Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Wspaniały koncert u bł. Władysława z Gielniowa

08-05-2019 21:34 | Autor: Bogusław Lasocki
Po raz kolejny kościół pod wezwaniem błogosławionego Władysława z Gielniowa na Ursynowie stał się również świątynią pięknej muzyki. W niedzielę 5. maja, dokładnie w dzień dwóchsetnej rocznicy urodzin Stanisława Moniuszki, mieszkańcy Ursynowa mieli możliwość wysłuchania utworów naszego wybitnego kompozytora.

Autentyczną ucztę muzyczną zapewniła ursynowianom Orkiestra Kameralna Filharmonii Narodowej pod kierownictwem artystycznym Jana Lewtaka . Z grona wykonawców instrumentalnych, wśród których znalazł się sam Jan Lewtak, świetny interpretator muzyki skrzypcowej, należy wymienić: Piotra Lisa – obój, Marię Lewicką – flet, Grzegorza Wołczańskiego – klarnet. Całość uświetniał wspaniały bas Wojciecha Gierlacha, laureata licznych międzynarodowych konkursów wokalnych. Koncert poprowadził Paweł Sztompke, znany dziennikarz i recenzent muzyczny.

Moniuszko komponował przeboje

– Program dzisiejszego wieczoru składać sie będzie z samych przebojów – zapowiedział konferansjer. – Stanisław Moniuszko miał wyjątkową rękę do komponowania melodii, które potem nuciła cała Warszawa i cała Polska. Jest z nami ta muzyka od 200 lat. I jest dla nas ważna zarówno ze względów narodowych, jak i patriotycznych. Dzisiejszy koncert będzie związany z tymi wielkimi przebojami, ale nie tylko operowymi – mówił Sztompke.

No i zaczęło się "przebojowym" mazurem z opery Halka. Ten porywający utwór powoduje, że nogi same próbują nadążyć za muzyką. Ach, gdyby to nie kościół, gdyby wielka scena, gdyby jeszcze ogniste tancerki i tancerze... Ale nie można mieć wszystkiego naraz. Ostatecznie ci bardziej wrażliwi, wtapiając się w dzieło Moniuszki, potrafią przeżywać również taneczne uniesienia jedynie słuchając. Potem, dla uspokojenia, pieśń "Modlitwa" w wykonaniu Wojciecha Gierlacha. I ponownie, powrót do treści operowych – polonezem z Hrabiny. Ta spokojna, nawet trochę pompatyczna opera, nie zawiera tak efektownych fragmentów, jak choćby Halka czy Straszny Dwór, a jednak cieszyła się wielką popularnością. Wykonywana w Warszawie od lutego 1860 roku, zawierała wiele elementów patriotycznych, na które w latach poprzedzających wybuch Powstania Styczniowego było wyczulone społeczeństwo polskie. Z tego też zapewne wynika wielkie powodzenie tej opery.

Po tym specyficznym preludium koncertowym przyszła pora na pieśni. To forma muzyczna – zarówno wokalna, jak i dopuszczająca wykonanie tylko instrumentalne. Ursynowianie w dalszej części koncertu usłyszeli jeszcze Prząśniczkę, O matko moja, Starego kaprala. A pomiędzy nimi, jakby dla urozmaicenia, kwartety smyczkowe. Zestaw utworów nieprzypadkowy – orkiestra kameralna, utwory kameralne.

Finałem ponadgodzinnego koncertu były również "przeboje" – może niekoniecznie młode i aktualne, ale za to muzycznie, tanecznie (gdyby na scenie...) i wokalnie - ponadczasowe. Koncert wieńczył Mazur z opery "Straszny dwór". O tym nie trzeba pisać, wystarczy słuchać, ewentualnie oglądać. Żywiołowe wykonanie publiczność zgromadzona w kościele przyjęła oklaskami na stojąco. No i jeszcze "bis" – i również kolejny przebój – aria Skołuby "Ten zegar stary" z opery "Straszny dwór" z mistrzowskim basem Wojciecha Gierlacha. Znów oklaski na stojąco, owacji może mniej, bo kościół. Ale klasyczne "bravoooo" było słychać wiele razy. Wspaniały koncert, wspaniała orkiestra. Miejmy nadzieję, że jeszcze nie raz będzie okazja do słuchania tej wirtuozerii.

Rodzina, podróże, komponowanie

Rozwój muzyczny młodego Moniuszki przebiegał w sposób typowy dla utalentowanych dzieci ziemian w tej epoce. Urodzony 5. maja 1819 roku w rodzinny majątku Ubiel koło Mińska (obecnie Białoruś), nauki pobierał w domu. Również muzycznie kształciła go matka. Można tu przytoczyć dowcipy o związkach Moniuszki z Ursynowem, gdyż to właśnie matka grała synowi na klawikordzie utwory Juliana Ursyna Niemcewicza, osiadłego już wówczas (od 1822 roku) w naszej dzielnicy...

W 1827 roku rodzina Moniuszków przeniosła się do Warszawy i ośmioletni wówczas Stanisław rozpoczął już poważną naukę muzyki u Augusta Freyera, organisty w kościele Świętej Trójcy. Po kolejnych trzech latach rodzina osiedliła się w  Mińsku, gdzie młody Moniuszko kontynuował naukę w gimnazjum, a lekcje gry na fortepianie pobierał u  Dominika Stefanowicza. Studia muzyczne kontynuował od 1837 roku już w Berlinie u Carla Friedricha Rungenhagena, a po ukończeniu nauk w 1840 roku powrócił do Wilna, gdzie pracował jako organista, ale również jako pedagog i organizator życia muzycznego. W 1840 roku, w wieku 21 lat, Stanisław Moniuszko ożenił się z poznaną 4 lata wcześniej Aleksandrą Müllerówną. Owocem tego małżeństwa było dziesięcioro dzieci. W 1858 roku Moniuszko z rodziną przeniósł się do Warszawy, gdzie objął posadę dyrektora i organizatora opery narodowej.

W międzyczasie, a w praktyce do końca życia – to było ciągłe komponowanie i podróże, praca i wciąż praca. Pierwsze wielkie dzieło operowe Halka (w wersji uproszczonej dwuaktowej) zostało wystawione w 1848 roku. Wcześniej, ok. 1840 - 1841 wystawiono operetki Loteria i Żółta szlafmyca. Moniuszko stworzył zarówno mnóstwo prostszych form muzycznych, utworów wokalnych, symfonicznych i instrumentalnych, jak i wielkich, monumentalnych dzieł operowych i baletowych. Spośród wybranych utworów można by wyliczać prawie w nieskończoność: 8 oper, 4 balety, 8 operetek, kantaty, msze, pieśni, uwertury koncertowe, utwory fortepianowe. Przy tym wszystkim Moniuszko był – poniekąd z konieczności – obywatelem Europy. Dyrygowanie, spotkania, koncerty, przygotowania do wystawień powodowały konieczność ciągłych wyjazdów do muzycznych ośrodków krajowych i zagranicznych. Kraków, Lwów, Wilno, Praga, Paryż, Moskwa, Berlin, Petersburg to miejsca częstych, wielokrotnych rocznie pobytów kompozytora, połączonych z komponowaniem.

Specyficzną formą muzyczną, bliską Moniuszce, są pieśni. Kompozytor tworzył je praktycznie całe życie, zarówno w wieku młodzieńczym, jak i u schyłku życia. Przepełniony głębokim patriotyzmem Moniuszko chciał dać Polakom pieśni narodowe, które byłyby przy nich cały czas – przy pracy, przy odpoczynku, na różne okoliczności, podczas spędzania czasu wspólnie z rodziną. Stąd pojawił się pomysł, aby sporą już liczbę skomponowanych pieśni wydać w zeszytach pod zbiorowym tytułem "Śpiewnik domowy", a w ramach tej – mówiąc językiem współczesnym – serii komponować i publikować kolejne utwory muzyczne, przesączone zarówno patriotyzmem, jak i nastrojami życia codziennego. W ten sposób powstał cykl 12 zeszytów "Śpiewników domowych", zawierających łącznie 268 pieśni. Trzeba pamiętać, że nie było wtedy żadnych mediów społecznościowych, Internetu, teorii i koncepcji marketingowych. Sposób, jaki wymyślił Moniuszko, był niezwykle efektywną formą promocji tradycji narodowych i polskości, a jego "Śpiewniki domowe" trafiły może nie pod wszystkie strzechy, ale stały się niezwykle popularne w domach mieszczańskich i ziemiańskich. Stanisław Moniuszko tworzył dzieła wielkie, przy tym również sam stał się wielkim artystą i piewcą polskości. Nic zatem dziwnego, że po jego przedwczesnej śmierci 4 czerwca 1872 roku w kondukcie uczestniczyło około 100 tysięcy osób, a sam pogrzeb stał się manifestacją narodową.

Nie ulega wątpliwości, że Stanisław Moniuszko był, obok Fryderyka Chopina, największym polskim kompozytorem romantycznym.

Muzyka dla ursynowian

Wspaniały koncert przyciągnął wielu mieszkańców Ursynowa. Wszyscy moi rozmówcy, pytani o wrażenia, wyrażali się bardzo pochlebnie.

- To była wspaniałą uczta duchowa – mówiła pani Maria, która z wnuczką przyjechała z Jarów.

– Więcej takich koncertów, więcej! Taka muzyka łagodzi obyczaje i jest odtrutką na jazgot medialny – zachwycał się pan Jan, mieszkający naprzeciw kościoła.

– A może by tak włączyć repertuar "Śpiewników domowych" do jakichś działań ursynowskich ośrodków kultury? – pytała Anna, mama dwóch maluchów.

Ursynowianie podobali się również filharmonikom. – Publiczność ursynowska jest fantastyczna, niesłychana – mówił dla „Passy” Jan Lewtak, kierownik artystyczny Orkiestry Kameralnej.

– Graliśmy tu już kilkanaście razy i zawsze jest pełno. Porównując z innymi dzielnicami, Ursynów na pewno wygrywa zdecydowanie. Publiczność wyrobiona, zna się i czuje muzykę. Dlatego zawsze bardzo chętnie tu przyjeżdżamy i gramy – mówił uśmiechnięty maestro Jan Lewtak.

No tak, to miłe słowa. Zatem zapraszamy do nas na Ursynów, chcemy słuchać dobrej muzyki w perfekcyjnym wykonaniu!

Wróć