Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Witaj babciu, witaj dziadku…

23-01-2019 21:02 | Autor: Mirosław Miroński
Przeżyłem właśnie wielkie wzruszenie. Zostałem zaproszony (jako dziadek) do przedszkola, do którego chodzi mój dwuletni wnuczek na występ z okazji dnia babci i dziadka. Niestety, maluch zachorował, w związku z czym nie mogliśmy z babcią uczestniczyć w niezwykle ciekawie zapowiadającym się wydarzeniu.

Jego częścią miało być powitanie zaproszonych tam babć i dziadków, które brzmiało mniej więcej tak: „Witaj babciu, witaj dziadku muuu…” Nie jestem pewien czy chodziło o „mój” czy też o onomatopeję ryku krowy „muuu”. Jak wspomniałem wnuk mój ma zaledwie dwa latka i w jego wykonaniu brzmiało to tak, że mogło chodzić o jedno lub drugie. Nie zmienia to faktu, że wydarzenie stanowiło wielkie przeżycie dla zacnych gości, czyli dziadków i babć, w którym z przyczyn niezależnych nie uczestniczyłem.

Każdy, kto przeżył podobne chwile, wie jak bardzo są emocjonalne, zarówno dla dziecka jak i dla dziadków i babć. Niczego nie da się z tym porównać, a nieporadne zdania wypowiadane albo wyśpiewywane przez malucha, w których padają słowa „babcia” i „ dziadek” zapadają na długo w pamięci.

Przy bardziej chłodnym zastanowieniu dochodzimy do wniosku, że to właśnie babcie i dziadkowie są tym, co łączy aż trzy pokolenia. Babcie i dziadkowie stanowią niezwykle ważny czynnik kulturowy i społeczny, wnoszący do społeczeństwa wartość samą w sobie. Babcie i dziadkowie, jeszcze do niedawna kojarzeni byli z niepełnosprawnością, z nieporadnością. Z grupą społeczną, która sama wymaga opieki i troski pozostałych członków rodziny, lub jeśli takowej brak stanowiących ciężar dla reszty społeczeństwa, dla osób czynnych zawodowo i odprowadzających podatki do budżetu. Oczywiście, babcie i dziadkowie również płacą podatki od swoich dochodów, od rent i emerytur. Płacą też składkę ubezpieczeniową etc. Nie zmienia to faktu, że są postrzegani jako ciężar dla społeczeństwa, co już samo w sobie jest całkowitą bzdurą, ale taki pogląd, choć ma niewiele wspólnego z prawdą, pokutuje wśród niektórych (na szczęście, nielicznych) osób.

Abstrahując od tej grupy ludzi stanowiących mimo wszystko część naszego społeczeństwa, należy podkreślić niezwykle pozytywną rolę babć i dziadków. Uczestniczą oni nie tylko w wychowaniu nowego pokolenia, ale wiele (wielu) z nich pełni różne ważne role społeczne. Babcie i dziadkowie w niczym dziś nie przypominają swoich poprzedników – zacnych staruszków, którzy ze względu na swe zasługi czasem byli traktowani przez tzw. ogół lepiej, a czasem jako ci, którzy stoją na drodze do kariery młodych. Dzisiejsi seniorzy to niejednokrotnie ludzie czynni zawodowo, uczestniczący w szeroko rozumianym życiu publicznym, politycznym, artystycznym etc. Niektórzy całkiem nieźle sobie radzą, również w mediach, które z zasady są zaprogramowane na propagowanie młodości. Hołdują bowiem zasadom rynkowym, czyli lansowaniu pięknych, młodych, zdrowych i najlepiej bogatych. Jak wiadomo, w przypadku seniorów trudno tym wymaganiom sprostać.

Ludzie starsi kojarzeni są z mądrością i doświadczeniem niczym sowa. Dlatego pojawiają się w programach naukowych, politycznych, typu „gadające głowy” w telewizji, radiu i w innych mediach. Próżno ich jednak szukać w innych medialnych produkcjach rozrywkowych. Chyba że występują niczym nieszczęsny dziadek (Jan Kobuszewski) w niezapomnianej „Rodzinie Poszepczyńskich” – znakomitym słuchowisku radiowym nadawanym w odcinkach, autorstwa Macieja Zembatego i Jacka Janczarskiego, emitowanym w latach 1972-1998 w Programie Trzecim Polskiego Radia, lub babka w popularnym sitcomie „Świat według Kiepskich” – żywicielka rodziny z powodu stałego świadczenia, które otrzymywała z ZUS, w której rolę wcieliła się niezapomniana Krystyna Feldman.

Te pejoratywne poniekąd przykłady więzi międzypokoleniowej pokazywanej w różnego rodzaju twórczości humorystycznej na szczęście odchodzą do przeszłości w rzeczywistym życiu, choć wciąż pokutują w szeroko pojmowanej kulturze masowej. Nie jesteśmy krajem w którym ludzi starych marginalizuje się w społeczeństwie. Nasze dzieci i wnuki nie wywożą nas w ustronne miejsce, abyśmy tam dokończyli swojego żywota, jak pokazano to w świetnym filmie z1983 roku „Ballada o Narayamie” w reżyserii Shohei Imamury, w którym starych ludzi wywożono na odludny szczyt góry.

Naszych dziadków i babcie coraz częściej można spotkać na rowerze, na basenie, uprawiających Nordic Walking, czy po prostu bawiących się z wnukami na placach zabaw. A jeśli już na szczycie góry, to dlatego, że weszli tam sami.

Wróć