Jechali w bydlęcych wagonach pod nadzorem sołdatów z NKWD, w nieludzkich warunkach, które trudno sobie wyobrazić (wystarczy poczytać pamiętniki zesłańców). Potem wieziono ich ciężarówkami, wysadzając na koniec w stepie przy kołku z numerem 3. Z tego kołka powstała osada Białojarka. Niby nic – miano – ale pod nim kryje się bezmiar tragedii i cierpienia. Nowe siedlisko zaczęło się od cmentarza…
Feliks Mostowicz przyszedł na świat w 1947 roku, gdy w Białojarce funkcjonował już kołchoz im. Frunzego. Śmierć Stalina zmieniła dużo w życiu mieszkańców. Mogli już opuścić osadę. Mostowicze przenieśli się do Czkałowa, potem do Krasnoarmiejska. Przed przyszłym artystą, którego talent zauważono już w szkole, otworzyła się szansa społecznego awansu. Ukończył Wydział Sztuk Plastycznych Instytutu Pedagogicznego w Omsku, mieście należącym do Federacji Rosyjskiej, gdzie wpływ azjatyckiej cywilizacji był znacznie mniejszy. Teraz mógł się poświęcić pracy artystycznej. Miał liczne wystawy m. in. w Moskwie, Kokczetawie, Ałma-Acie. Karagandzie. W 1971 roku został przyjęty do Związku Artystów Plastyków ZSRS. Do czasów „pierestrojki” mógł ze swojej twórczości utrzymać rodzinę. I nagle nastąpił upadek sowieckiej Rosji.
Dla artystów nastały ciężkie czasy. Wielu przestało zajmować się sztuką. Również Feliks Mostowicz znalazł się w trudnym położeniu, ale malować nie przestał. Dostrzegł, że nastąpiła „odwilż” i nareszcie będzie mógł tworzyć swobodnie to, co mu dawno na sercu leżało – obrazy z życia kołchozowego i wygnanych Polaków. Wszak dzieciństwo i wczesne młode lata przebiegły mu w Kazachstanie i azjatyckiej części Rosji, wśród ludzi o odmiennej kulturze i mentalności. Jego pamięć przechowała wspomnienia z tamtych czasów i zasłyszane opowieści w domu, od obcych, a szczególnie od jednego z zesłańców, oficera Wojska Polskiego z 1920 roku, z zawodu nauczyciela historii Polski, który uświadomił z jak dumnego narodu pochodzą jego przodkowie. Dzięki niemu artysta często myślał o nieznanej, dalekiej Ojczyźnie…
Niespodziewanie w latach dziewięćdziesiątych nadarzyła się okazja – rodzina zaczęła starać się o wyjazd do Polski. Trwało to aż pięć długich lat… Jak stwierdził Mostowicz, była to dla nich prawdziwa „droga przez mękę” – ale udało się!
W marcu 1996 roku, a więc blisko dwadzieścia lat temu, państwo Mostowicze zamieszkali na Ursynowie. Życzliwi ludzie pomogli im pokonać trudności aklimatyzacji. Feliks Mostowicz mógł dalej ilustrować obrazami swoją wędrówkę przez życie.
Niemało dokonał – oprócz wspomnianych miast miał wystawy w Weimarze, Warszawie, Szczecinie, Gdańsku , Poznaniu, Siedlcach, w Rydze i innych. Wartość jego twórczości została zauważona i doceniona. W 2002 roku został Kawalerem Orderu „Polonia Mater Nostra Est”, za wybitne zasługi dla narodu i państwa polskiego.
Prace na obecnej wystawie wyraźnie dzielą się na dwa rodzaje tematyczne. Pierwszy można nazwać retrospektywnym, drugi – aktualnym. Duże obrazy pierwszego cyklu są wykonane w technice olejnej. Ich treścią są sceny z życia kołchozowego zarówno rodzimej ludności, jak i zesłańców. Wiele z nich zawiera obok części realistycznej elementy posępnej, budzącej autentyczną grozę alegorii (w tym przypominają prace Artura Grottgera z cyklu „Polonia”, „Lithuania”). Tu inspiracją dla artysty były opowieści rodzinne, które w ten sposób zilustrował. Również w alegorycznych, choć wyrazistych obrazach przedstawił trudną drogę do tytułowego „kraju przodków” zamykając niejako ten okres swojego życia.
Drugi rodzaj tematyczny wystawy jest wyraźnie pogodniejszy i aktualny. Składa się z niewielkich prac wykonanych w specyficznej i trudnej technice akwarelowej. Ilustruje subiektywne postrzeganie krajobrazu dzielnicy przez artystę. Ursynów Feliksa Mostowicza, mieszkającego tuż przy Lesie Kabackim, jest zapisem jego obserwacji z długich, samotnych spacerów po okolicy w różnych porach dnia i roku. Widzimy zatem pejzaże zimowe, wiosenne, letnie i jesienne. Łatwo je rozróżnić choć kolory są stonowane. Ursynowskie bloki, jeśli już są, znajdują się zwykle na drugim planie, który jest tłem dla pierwszego ulubionego przez artystę – natury. Zwierzątka dzikie i domowe, drzewa w lesie i samotne to pierwszoplanowi bohaterowie jego akwareli. Pojawiają się też relikty dawnych wsi zachowane gdzieś między blokami. Domki, zagrody „ostańce” z przeszłości, gdy były tu pola uprawne, warzywniki, sady, pasieki – zaplecze badylarskie Warszawy.
Tę interesującą wystawę w Cytadeli, w Galerii Brama Bielańska, można obejrzeć do końca grudnia br. Jest czynna w tygodniu środa – niedziela w godzinach 10.00 – 17.00.