Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Wypatroszyć polskiego leszcza

26-08-2015 21:31 | Autor: Tadeusz Porębski
Zagraniczni bankierzy w prywatnych rozmowach przyznają, że absolutnie nie są w stanie zrozumieć jak można dać się tak rżnąc jak Polacy, przy pełnej akceptacji najwyższych czynników państwowych od premiera, prezydenta, po urzędy skarbowe – twierdzi Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK, w rozmowie z miesięcznikiem „WPIS”. To smutne, ale niestety prawdziwe. Polska po transformacji ustrojowej to raj dla oszustów, kombinatorów podatkowych i zwykłych złodziei.

Oszustwo i złodziejstwo spotyka się dosłownie na każdym kroku. Oszukują nas w bankach, sklepach, taksówkach, na lipnych wyższych uczelniach, w biurach podróży, na kolei, u deweloperów, w miejscu pracy, słowem - gdzie tylko postawimy stopę. Najgorsze jest to, że państwo nie daje nam żadnej ochrony przed oszustami. Prawo jest dziurawe i zbyt liberalne dla przestępców. Ostatnio słyszę, że w Nevadzie ktoś został natychmiast aresztowany i osądzony za to tylko, że podczas słownej sprzeczki kogoś odepchnął. W tym stanie USA bowiem każdy, najmniejszy nawet akt fizycznej agresji karany jest bezwzględnym więzieniem. Bardzo mi się podoba takie podejście.

Nad Wisłą jak masz łeb na karku możesz naprawdę bardzo dużo i nie musisz liczyć się z odpowiedzialnością karną. Najlepszym przykładem jest sławetny asesor komorniczy, który zabrał traktor Bogu ducha winnemu rolnikowi i od ręki sprzedał sprzęt po mocno zaniżonej cenie. Po naporem mediów facet został zwolniony z pracy, ale odpowiedzialności karnej za kradzież nie poniósł. Żadnej odpowiedzialności nie poniósł także jego pryncypał komornik, choć tego typu złodziejski sztos zdarzył się w jego kancelarii nie po raz pierwszy. A przecież była to ewidentna kradzież, na dodatek w asyście policji. I nic! Po prostu w głowie się nie mieści, że coś takiego mogło wydarzyć się w kraju zrzeszonym w UE, w majestacie prawa. A jednak... W przestępczej nomenklaturze słowo oszustwo zastępuje się eufemistycznym określeniem "wypatroszyć leszcza", czyli frajera. Jesteśmy patroszeni w skali masowej, a państwo śpi. Ale czego żądać od państwa, skoro państwowi urzędnicy ze skarbówki puścili już z torbami tysiące ludzi, jak się później okazywało - niewinnych.

Dlatego nie mogę powiedzieć, że jestem wielkim patriotą. Może tylko średnim albo wręcz małym, bo państwo niewiele mi daje w zamian za moje podatki. Cóż to za państwo, które pozwala zdychać chorym ludziom, bo jakiś lek nie jest refundowany? Czy jest coś gorszego dla świadomości człowieka niż sytuacja, kiedy wiesz, że istnieje gdzieś lek, który może uratować ci życie, ale jest on dla ciebie nieosiągalny, ponieważ bardzo drogo kosztuje, a państwo umywa ręce? Te zbiórki pieniędzy dla dotkniętych ciężkimi chorobami dzieciaków, ta ogólnonarodowa żebranina, aby wysłać dziecko do USA na operację i uwolnić je wreszcie od straszliwego bólu. Państwo nie da 6 milionów zł na operację, trzeba za pośrednictwem mediów uprawiać żebraninę. Ale 130 miliardów złotych na m.in. potrzebne niczym łysemu grzebień łodzie podwodne jest w budżecie państwa zabezpieczone. Żaden kraj na świecie - poza hegemonami USA, Chinami i Rosją - nie przeznaczył tak gigantycznych pieniędzy na zbrojenia jak Polska. To żenujące i nieetyczne, że pozwala się zdychać ludziom z powodu braku środków na specjalistyczne leczenie, rezerwując jednocześnie górę pieniędzy na zbrojenia.

Nie sądzę, abym doczekał chwili kiedy państwo weźmie twardą ręką za mordę oszustów, którzy w większości bezkarnie łupią Polaków. Pilnie potrzebny jest katalog restrykcyjnych kar tak pieniężnych, jak i długiego pozbawienia wolności dla tych, którzy uważają resztę społeczeństwa za dojną krowę. Nie będzie to łatwe, bo - jak wyżej - z oszustwem i złodziejstwem stykamy się na każdym kroku. To plaga społeczna, której władza powinna wreszcie wydać wojnę na śmierć i życie. Każdy kto oszukuje musi mieć świadomość, że drogo za to zapłaci. Zaczynając od handlarza jajami na targowisku informującego, że oferuje jaja pochodzące od kur z wolnego wybiegu, podczas gdy w rzeczywistości jest to chów klatkowy, aż po rekinów finansjery takich jak właściciel złodziejskiej firmy Amber Gold, czy ostatnio mecenasa Marcina D.

Jednak często ludzie sami są sobie winni. Jedni padają ofiarą własnej pazerności, jak w przypadku Amber Gold, inni własnej bezmyślności, jak np. oszukani metodą "na wnuczka". Na ludzkiej pazerności bazują m.in. wielkie sieci handlowe oferując lipne przeceny. Ostatnio trafiłem na markowe wino po dosyć korzystnej cenie z informacją, że jeśli je kupię drugą butelkę otrzymam za 10 zł. Kasjerka jakby nigdy nic policzyła mi obie butelki po takiej samej cenie. Pytam o widniejące na półce info o promocji: - Tak, ale promocja skończyła się o północy. Zrobiłem awanturę i zostawiłem trefny towar. Właściwie nie ma dnia, abym gdzieś nie wywołał awantury, bo nie mogę pogodzić się ze złodziejstwem, niechlujstwem, czy arogancją. W końcu wcześniej zdechnę przez tych sukinsynów. Widać taki mój los.

Wczoraj oglądam TVP Warszawa i w śmiech. Kolejny deweloper miesza ludziom w głowach oferując mieszkania na luksusowym osiedlu w Starej Miłosnej, "tylko 30 minut od centrum Warszawy". Chyba helikopterem Apache, lub między 2 a 4 nad ranem. Producent suplementów diety, w lwiej części bezwartościowego badziewia, bajeruje, że jego specyfik oparty jest na oleju z wątroby rekina. Akurat... Rekiny od lat są pod ścisłą ochroną. Mokotowski hotel Rejtan informuje na banerze zawieszonym u zbiegu Rakowieckiej i Al. Niepodległości, że "z tego miejsca dociera się do nich w 1 minutę". Chyba motolotnią przy sprzyjających wiatrach. Aż w 13 proc. z badanych partii czekolady brakowało informacji o zawartości masy kakaowej i tłuszczów roślinnych. Banany w galaretce oblane gorzką czekoladą w rzeczywistości nie zawierały bananów, w czekoladzie nadziewanej kawą i whisky nie było kawy, zaś poziomkowe biszkopty z galaretką w czekoladzie zamiast poziomek miały w sobie sok jabłkowy i aromat.

Z raportu NIK wyłania się zatrważający obraz rynku paliw, na którym klienci detaliczni są oszukiwani na większości stacji, płacąc zdecydowanie więcej niż wynikałoby to z ilości rzeczywiście zatankowanego paliwa. Co więcej, instytucje państwowe odpowiedzialne za ochronę konsumentów kontrolują tak niewielką ilość stacji, iż złodzieje mogą czuć się całkowicie bezkarnie. W Polsce rządzą duże grupy finansowe i duże koncerny zagraniczne, które traktują osoby zarządzające tym teoretycznym państwem niczym marionetki. To, że nasze państwo to "ch..., dupa i kamieni kupa" ujawnił konstytucyjny minister polskiego rządu pan Bartłomiej Sienkiewicz. Naprawdę - nic dodać, nic ująć. 

Wróć