Najtrudniejsze polskie (i nie tylko) słowa po raz kolejny rozbrzmiały w sali Ursynowskiego Centrum Sportu i Rekreacji przy ulicy Dereniowej. Z dyktandem zmierzyli się śmiałkowie z różnych części Polski. Tradycyjnie miłośnicy języka konkurowali ze sobą w kilku kategoriach: dzieci w grupie Młodzików, młodzież wśród Juniorów, a osoby o wykształceniu filologicznym, zajmujące się zawodowo językiem polskim oraz laureaci dyktand, w tym poprzednich edycji Ursynowskiego Dyktanda, w kategorii Ekspert. Pozostali dorośli uczestnicy brali udział w dyktandzie w kategorii Open. Z przygotowanym na ten rok tekstem zmierzyło się 241 osób.
Burmistrz Ursynowa Robert Kempa, zwycięzca X Ursynowskiego Dyktanda w kategorii VIP-ów, konkurował w tym roku ze znawcami ortografii w kategorii Ekspert. – Mój cel na dzisiaj to nie być najgorszym w swojej kategorii. Chociaż i tak wiem, że to będzie kompletna porażka – żartował, witając uczestników dwunastej edycji dyktanda i życząc im powodzenia.
Zgodnie z podejrzeniami weteranów Ursynowskiego Dyktanda, tekst w tej edycji – odbywającej się w roku 40. urodzin Ursynowa – poświęcony był właśnie naszej dzielnicy. W treści dyktanda znalazły się m.in. nawiązania do kolorów ursynowskiego nieba – „lapisu-lazuli”, błękitno perłowego, przypominającego „dziecięce bohomazy”, a także Kopy Cwila, którą można przejść „w poprzek i w skos”. Najwięcej trudności sprawiły jednak uczestnikom słowa w języku francuskim, w które obfitował tekst. Mimo to wszystkim udało się napisać go ze słuchu do końca (choć nikomu bezbłędnie).
Po przerwie kawowej i odpoczynku po zmaganiach z pułapkami polszczyzny i francuszczyzny nadszedł czas na tradycyjny punkt programu, czyli dyskusję o języku polskim z prof. Bralczykiem i doc. Majkowską. Językoznawcy odpowiadali na pytania publiczności, żartując z uczestnikami, dyskutując i – co również jest tradycją naszego dyktanda – przekomarzając się ze sobą. Z sali padły pytania m.in. o rodzaj nazwy rejonu Ursynowa (Olkówek czy Olkówka?), Starej Miłosnej, nazw mórz… Poruszono także temat ewolucji języka i tego, czy miłośnicy polszczyzny powinni używać gwary warszawskiej i promować ją. Profesor Bralczyk podsumował tę dyskusję słowami „Świat bez języka polskiego przetrwałby, ale byłby znacznie uboższy”.
A oto wyniki tegorocznych zmagań:
Kategoria „Open” (wszyscy uczestnicy Dyktanda)
1. Anna Płochocka – Mistrz Ortografii – Ursynów 2017 – mieszkanka Mińska Mazowieckiego
2. Tomasz Marcinkowski – Wicemistrz Ortografii – Ursynów 2017 – mieszkaniec Mokotowa
3. Tomasz Łada – Wicemistrz Ortografii – Ursynów 2017 – mieszkaniec Mokotowa
Kategoria „Juniorzy” (roczniki 1998-2003)
1. Krzysztof Mirowski – Mistrz Ortografii – Ursynów 2017 w kategorii „Juniorzy” – mieszkaniec Pragi Północ
2. Michała Krysiak – Wicemistrz Ortografii – Ursynów 2017 w kategorii „Juniorzy” – mieszkaniec Ursynowa
3. Maja Faszczewska – Wicemistrz Ortografii – Ursynów 2017 w kategorii „Juniorzy - mieszkanka Konstancina Jeziornej
Kategoria „Młodziki” (roczniki 2004 i młodsi)
1. Jan Opalski – Mistrz Ortografii – Ursynów 2017 w kategorii „Młodziki” – mieszkaniec Ursynowa
2. Łucja Wilkans – Wicemistrz Ortografii – Ursynów 2017 w kategorii „Młodziki” – mieszkanka Mokotowa
3. Hanna Szczerbińska – Wicemistrz Ortografii – Ursynów 2017 w kategorii „Młodziki” – mieszkanka Wilanowa
Kategoria „Ekspert” (kategoria honorowa)
1. Aleksander Meresiński – Mistrz Ortografii – Ursynów 2017 w kategorii „Ekspert” – mieszkaniec Kielc
2. Michał Gniazdowski – Wicemistrz Ortografii – Ursynów 2017 w kategorii „Ekspert” – mieszkaniec Ursynowa
3. Marek Szopa – Wicemistrz Ortografii – Ursynów 2017 w kategorii „Ekspert”
Oto treść naszego dyktanda:
Ursynowskie bloki w późnojesiennym słońcu to by mógł malować Marc Chagall. Użyłby świetlistożółtej ochry, błękitnoperłowgo koloru chalcedonu czy intensywnego lapisu-lazuli. Dla niejednego niemalarza to istny miszmasz(, – !.) (S) spotykany w dziecięcych bohomazach. Ale to arcyciekawe zestawienie barw, zresztą podobne zastosował Chagall w obrazie wiszącym w foyer frankfurckiej opery, a przedstawiającym postaci komedii (commedi) dell’arte. Niechby jakikolwiek bądź jego witraż czy fresk mógł cieszyć oczy ursynowian, np. w ekstrawysublimowanym, jasno oświetlonym wnętrzu kościoła Wniebowstąpienia Pańskiego, a nie tylko mieszkańców Metz czy Reims.
Wprawdzie Ursynów to nie Montmartre, gdzie znajduje się najwyższe wzgórze Paryża, ale przecież Kopa Cwila tylko ciut-ciut od niego niższa. Każdy prawdziwy ursynowianin przeszedł ją wzdłuż i wszerz, w poprzek i w skos.
No i gdzieżby na Montmartrze przetrwał ponadsześćsetdwudziestoletni dąb Mieszko?
Ursynów zresztą na francuszczyznę wydaje się uodporniony, dlatego nie znajdziesz tu architektonicznego kiczu à la Le Corbusier. Za to możesz podziwiać wpółukryty i częściowo zadaszony niby-pasaż nieopodal Domu Sztuki, gdzie fani shoppingu, bukiniści, a nawet skateboardziści czują się jak u siebie.
Tylko dobrze zorientowani wiedzą, że by posłuchać oldskulowego boogie-woogie czy w irlandzkim pubie zatańczyć gigue (giga, gigue’a), należałoby zajrzeć do Szyszki Chmielu („Szyszki Chmielu”).
Jakkolwiek by patrzeć, Ursynów to Francja-elegancja, kuszące, wpółsenne kafejki, dostatek połączony z estetyką. Niehonor tu nie zajrzeć.