych na jego temat. Nie wiadomo do końca, dlaczego niektórzy z zainfekowanych nawet o tym nie wiedzą, a inni wymagają specjalistycznej pomocy szpitalnej. Nawet wśród domowników jedni chorują, innym zaś, mimo że mają z nimi codzienny kontakt – udaje się uniknąć zachorowania. Nie wiadomo też, jak szybko groźny wirus mutuje i stanie się odporny na szczepionki. Czy potrzebne będą kolejne i kolejne. Tego rodzaju pytań i wątpliwości jest wiele.

Na szczęście, nie samą pandemią żyjemy, chociaż zajmuje ona wiele miejsca w życiu każdego z nas oraz w centrum uwagi Ministerstwa Zdrowia i decydentów odpowiedzialnych za stan zdrowia w naszym kraju. Równie ważne, jak sprawy zdrowia Polaków, jest prawidłowe funkcjonowanie państwa. Choć dane makroekonomiczne za trzy kwartały bieżącego roku nie są tak złe, jak niektórzy analitycy przewidywali jeszcze niedawno. Wypadamy nieźle na tle całej UE, zwłaszcza strefy euro, gdzie PKB w całym roku 2020 spadnie o 7,8%. My zaś – jeśli wierzyć oficjalnym źródłom – pozostajemy w gronie państw stosunkowo najlepiej radzących sobie z kryzysem i odnotowujących niewielkie spadki: Litwą, Irlandią i Szwecją. Mimo niezłej sytuacji u nas, niektóre branże ucierpiały bardziej niż inne i wymagają pomocy. Dotyczy to m.in.: gastronomii, turystyki, handlu, usług. Warto zauważyć, że wiele firm znakomicie poradziło sobie z pierwszą falą pandemii i zdobyło cenne doświadczenie, pozwalające poradzić sobie z drugą i ewentualnie kolejnymi.

Żeby jednak odejść od nieco ciężkich tematów, chcę zwrócić uwagę na pozytywne aspekty mijającego właśnie roku, szczególnie dla warszawiaków. Otóż będziemy mieli nowy most na Wiśle – most Południowy. Trudno powiedzieć, kiedy nastąpi otwarcie, ale sam most jest na ukończeniu. Trwają jeszcze roboty wykończeniowe, robione są drogi dojazdowe, budowana jest niezbędna infrastruktura, porządkowane są tereny wokół inwestycji. Miałem już okazję spoglądać z niego na królową naszych rzek, a przede wszystkim na wschodni brzeg, który wydaje się teraz bliższy niż w czasie, kiedy mostu nie było. To most oczekiwany nie tylko przez mieszkańców stolicy.

Nawet w czasie pandemii można więc czymś się pocieszyć.

Wróć