Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Wojna z Niemcami mogła się zacząć w 1932 roku...

17-06-2020 20:49 | Autor: Piotr Celej
Na początku lat 30. XX wieku sytuacja w Wolnym Mieście Gdańsku stała się wyjątkowo napięta. Wzrost nastrojów nacjonalistycznych wśród niemieckich mieszkańców Wolnego Miasta Gdańska i ich wpływ na działania gdańskiego senatu zmierzały do systematycznego ograniczenia uprawnień przysługujących Polsce. Tak rozpoczął się tzw. „kryzys gdański”, który o mało nie doprowadził do zbrojnego konfliktu niemiecko-polskiego.

Wolne Miasto Gdańsk, będące niesamodzielnym podmiotem prawno-międzynarodowym, powstało w wyniku konferencji wersalskiej w 1920 roku. Pomiędzy Rządem Polski a parapaństwem zawarta została konwencja, która gwarantowała m. in. dostęp do portu, prowadzenie polityki zagranicznej, równouprawnienie Polaków i ich praw kulturowych oraz nadzór nad Wisłą i infrastrukturą kolejową. Należy jednak pamiętać, że większość mieszkańców Gdańska stanowili Niemcy i bardzo silne było dążenie do połączenia z Berlinem.

Niemniej od pierwszych lat istnienia WMG, jego władze prowadziły antypolską politykę. W 1930 roku senat Wolnego Miasta odmówił Polsce prawa do używania portu, uzyskując korzystne orzeczenie Stałego Trybunału Sprawiedliwości Międzynarodowej w Hadze. Napięcie między Polską a gdańskimi Niemcami sięgało zenitu – w tym czasie Gdynia wciąż się dopiero rozbudowywała. Z osobistego rozkazu Józefa Piłsudskiego rozpoczęto operację “przywracania w Gdańsku spokoju”, która była de facto prezentacją siły. Płynące z Warszawy rozkazy mówiły nawet o ostrzelaniu urzędów w Gdańsku.

Kurtuazyjna wizyta

14 czerwca 1932 r. do gdańskiego portu miały wpłynąć trzy brytyjskie okręty. Wszystkie incydenty na tle relacji polsko-niemieckich, które mogłyby pojawić się wokół tej wizyty, nadałyby sprawie wagę międzynarodową. Będąc tego świadomy, marszałek Piłsudski po konsultacjach m. in. z dowódcą polskiej floty komandorem Józefem Unrugiem, rozkazał, by tego dnia zawinął tam również niszczyciel ORP „Wicher”.

Jego zadaniem, zgodnie z postanowieniami Ligi Narodów, miało być kurtuazyjne powitanie Brytyjczyków i wystąpienie w roli gospodarza. Miał być użyty jako „środek nacisku na senat gdański” w celu przywrócenia Polsce należnych uprawnień.

Piłsudski rozkazał dowódcy polskiego okrętu, komandorowi Tadeuszowi Podjazdowi-Morgensternowi, aby w przypadku “gdyby władze Gdańska poważyły się na obrazę polskiej bandery”, „Wicher” otworzył ogień w kierunku gdańskich urzędów. W stan pogotowia postawiono też gdyński port i garnizon. W razie rozpoczęcia konfliktu z gdańską strażą graniczną i policją miały interweniować.

Gdy „Wicher” i brytyjskie okręty zacumowały w porcie, władze miasta nie odważyły się na antypolską reakcję. Po powitaniu brytyjskiego dowódcy Henry’ego Daniela Pridhama-Wippella przez Tadeusza Podjazda-Morgensterna i wizycie na polskim okręcie, kryzys został zażegnany, a “Wicher” po kilku godzinach cumowania opuścił gdański port.

Kryzys gdański przyczynił się do wzrostu prestiżu polskiej marynarki wojennej. Ostatecznie władze Gdańska zgodziły się na korzystanie z portu przez okręty. Po dwóch miesiącach od zajścia, 14 sierpnia, obie strony podpisały stosowane porozumienie.

Szkoda, że nie było wojny?

W przypadku siłowego rozwiązania konfliktu w Gdańsku Polska mogła dążyć do włączenia WMG do swojego terytorium. Groziło to konfliktem z Niemcami. Piłsudski jednak nie musiał specjalnie się obawiać, w 1932 roku przewaga była zdecydowanie po stronie Polaków.

Po I wojnie światowej armia niemiecka została ograniczona do 100 tys. osób. Zakazano również zasadniczej służby wojskowej oraz posiadania lotnictwa i broni pancernej. Stąd już w w 1922 Niemcy i Związek Radziecki zawarły układ w Rapallo, który spowodował, że jednostki tego typu szkoliły się i powstawały na terenie sowieckim – m. in. w miejscowości Lipieck tworzono kadrę lotnictwa myśliwskiego. Siły te, podobnie jak “pancerniacy” nie były jednak liczne.

Piłsudski miał pod rozkazami 300 tys. dobrze wyszkolonych żołnierzy. Również posiadał nieco więcej sprzętu zmechanizowanego i znacznie przeważającą artylerię. Zakładając mobilizację rezerwistów, armia mogłaby liczyć nawet nieco ponad 0,5 mln żołnierzy. Dodatkowo utrzymywała liczne konie, które pozwalały na szybkie przerzucanie wojsk. Polskie okręty byłyby w stanie z kolei zablokować dostawy morskie do Niemiec. W ten sposób Berlin nie miałby skąd wziąć broni, nawet by wyposażyć milicje obywatelskie (wątpliwe, by Francuzi chcieli wzmacniać rywalizujące państwo).

W 1933 roku, po dojściu Hitlera do władzy, marszałek Piłsudski prowadził ostrą grę z nowym kanclerzem, któremu generałowie doradzili “tymczasowe” zrzeczenie się roszczeń wobec Gdańska i Śląska. Jak obliczył niemiecki sztab, Reichswehra byłaby w stanie bronić się skutecznie tylko na 50-kilometrowym odcinku granicy. Może więc wcale nie byłoby bitwy o Westerplatte?

To wszystko pozostanie jednak dziś li tylko historią alternatywną. ORP “Wicher” spełnił bowiem swoją misję i nie rozpoczął się konflikt z Niemcami. Wrak okrętu można obecnie zwiedzić nurkując w okolicy Helu.

Wróć