Ja znałem ten wynik, kiedy decydowałem o swojej kandydaturze w tych wyborach. Dokładnie taki właśnie wynik przewidziałem. Są świadkowie. Są też świadkowie mojej ówczesnej motywacji. Dać świadectwo. JOW’om. Wyborcom (zawsze się z nimi kłócę). Partiom (zawsze mnie nie znoszą, z moją dzisiejszą włącznie). Ale potrzebna jest nam jednak personalizacja polityki. Jakieś JOW-y. Tylko że Kukiz za głupi, żeby je rozumieć i poznać drogę prowadzącą do większej osobowej odpowiedzialności posłów. Wyborcy muszą wiedzieć, co wybierają. To jest sprawa ordynacji, finansów partii, reguł kampanii wyborczych. Dzisiaj w Polsce wszystko w tych sprawach jest bez sensu. Kukiz, niemądry, ale bezczelny, to wykorzystał. Polacy przełknęli. Niektórzy, przepraszam – ci, którzy na niego głosowali, tak samo mądrzy jak Kukiz.
Kochani! Ta kampania dla mnie była wspaniała. Po raz pierwszy profesjonalnie przygotowana. Skromna, ale zróżnicowana i „gęsta”. Dała 25% głosów. Jak na warszawskiego lewicującego inteligenta, to sporo. Żałuję, że jest nas jednak tak mało. Że także Warszawa otworzyła szeroko bramy dla polityki obietnic, które po zrealizowaniu zaprzepaszczą dotychczasowy dorobek, niezrealizowane zaś jeszcze bardziej obniżą kapitał społecznego zaufania, który i bez tego jest przerażająco niski.
Więcej o osobistych sprawach politycznych pisać nie będę. Jeśli PASSA to zniesie, zamierzam odtąd pisać o wybranych problemach. Zawsze o jakimś jednym. O szkolnictwie wyższym, kulturze, gospodarowaniu przestrzenią publiczną, mieszkalnictwie, kapitale ludzkim, właśnie o zaufaniu do instytucji własnego państwa. O prywatyzacji, transporcie publicznym, zagadnieniu nierówności społecznych, specjalnie dotykających młodych. Ale już bez osobistych odniesień. Za to jak najbardziej osobiście. Na własny rachunek. Dokładnie to, co myślę. Co moje już prawie półwieczne doświadczenie w sprawach publicznych mi podpowiada. Bez oglądania się na tzw. poprawność. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Może będzie jakiś pożytek. Ja wierzę, bardzo głęboko i prawdziwie, że wszystko co mamy – dobre i złe – wynika z nas samych, z wyposażenia naszych mózgów i umiejętności organizowania się społeczeństwa w byt kulturowy i polityczny. A do tego potrzebny jest dialog. Wyraźnie formułowane poglądy. Zajmowane stanowiska. Nie w kwestiach osobowych, lecz wobec szans i zagrożeń z jakimi społeczeństwo na co dzień jest konfrontowane.