Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Wyścigowe triki na Służewcu...

13-06-2018 12:26 | Autor: Tadeusz Porębski
Wyhodowany we Francji czteroletni Fazza Al Khalediah nie zwalnia tempa. Niedzielny triumf w nagrodzie Ofira był ósmym z rzędu zwycięstwem tego wyjątkowo utalentowanego konia. Arabski ogier stał się gwiazdą ostatniej dwudniówki na Służewcu, usuwając w cień zwycięzców prestiżowych nagród Soliny i Iwna.

Fazza Al Khalediah nie ściga się, on po prostu deklasuje rywali, zwyciężając bez widocznego wysiłku o kilkanaście długości. Trener i właściciel zdecydowali się po raz pierwszy wypróbować ogiera za granicą. Występ we Włoszech da odpowiedź na pytanie, czy Fazza jest faktycznie tak dobry, czy też trenowane w Polsce araby są aż tak słabe.

Podopieczny trenera Borkowskiego to koń urodzony w purpurze. Jego ojciec Jalnar Al Khalediah (po legendarnym pustynnym ogierze Tiwaiq) święcił triumfy w najważniejszych gonitwach, był m. in. krótko drugi w słynnym Qatar Arabian World Cup (2000 m) rozgrywanym na paryskim torze Longchamp. Czas gonitwy 2:19.3 sek. pozornie nie kładzie na łopatki, jednak kiedy weźmie się pod uwagę fakt, iż wyścig rozegrany został na ciężkim torze, po wielodniowych ulewach, uzyskany czas można określić jako kosmiczny. Jalnar był w treningu u jednego z dwóch najlepszych trenerów koni arabskich na świecie, Jean-François Bernarda. Natomiast matka naszego Fazzy Al Khalediaha jest po ogierze Amer, ikonie w hodowli konia arabskiego czystej krwi. Mając tak znakomite geny Fazza może zawojować zagraniczne tory. Tak czy owak, w Polsce nie ma się z kim ścigać.

Służewiecka publiczność była mocno zawiedziona katastrofalnie słabym tempem gonitwy o nagrodę Iwna (2200 m), która jest najważniejszą próbą dla trzyletnich folblutów przed prestiżowym wyścigiem Derby w dniu 1 lipca. Zwyciężył trenowany przez Krzysztofa Ziemiańskiego Fabulous Las Vegas, który powtórzył swój sukces z majowej nagrody Rulera. Jednak czas gonitwy Iwna był aż o 4,9 sek. gorszy od czasu osiągniętego dzień wcześniej w nagrodzie Soliny przez klacz Akademię (2:17.6 sek.). Gonitwa o nagrodę Iwna powoli traci swój selekcyjny charakter i staje się polem dla najróżniejszych trenerskich trików. Od lat ciągnie się za tym wyścigiem fama, że koń, który wygra Iwno, nie istnieje w Derby. Dlatego wielu trenerów wierzących w przesądy stara się "chować" swoich podopiecznych w tej mającej status selekcyjnej próbie sił.

W niedzielę dosiadający Xawerego czeski dżokej Tomáš Lukášek wychodził wprost z siebie, by "schować" ogiera przed publicznością. Wpierw, mimo kiepskiego tempa, galopował w odstępie, co mu się w zasadzie nie zdarza, gdyż znany jest z ofensywnej jazdy. Natomiast na końcowej prostej bujał się w siodle na luźnym cuglu i podskakiwał, wytrącając konia z rytmu. Wnioski z tego przedstawienia są dla bacznych obserwatorów jednoznaczne.

Ostatnia dwudniówka na Służewcu obfitowała w gonitwy nagrodowe. W sobotę w nagrodzie Soliny (2200 m) wspomniana wyżej klacz Akademia nieoczekiwanie łatwo i w dobrym czasie ograła Jam Juliettę oraz faworyzowaną Santa Klarę. Dużą niespodzianką był triumf Umberto Caro w sprinterskiej nagrodzie Haracza (1400 m). Umberto jest jednym z najbardziej uniwersalnych folblutów w długiej historii Służewca, bowiem znakomicie radzi sobie tak w sprintach, jak i w wyścigach dystansowych. Pod nieobecność dominującego ostatnio na torze ogiera Bush Brave, który odniósł ciężką kontuzję i nie będzie już ścigał się w tym sezonie, nagroda Widzowa (2400 m) padła łupem rewelacyjnie biegającego Magnetika ze stajni Macieja Janikowskiego. W pokonanym polu znaleźli się Largo Forte, Height of Beauty oraz Design.

Podsumowanie wiosny na Służewcu można wyrazić w kilku słowach – dominacja koni trenowanych przez Macieja Janikowskiego. Stajnia jest w tak wysokiej formie, że wygrywają nawet reprezentujący ją autsajderzy (m. in. Fleshmob), a debiutanci, jak na przykład młody arab Dragon, gromią rywali mających za sobą wyścigowe przetarcie. Owocuje solidnie przepracowana zimowa przerwa. Jednak najważniejsze są Derby. Trener Janikowski wystawia dwa konie: irlandzkiego chowu Cape Ducato i francuskiego Silver Bee. Ten drugi chyba ma w Derby mniejsze szanse, ponieważ rodzice ogiera nie ścigali się na długich dystansach. Natomiast ojciec Cape Ducato wygrał włoskie Derby. Tak czy owak, pierwszym faworytem tegorocznej Błękitnej Wstęgi będzie dla widzów Fabulous Las Vegas, który odniósł kilka spektakularnych zwycięstw i pokazał, że jest koniem klasowym.

Jednak Derby od dziesiątek lat rządzą się własnymi prawami. Przegrywali ten prestiżowy wyścig nie tacy faworyci jak Fabulous Las Vegas, przypomnieć można choćby takie znakomitości wyścigowe jak Bostella, Pawiment, czy zjawiskowy Dixieland. W niedzielę 1 lipca należy naszym zdaniem zwrócić baczną uwagę na mało liczone konie z Wrocławia, szczególnie na bardzo silnego i mającego dystansowy "papier" ogiera Valley Pride oraz na klacz Fée Bonne. Mocno podejrzany jest legitymujący się wybornym rodowodem Gardemarin, z pozoru przeciętniak, dla którego im dalej, tym lepiej. Faworytem "Passy" pozostaje Xawery.

Wróć