Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Z kogo spadła maska

29-04-2020 21:58 | Autor: Tadeusz Porębski
W okresie zaledwie sześciu tygodni zanotowano ponad 26 mln bezrobotnych w USA i spadek ceny amerykańskiej ropy naftowej poniżej zera (do minus 37,6 USD za baryłkę), co oznacza, że producenci skłonni są dopłacać odbiorcom, byle tylko pozbyć się wydobytego już surowca. Czy państwo rozumieją coś z tego? Bo ja nie. Bez wojny jądrowej, krachu na giełdzie, globalnego zagrożenia wulkanicznego, czy uderzenia w Ziemię meteorytu - giganta, gospodarka najpotężniejszego państwa świata wali się w kilka tygodni niczym domek z kart. Czyżby jedynym sprawcą zniszczeń była odmiana wirusa zwykłej grypy?

Zawsze wierzyłem w statystyki, bo według mnie tylko z nich bije prawda. Pokusiłem się więc o procentowe (w przybliżeniu) wyliczenie zachorowalności i śmiertelności w Polsce spowodowanych koronawirusem, choć wielu patologów zarzeka się, że nie mieli jeszcze do czynienia z nieboszczykiem zabitym bezpośrednio przez Covid-19. I co się okazuje? Biorąc na liczydła trzy wartości w zaokrągleniu: 38 mln (wielkość populacji w Polsce), 11 tys. (liczba zdiagnozowanych chorych) i 600 (liczba zgonów wywołanych przez koronawirusa) wychodzi, że jest to zero i dwa miejsca po przecinku procenta. Tak łagodna (ujmując rzecz generalnie) odmiana wirusa grypy pustoszy gospodarkę całego świata? Przepraszam – oprócz chińskiej, która ma się dobrze, a będzie miała się jeszcze lepiej.

A może to nie wirus obnażył słabość systemu opartego na neoliberalnym kapitalizmie? Może on jedynie zdarł maskę z rozwijającego się raptem od kilku stuleci systemu gospodarczo-politycznego, pokazując jego prawdziwe oblicze – nieposkromioną pazerność, postępującą pauperyzację szerokich mas ludzkich, złodziejstwo, fikcję i oszustwo na każdym kroku? Może świat uzyskał kolejny dowód na to, że neoliberalny kapitalizm działa wyłącznie na rzecz małej grupy osób, właścicieli skoncentrowanych aktywów, którzy dzięki posiadanym zasobom oraz przewagom w społeczeństwie ciągle pomnażają swój majątek kosztem innych, korzystając zwłaszcza z imaginowanej platformy w postaci „rynków finansowych”? Jak długo jeszcze będziemy rzucać grochem o ścianę, przypominając bez końca, że ledwie 2153 miliarderów jest w posiadaniu majątku większego niż 7,6 miliarda pozostałych mieszkańców naszej planety? Czy taki podział dóbr powinien obowiązywać na świecie w XXI wieku?

Jak statystyki, to statystyki. Jaki był w Polsce udział grup wiekowych w ogólnej liczbie zgonów z powodu Covid-19 według stanu na dzień 14.04.2020 r.? Grupa wiekowa do 29 lat (0 proc.), 30-39 (2,7 proc.), 40-49 (4,6 proc.), 50-59 (5,7 proc.), 60-69 (19,9 proc.), 70-79 (33 proc.), 80-89 (29,5 proc.), ponad 90 (4,6 proc.). To oznacza, że ofiarą koronawirusa padają przede wszystkim najsłabsi i najstarsi, osoby dotknięte chorobami wieku, zupełnie zapomniane przez państwo – nie tylko polskie. W amerykańskich, niemieckich i francuskich domach pomocy społecznej prawie jedna trzecia wszystkich zgonów związanych z Covid-19 przypada na ośrodki dla seniorów!

Te ośrodki to tykająca bomba, która właśnie eksplodowała, ujawniając wstydliwy fakt, że systemy opieki społecznej i medycznej w wielu krajach zamożnej Europy i USA stawiają przeciętnego seniora na szarym końcu kolejki do leczenia. Przetrwają najbogatsi, a nawet zarobią na epidemii, natomiast miliony schorowanych przeciętniaków, pozbawionych dostępu do poważnej opieki medycznej, walczą o przetrwanie i mrą jak muchy. Ubezpieczenia zdrowotne na Zachodzie i w USA są ekstremalnie drogie, niedostępne dla wszystkich, a rządy, np. w Polsce, wolą wydawać pieniądze na zbrojenia, zamiast reformować i dofinansowywać służbę zdrowia.

Moim zdaniem z Covid-19 coś jest nie tak. Pomijając fakty wymienione wyżej, wskażę kolejne wydarzenia, których także nie rozumiem. W wygłoszonym całkiem niedawno oświadczeniu ministra zdrowia maseczka miała być bezużyteczna w starciu z koronawirusem. Obecnie w cudowny sposób zmieniła swoje właściwości i stała się obowiązkowa. Ta sama maseczka. Jeszcze niedawno wejście do lasu było krokiem niebywale ryzykownym, więc plebs został z lasów przepędzony. Kilkadziesiąt dni później, kiedy liczba zakażonych zdecydowanie wzrosła, pobyt w lesie okazał się – o dziwo – zbawienny dla zdrowia. O co tu chodzi? Gdzie, do jasnej cholery, leży prawda? Pojęcia bladego nie mam, dlatego z każdym kolejnym dniem zmienia się mój punkt widzenia w odniesieniu do epidemii koronawirusa.

Od zawsze mam zaufanie do Skandynawów, bo to lud światły, zdyscyplinowany i kierujący się przede wszystkim pragmatyzmem. W Danii szybciutko opanowano panikę wywołaną przez Covid-19 i życie wróciło do normy. W Szwecji nie posunięto się do izolacji społeczeństwa, obowiązuje jedynie wydany w formie ustnej oficjalny zakaz rządu grupowania się powyżej 50 osób. Model szwedzki walki z epidemią to tzw. odporność stada na wirusa. Pojęcie to powstało na bazie obserwacji i polega na tym, że obecność w populacji osób uodpornionych przeciwko danej chorobie zmniejsza prawdopodobieństwo zachorowania na tę chorobę również osób nieuodpornionych. Nie mogąc rozprzestrzeniać się pośród osób na niego uodpornionych, patogen nie dociera do osób nieuodpornionych.

Szwedzi wyliczyli, że koronawirusem może zakazić się 1 procent populacji, czyli nieco ponad 100 tysięcy osób, a do szpitali trafi 17 tysięcy, z czego 5 tysięcy będzie potrzebować intensywnej opieki. Nie widać, by ktokolwiek w Szwecji zbytnio przejął się tą kalkulacją. Szwedzi tradycyjnie podeszli do problemu nader pragmatycznie, nie ukrywając brutalnej prawdy, iż gospodarka jest dzisiaj równie ważna jak zdrowie. Szwedzki rząd uznał, że liczba samobójstw po utracie dochodów i w wyniku recesji oraz inflacji może być dużo większa niż liczba zmarłych na Covid-19. Dlatego życie w tym kraju toczy się stosunkowo normalnie.

Jak w 100 proc. opanować epidemię koronawirusa? Podstawa to wyizolowanie wszystkich osób zakażonych i poddanie ich kwarantannie – z naciskiem na słowo „wszystkich”. Niestety, jest to niewykonalne, ponieważ mnóstwo osób zakażonych przechodzi Covid-19 bezobjawowo, więc nawet nie są poddawani testom na obecność wirusa. To powoduje, że nigdy nie będziemy wiedzieć, czy osoba, z którą akurat się kontaktujemy jest „czysta”, czy też zakażona koronawirusem, ale przechodzi chorobę bezobjawowo. Logika podpowiada zatem, że skoro nie ma żadnych możliwości, by zdiagnozować WSZYSTKICH zakażonych, większość wprowadzonych restrykcji zdaje się być psu na budę.

Mówi się, że każdy kolejny dzień zamrożenia polskiej gospodarki z powodu epidemii koronawirusa, to utracony miliard złotych. W porównaniu z Niemcami, Włochami, Francuzami, czy Skandynawami państwa naszego regionu to ubodzy krewni. Zachodnia gospodarka szybko dźwignie się z kolan, ponieważ dysponuje potężnym potencjałem produkcyjnym. My produkujemy może pół promila tego, co wytwarza Zachód – nie mamy własnej marki samochodu, ani nawet motocykla, a nawet tradycyjne polskie marki garmażeryjne (Krakus!) przejęli Chińczycy. Jesteśmy „Murzynem”, wynajmowanym do montowania konkretnych urządzeń z dostarczanych części.

W minioną środę rząd trochę odpuścił. Moim zdaniem, za mało. Logicznie rozumując i biorąc pod uwagę wymienione wyżej dane statystyczne, nadal powinny obowiązywać jedynie zakazy organizowania imprez masowych w halach i na zamkniętych stadionach, nabożeństw w kościołach z udziałem więcej niż 100 wiernych, imprez plenerowych powyżej 500 osób, imprez w pomieszczeniach restauracji z udziałem ponad 50 osób (bez tańców), dancingów oraz dyskotek. Wszystko inne powinno hulać, a maseczki niech idą do śmietnika, ponieważ do dzisiaj nie dostarczono nam twardego dowodu, że chronią przed czymkolwiek.

Wróć