Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Z Microsoftem pod rękę

22-04-2020 21:58 | Autor: Maciej Petruczenko
Z dyrektor Wiolettą Krzyżanowską o szkole online.

MACIEJ PETRUCZENKO: Jak kierowana przez panią Szkoła Podstawowa nr 323 im. Polskich Olimpijczyków daje sobie radę w czasie zarazy?

WIOLETTA KRZYŻANOWSKA: Początki były bardzo trudne, ale udało nam się ruszyć z podstawą programową. W sytuacji, gdy budynek szkolny musi być zamknięty, trzeba było przejść – podobnie jak inne szkoły – na system kształcenia zdalnego, na którego uruchomienie mieliśmy zaledwie kilkadziesiąt godzin. Rodzice uczniów czekali, aż sobie z tym poradzimy. Powołałam od razu specjalną grupę roboczą i wspólnymi siłami zdołaliśmy przygotować na czas potrzebne materiały, by 25 marca wystartować z nauczaniem online. W szkole pracuje 120 nauczycieli w różnym wieku. Większość z nich to nie są informatycy, a mimo to wszyscy zdążyli przystosować się do prowadzenia lekcji z wykorzystaniem platformy Microsoft Teams oferowanej w usłudze Office 365. W szkole nastąpił zatem historyczny przełom.

Pandemia koronawirusa ma, jak widać, również dobre strony, bo udało się momentalnie wprowadzić nowoczesną formułę prowadzenia lekcji, która teraz stanie się zapewne chlebem powszednim. Skoro my, dziennikarze, również w „Passie” już dawno nawykliśmy do pracy online, to tym bardziej jest on właściwym rozwiązaniem na linii uczeń – nauczyciel...

Na pewno jest to pod wieloma względami korzystne rozwiązanie. Dzięki kamerce i mikrofonowi prowadzący lekcję może obcować z uczniem twarzą w twarz i niejako ucho w ucho, więc jest zachowany niezbędny kontakt osobisty. W porównaniu z tradycyjnymi lekcjami jest tylko taka różnica, że online one nie mogą trwać aż 45 minut, lecz muszą być o wiele krótsze. Dziecko uczy się przecież 6-7 różnych przedmiotów, a ze wzglęedów zdrowotnych nie powinno mieć wielogodzinnych sesji przy komputerze. Dlatego lekcja toczy się przez 10-15 minut, a resztę uczeń załatwia na czacie albo już bezpośrednio w zeszycie. W wyższych klasach, siódmej-ósmej, lekcje online trwają do półtorej godziny. Co ciekawe, w prezentowaną tematykę chętnie dają się wciągać ich bierni uczestnicy, rodzice. Gdy niedawno w trakcie lekcji języka polskiego tematem były rymy, jeden z rodziców, zachęcony wykładem nauczyciela, sam napisał wiersz. Rodzice zauważają ciepły stosunek nauczycieli do dzieci podczas lekcji online. Przy tej formule kształcenia rodzicielskie uwagi są zresztą chętnie przyjmowane. Mnie, jako dyrektorowi szkoły, szczególnie zależy, żeby widzieć w dziecku nie maszynę do odrabiania lekcji, ale po prostu drugiego człowieka. Takie podejście przynosi o wiele lepszy efekt dydaktyczny. A przy kształceniu online między uczniem i nauczycielem wytwarza się swoisty, zupełnie nowy savoir vivre i ta internetowa etykieta bardzo korzystnie wpływa na prowadzenie lekcji.

Również lekcji religii i etyki?

Jak najbardziej. Tu nie ma żadnej różnicy. Wszyscy musimy przecież pracować za pośrednictwem internetu. A powiem jeszcze, że w tym trybie pracują także specjaliści, psycholog czy też ktoś, kto zajmuje się dziećmi dotkniętymi zespołem Aspergera. Poprzez internet prowadzone są pozalekcyjne zajęcia dodatkowe. A i nauczyciele wychowania fizycznego nie próżnują, pokazując, jak można pewne ćwiczenia wykonywać w domu, skoro obiekty sportowe są niedostępne. W trybie internetowym prowadzi zajęcia nawet pani organizująca szkolny chór. Ze zrozumiałych względów Rada Pedagogiczna też musi obradować online.

Przypuszczam, że i w pani szkole występuje problem dzieci, które nie mają w domu komputerów albo wystarczająco szybkiego internetu...

W stosunkowo niewielkim stopnu wprawdzie, ale istnieje i ten problem. Szkoła trochę pomogła takim dzieciom, bowiem już dużo wcześniej pozyskaliśmym od Urzędu Dzielnicy Ursynów około 20 używanych komputerów w bardzo dobrym stanie. Stanowiły one u nas zapas sprzętowy, który natychmiast wykorzystaliśmy, udostępniając je uczniom, którzy nie mają komputera w warunkach domowych. Czasem zresztą nie chodzi o sam brak, tylko o to, że ze sprzętu musi korzystać kilkoro rodzeństwa, a do tego dochodzą zwykle rodzice wykonujący pracę zawodową online. To jest w tej chwili problem ogólnopolski. Ministerstwo Edukacji Narodowej w porozumieniu z Ministerstwem Cyfryzacji przekazało miastu stołecznemu Warszawa raptem 100 tysięcy złotych na zakup sprzętu komputerowego dla szkół. Ale ta suma niewiele znaczy. Potrzeba bowiem aż 23 000 komputerów, więc chodzi o miliony złotych. Wiem, że w skali całego kraju wiele szkół nie przeszło jeszcze podstawowego procesu cyfryzacji i nie mają nawet elektronicznych dzienników lekcyjnych. Ja akurat mogę być jako dyrektor bardzo zadowolona, ponieważ zgodna współpraca zespołu pedagogicznego i rodziców pozwoliła na błyskawiczne wprowadzenie zdalnego systemu nauki. Dziękując wszystkim za to, umieściłam na szkolnych oknach napis: Zawsze razem – szkoła online.

Niestety, z uwagi na pandemię, zatrzymanie życia gospodarczego i coraz większe bezrobocie – nastanie okres powiększającej się biedy i w szkole da się to odczuć...

Na razie robimy, co możemy, żeby pomóc dzieciom, których rodziny znajdują się w trudnej sytuacji materialnej. Już od czwartku 23 kwietnia zaczniemy im dostarczać paczki żywnościowe.

Dziękuję za odsłonięcie szkolnych kulis w smutnym czasie pandemii i przepraszam, że w tych warunkach musieliśmy z konieczności rozmawiać na odległość.

 

Wioletta Krzyżanowska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 323 im Polskich Olimpijczyków przy ul. Hirszfelda na Ursynowie. Znana z wprowadzania innowacji w kształceniu, w 2016 wypróbowała model, w którym dzieciom nie zadawano prac domowych. Wielka miłośniczka sportu. Sama lubi pobiegać w Lesie Kabackim, a do pracy – przy dobrej pogodzie – najchętniej jeździ rowerem.

Wróć