Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Wszystkie sprawki Warszawki...

09-09-2020 21:00 | Autor: Maciej Petruczenko
Miarą sprawiedliwości nie może być większość głosów – taki pogląd wiele lat temu zapezentował niemiecki poeta i filozof Johann Christoph Friedrich von Schiller (1759 - 1805). Tym samym podważył niejako sens ławy przysięgłych w sądach i polityczny system demokracji, a złośliwi mówią, że po prostu przewidział, co się będzie działo w polskim Sejmie od 2015 roku.

No cóż, słuszność każdego twierdzenia bywa względna. Można wszak dokonać historycznej paraboli i wywieść, że z wypowiedzianych na łożu śmierci słów żyjącego na przełomie XVIII i XIX wieku innego poety niemieckiego – Johanna Wolfgana Goethego („Więcej światła!) – Włodzimierz Iljicz Lenin wywiódł pamiętne hasło: komunizm to władza rad plus elektryfikacja kraju. Ale można też sobie zażartować, przywołując kolejnego myśliciciela niemieckiego – Karola Marksa, który doszedł do wniosku, iż „byt określa świadomość” i przewidział tym samym, jak w 2020 zagłosują posłowie Sejmu RP w sprawie podwyżki swoich uposażeń.

Jeden z nich, niedawny wicepremier, również bardzo lubiący filozofować Jarosław Gowin bodaj jako pierwszy przyznał, że choć haruje na różnych frontach, to mu się miesięczny budżet nie spina. Jak widać zatem, dola naszych wybrańców ludu jest naprawdę ciężka i jeśli lud to w końcu zrozumie, to może zrobi składkę na dofinansowanie tych biedaków.

Na razie jednak posłowie mogę mieć na głowie inne zmartwienie. Wygląda bowiem na to, że będą musieli przegłosować ewentualny podział Mazowsza na dwa odrębne województwa: bogatą aglomerację warszawską i otaczający ją wianuszek mazowieckiej bidy z nędzą. Zdaniem wtajemniczonych ma to być kolejny krok zmierzający do poskromienia nielubiącej obecnych władców Polski „Warszawki”. Wprawdzie kopniaka placowi Bankowemu ma dać tak naprawdę Nowogrodzka, ale formalnie rzecz biorąc, pójdzie to na konto Wiejskiej – czy to się komuś podoba, czy nie.

Na samą myśl o takiej wolcie samorządowcy łapią się za głowę, zdając sobie sprawę, że może ona posłużyć osiągnięciu celów politycznych rządzącej partii, jednocześnie jednak wprowadzając straszliwy chaos administracyjny, gospodarczy, a przede wszystkim finansowy. Poza wszystkim zaś podział tego regionu oznaczałby niebywały wzrost liczby „książąt mazowieckich”, czyli urzędników wszelkiej maści.

„Gazeta Wyborcza” w swoim wydaniu stołecznym wyzłośliwiła się już dwa razy w reakcji na pogardliwe określenie „Warszawka”, wypowiedziane przez prezydenta RP Andrzeja Dudę. No i redakcja z Czerskiej sporządziła mapę miasta z nowymi nazwami dzielnic i poszczególnych osiedli. Idąc tropem zdrobnienia, redaktorzy zamienili Mokotów na Mokotówek, Czerniaków, na Czerniakówek, Ursynów na Ursynówek, Śródmieście na Śródmieściątko – itd., itp. Andrzejowi D. i jego politycznym komilitonom może się wydawać, że warszawiacy to zbiór jakichś szemranych typów, sypiących piasek w tryby dobrej zmiany. Godnych zatem jak najsurowszego ukarania. Co ciekawe jednak, gdy mamy kolejne rocznice wybuchu Powstania Warszawskiego 1944, prezydent Duda bynajmniej nie wyraża się o mieszkańcach stolicy pogardliwie.

Być może, kiedyś napisze dysertację naukową na temat wyższości Krakówka na Warszawką, ale na razie mógłby chociaż poprzeć remont nieco podniszczonej już kolumny króla Zygmunta III Wazy na placu Zamkowym. Chyba że pomnik tego monarchy obecnemu prezydentowi niemiły, skoro Zygmunt w roku 1609 opuścił Krakówek, przenosząc się do centralnie położonej Warszawki, czyniąc ją faktycznie stolicą Polski. Ponoć bezpośrednim powodem stopniowych przenosin na Mazowsze był pożar Wawelu w 1595 roku. Może więc związany rodzinnie z Krakówkiem prezydent zainicjuje teraz rundę rewanżową, proponując, by w związku z awarią oczyszczalni ścieków Czajka stolica powróciła pod Wawel? Razem z kolumną Zygmunta, rzecz jasna. Dziesięć lat temu zresztą mieliśmy jakby wstęp do takiej roszady, gdy nastąpił pochówek prezydenta RP, byłego mera Warszawy – na Wawelu...

Kwestia ewentualnego podziału Mazowsza z jednej i kolejna już awaria Czajki – z drugiej strony to będą zapewne dwa najbardziej dyskutowane problemy stołeczne w najbliższych miesiącach. Wspólnym mianownkiem tych drażliwych zagadnień jest bez wątpienia zapach. W obu wypadkach bowiem z całą pewnością coś śmierdzi, a w każdym razie – brzydko pachnie. Jeśli chodzi o Mazowsze, to można by Warszawkę jeszcze bardziej upokorzyć, czyniąc stolicą tego regionu na powrót Płock. Bardzo by to pasowało do obecnego układu gospodarczo-politycznego, w którym kluczową role odgrywa Orlen, czyli niegdysiejsza Petrochemia. Przy okazji dokonałoby się istotnych wzmocnień drużyny piłkarskiej Wisła w tym zasłużonym grodzie, najstarszym mieście Mazowsza. Piszę o tym nie bez kozery, bowiem pod datą 10 września widnieje istotne święto – Dzień Polskiego Piłkarza. Upamiętnia on zdobycie w 1972 roku w Monachium złotego medalu olimpijskiego przez naszą reprezentację z Kazimierzem Deyną na czele, a także pamiętny triumf nad narodową drużyną Holandii (4:1 w 1975 w Chorzowie).

Wszystko – jak widać – składa się wprost idealnie. Czas przecież, żeby Wisła Płock przejęła wreszcie tytuł mistrza Polski od Legii Warszawa, splamionej aliansem z nielubianym przez obecną władzę państwową TVN i grającej na stadionie, który wraz ze swymi poplecznikami sprezentowała klubowi z Łazienkowskiej jeszcze bardziej nielubiana Hanna Gronkiewicz-Waltz, wieloletnia zarządczyni miasta.

Sentymenty i resentymenty trzeba będzie wszakże odłożyć na bok, jeśli podział województwa mazowieckiego stanie się faktem. Stowarzyszenie Metropolia Warszawa przypomina, że aż 87 procent idące na podatek CIT generuje sama stolica i okołowarszawskie powiaty, a reszta Mazowsza zaledwie 13 procent. Czy warto więc skazywać biedę na samostanowienie?

Wróć