Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

WY BĘDZIECIE TU ŻYĆ

04-08-2015 12:40 | Autor: Andrzej Celiński
Zacznę od tego, co wkurza czytelników. Od dobrego słowa o Polsce. Nie jakiejś mitycznej sprzed wieków, ale współczesnej, naszej, na co dzień przez nas doświadczanej. Nie bym akurat musiał wkurzać. Szczery jestem na ogół. Ale masochistą nie jestem. W polityce inaczej niż w greckiej logice – z nieprawdy nie może być prawdziwych wniosków. Marksiści nie byli na ogół za bardzo biegli w arystotelesowskiej logice. A ci, którzy biegłość wykazywali, i tak logiki raczej nie lubili. Mieli bowiem własną logikę. Przegrali. Może dlatego?

Tyle razy rzucano we mnie błotem. Od szkoły. Od liceum. Pół wieku! Ponad ustrojami. Przeżyję i ten hejt. Macie hejterzy współcześni właściwych sobie poprzedników. Tacy sami jesteście jak Walichnowski, Gontarz i inni z esbecji w komunie. Tacy sami. Ktokolwiek wam płaci. Wszystko jedno czy Moskal, czy PiS. I za jakie skokowe pieniądze. Jesteście ich warci. Hejtujcie. To, co tak was wkurza, to jest jak mantra ważne zdanie: POLSKA MA NADZWYCZAJNY CZAS. Nie miała takiego od trzech i pół wieku. Trzeba mieć miarę, żeby to zrozumieć. I trochę wiedzy. I kilka komórek. Mózgu.

Polska sama na ten nadzwyczajny czas zapracowała. My, koledzy, zapracowaliśmy. Było nas wielu. Ale nie wszyscy spośród was między nami byli. Prawda?

Choć ten czas to jednak bardziej dar BOGA niż wynik jakiejś nadzwyczajnej przebiegłości Polaków. Mieliśmy świetnych liderów. Chcecie nazwisk? Proszę: Wałęsa, Wyszyński (w późnych Jego latach), Geremek, Kuroń, Mazowiecki, Michnik, Edelman, Osiatyński, Borusewicz. Których zresztą polskim narodowym odwiecznym obyczajem polska swołocz potem opluła. Swołocz spod znaków znanych. Katolickich. Narodowych. Pisowskich.

Po to, by MALI mogli być WIĘKSZYMI.

Piszę o Jarosławie Kaczyńskim. I o całej sforze polskich katolickich biskupów. Z Kalisza, Przemyśla, Warszawy-Pragi, Poznania, a swego czasu i Kielc. Piszę też o mediach. Także tych „ambitnych”. Pluły, a potem się dziwiły rezultatom. Bardzo zabawne.

Się złożyło.

Przede wszystkim upadająca Rosja Sowiecka. Europa brzemienna wtedy sukcesami. I Ameryka na polskie szczęście już po Wietnamie, wolna dla myślenia o polityce globalnej. Na powrót rozumiejąca, że Europa to wartość. Choć wiem, jak w Polsce mało kto (bo rozmawiałem z ówczesnymi wielkimi w Stanach), jak trudno się tam w Waszyngtonie przebijała prawda o SOLIDARNOŚCI. Prawda Wałęsy. Prawda Kuronia. Czyli, tak naprawdę, prawda KURONIA i POPIEŁUSZKI. Dwóch świętych swoich niejako instytucji. Które, obie, ich odrzuciły. Nie piszę więcej o tym ich odrzuceniu. Prawda jest okrutna. I dla Kościoła, i dla Adama Michnika. Myślę najpierw o SOLIDARNOŚCI i o KOŚCIELE KATOLICKIM. Jedno i drugie na koniec sprzeniewierzyło się. Wierni okazali się mniej istotni od przywódców. Kuronia i Popiełuszkę odrzucili. Na tyle, na ile mogli. Szczęśliwie nie do końca mogli. Bo pozostali jednak wierni. Poza swoimi biskupami.

Kuroń: „Nie palcie komitetów, organizujcie się w komitety”.

Popiełuszko za św. Pawłem: „zło dobrem zwyciężaj”.

Dobry Boże! Kto dzisiaj rozumie sens tych słów?

Kuroń mówił: od nienawiści do ONYCH, ważniejsza WŁASNA perspektywa. Którą trzeba samemu wypracować. Ksiądz mówił: nie poddawajcie się nienawiści. Tylko dobro może być skuteczne. TO SAMO MÓWILI.

Aż skóra cierpnie, kiedy się myśli co by było, gdyby ONI DWAJ jeszcze żyli. W dobie super katolickich biskupów i super chrześcijańskich polityków.

Więc: POLSKA MA NADZWYCZAJ DOBRY DLA SIEBIE CZAS.

 I ten czas właśnie marnuje. Polacy wybrali marność.

Co mam powiedzieć? ONI? MY?

Ta polityka nie ma sensu. Ona dzieli co najwyżej pieniądze. Nic nie tworzy. Jest jałowa. Jak chyba nigdy w historii Polski.

Wróć